05 | Dar

424 47 5
                                    

Sejuani przyglądała się garści nasion, które spoczywały na jej skrytej w skórzanej rękawicy dłoni. Była to tylko garść, a jednak zdawała się być błogosławieństwem...

Ludzie z jej plemienia często głodowali. Był to stały element ich życia, od momentu urodzenia, aż do śmierci. Jednak to czyniło ich tym, kim byli – wojownikami, którzy nie bali się nikogo i niczego.

Furia Zimy pomyślała o tych wszystkich chwilach, kiedy sama głodowała; o chwilach, w których przeklinała swoje plemię za brak pożywienia; o chwilach, w których uważała się za słabą...

Ale nie była słaba.

Wystarczyło jedno słowo, jeden gest, a jej lud już nigdy by nie głodował. Nigdy nie powtórzyły by się sytuacje, w których trzeba było grzebać bliskich zmarłych z głodu; nigdy nie trzeba by już było martwić o to, kto przetrwa nadchodzące mrozy. Wystarczyło przyjąć tę garść nasion, a zapanowałby dostatek. Ale za jaką cenę?

Sejuani spojrzała na trzech posłów czekających na jej odpowiedź. Rozejrzała się po wszystkich zgromadzonych dookoła ludziach, jej poddanych, którzy również na nią czekali. Pragnęli usłyszeć, co powie. Co przyniesie im los.

Wtedy przypomniała sobie słowa, które kiedyś powiedziała jej pewna mądra osoba. Słowa, które od tamtego czasu były jej siłą.

Zostałam wycięta z lodu, ukształtowały mnie burze i zahartował mróz.

Spojrzała jeszcze raz na ziarno i zacisnęła pięść. Przesłanie było jasne – jeśli uznają Ashe za królową i zjednoczą się pod sztandarem jednego Freljordu, jej lud już nigdy nie zazna głodu i cierpienia.

Ale ona wierzyła w inny Freljord.

Sejuani cisnęła ziarnem w śnieg. Zapadła cisza, a posłowie zamarli w bezruchu. Furia Zimy dosiadła swojego wierzchowca, potężnego dzika Bristala, i złapała w dłoń lodowy kiścień.

— Dali nam ziarno — powiedziała z pogardą. — Dali nam ziarno, abyśmy nie byli głodni. A ja mówię – czemu sami sobie nie możemy go wziąć? Czemu mamy płaszczyć się przed gorszymi od siebie?

Rozległ się pomruk zgody. Posłowie wycofali się krok do tyłu w stronę swoich koni.

— Za każdym razem, kiedy nadciągamy, drżą ze strachu! — zawołała. — Błagają o litość, gdy słyszą nasze bębny. Ale wilk nie zwraca uwagi na skamlenie ofiary. Nie siejemy w ziemi jak Avarosanie. Nie pilnujemy starożytnych ruin jak Mroźnia Straż. Nie litujemy się nad słabymi. Gdyż to odwaga jest prawdziwym wybawieniem Freljordu!

Pomruki przerodziły się w okrzyki, kiedy wojownicy zaczęli uderzać orężem w tarcze, a płatki śniegu roztapiały się na młodej twarzy przywódczyni.

— Jesteśmy bojowym okrzykiem niesionym wiatrem. Jesteśmy siłą gór. Jesteśmy Szponami Zimy! — ryknęła, a ludzie zawyli razem z nią.

Sejuani podjechała na Bristalu do posłów, którzy drżąc – ze strachu lub z zimna, a może z obojga – cofnęli się jeszcze bardziej.

— Wracajcie do swojej królowej. — Splunęła im pod nogi, mierząc ich z pogardą. — Zimowy Szpon udowodni Avarosanom, że tylko silni zasługują na przetrwanie we Freljordzie.

Jeden z posłów skinął głową i wszyscy trzej posłusznie ruszyli ku koniom, kiedy drogę zagrodzili im potężni mężczyźni, dzierżący obusieczne topory.

Sejuani zaśmiała się.

— Konie zostaną z nami, jako część waszego daru — powiedziała, uśmiechając się do zdezorientowanych przybyszów. — Dobre mięso nie może się zmarnować. Nadchodzi zima.

Widok trwogi, który pojawił się na ich twarzach, był najsłodszą rzeczą, jaka mogła być. Później Furia Zimy przyglądała się im z oddali, kiedy z trudem brnęli przez zaspy śniegu. Nową królową czekało rozczarowanie: chciała pokoju, a dostanie wojny.

Sejuani odetchnęła, wypełniając pierś zimnym powietrzem, a serce pewnością siebie.

Zostałam wycięta z lodu, ukształtowały mnie burze i zahartował mróz.

Zostałam wycięta z lodu, ukształtowały mnie burze i zahartował mróz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Freljord: A League of Legends StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz