Szczerze powiedziawszy, mało obchodzą go pracownicy zatrudniani przez rodziców, ale zawsze zostają oni krótko przedstawieni młodemu Stylesowi i z reguły na tym kończą się jakiekolwiek interakcje między nimi. Nie potrzebuje spoufalać się z zatrudnionymi w jego domu ludźmi. Wyjątkiem jest Niall, który tak czy siak towarzyszy mu przez większość czasu, a którego nie da się nie lubić.
- Więc jak ci na imię? – pyta z grzeczności.
- Nazywam się Louis Tomlinson. – ogłasza dość śmiesznym głosem. Jest nieco wysoki i ochrypnięty, ale Harry'emu podoba się, dlatego posyła mu szczery uśmiech, lecz nie spotyka się z żadną reakcją z jego strony, co trochę go dziwi, gdyż każdy zawsze był nim oczarowany. Ale on wciąż posiada ten sam wyraz twarzy, jakby założył maskę i nie był w stanie okazać emocji.
Lustruje jeszcze szybko jego posturę. Może określić go mianem szczupłego, ale ciężko mu cokolwiek stwierdzić, ponieważ ma na sobie odrobinę za luźną i w dodatku trochę wyblakłą koszulę. Brązowe, przydługie włosy są dopełnieniem delikatnych rysów twarzy. Charakteryzują go malutki nos, wąskie spierzchnięte usta i niebieskie oczy. Oczy, w których zdecydowanie czegoś brakowało.
- Mnie na imię Harry. Miło mi cię poznać, Louis. – mówi, robiąc kilka kroków w jego stronę i uściska dłoń mężczyzny, jak to zawsze ma w zwyczaju robić, zanim opuszcza pomieszczenie.
Dołącza do swoich przyjaciół, którzy zdążyli się już rozgościć w pokoju gier na piętrze. Zayn rozłożył się na wielkiej, miękkiej kanapie i jest w trakcie rozgrywania partii jakiejś strzelanki na Playstation. Liam natomiast zajmuje się swoim telefonem, lecz chowa go do kieszeni wraz z wejściem Harry'ego. Ich marynarki są zdjęte, a kilka guzików koszul rozpiętych. Gdzieś w tle z głośników rozbrzmiewa muzyka, a w powietrzu unosi się papierosowy dym. Zayn jest palaczem i normalnie Harry nie pozwoliłby mu palić w pomieszczeniu, gdyż nie lubi być przesiąknięty zapachem papierosów, lecz Malik jest dla niego niczym brat, którego nigdy nie miał i przystaje na to bez zarzutu. Warunkiem jest otwarcie okna, aby nie udusić się w oparach.
- Zagramy w bilarda? – proponuje Liam, a Harry przystaje na to, kiwając głową, przez co kosmyki włosów opadają mu na twarz, więc cierpliwie zgarnia je do tyłu. Rozważa w głowie pomysł, aby ściąć je na krótko, gdyż robią się przydługie, a tym samym bardziej uciążliwe.
Liam ustawia bile i rozpoczyna grę poprzez uderzenie kijem w białą kulę.
- Poznałem dziewczynę. – oznajmia na początku – Jej matka dawna modelka, a ojciec zarządza bankami, myślę nawet, że zna się z moim. Nazwisko Smith mi już coś mówi.
- Racja, mnie też wydaje się znajome. Jaka jest? Opowiedz coś o niej. – mówi, w skupieniu celując w kulę i bezbłędnie trafia.
- Nazywa się Sophia. Ma piękną urodę, jest słodka i niezwykle zmysłowa. Chodzi ze mną na zajęcia i dała się wyciągnąć na drinka w weekend. – opowiada z zafascynowaniem, a jego oczy się rozświetlają.
- Wierzę, że coś z tego wyjdzie. – odpowiada szczerze.
- Też mam taką nadzieję. A ty? Wyrwałeś kogoś? – uśmiecha się podejrzliwie.
- Nie, wciąż nikt nie spełnia moich wymagań. – kręci głową ze zrezygnowaniem. Nie szuka na siłę, sądzi, że miłość sama do niego przyjdzie w odpowiednim czasie, ale prawdą jest, że dziewczyny zawsze chętnie rzucają mu się do łóżka, a nie na tym mu zależy. Owszem, zdarzały mu się jednonocne przygody, ale zdecydowanie to go nie bawi.
Kontynuują grę przez następne pół godziny, Zayn po tym czasie odkłada kontroler i wszyscy rozsiadają się wygodnie na sofie, rozmawiając o przyziemnych sprawach. Dołącza do nich i Niall z paczką chipsów w ręce. Gdzie zobaczysz tego chłopaka, w pobliżu zawsze ma coś do jedzenia, a Harry'ego intryguje jakim cudem ktoś tak drobny pochłania takie ilości żywności.
Niall przynosi każdemu po butelce piwa, kiedy na dworze zaczyna się ściemniać. Śmieją się i prowadzą głośne, ożywione rozmowy, gestykulując zawzięcie rękoma, brzęcząc odbijanym szkłem i rzucając kawałki przekąsek do dwudziestej drugiej, kiedy to Zayn poleca swojemu szoferowi, aby zawiózł jego i Liama do ich domów.
Pożegnawszy się z nimi, pozwolił również Niallowi iść do jego pokoju, gdyż tego dnia więcej nie będzie mu potrzebny. Chłopak tak czy siak jest dostępny dla niego o każdej porze, ale faktem jest, że rzadko wzywa go nocą. Wie, że do rannych ptaszków on nie należy, a mimo to gorliwie wstaje wcześnie i jest w pogotowiu. Może polecić mu sprzątanie bałaganu, który zawsze robią z przyjaciółmi, ale nigdy nie ma serca, aby tak wykorzystywać blondyna, więc zostawia go w spokoju, gdyż sprzątaczki zajmą się tym następnego dnia.
Po tym wszystkim przebiera się w rzeczy do spania i będąc wymęczonym całym dniem, kładzie się w swoim ogromnym, idealnie pościelonym łóżku. Rano polecił obsłudze, aby zabrała się za jego pokój i teraz jest wywietrzony, pachnie świeżością i panuje tu porządek. Kurze są starte, podłoga lśni, papierki, opakowania i puszki wyrzucone. Gitary powieszono na stałym miejscu na ścianie, a od fortepianu pod oknem aż odbija się księżyc. Jedynie biurko i regał z książkami są w stanie nienaruszonym, ponieważ tego nie pozwala nikomu dotykać. Oprawione strony są ułożone według jego własnej inwencji, natomiast na drewnianym biurku walają się stosy zapisanych kartek, różne podręczniki, pióra i coś w rodzaju pamiętnika, do którego od czasu do czasu, kiedy to ma wenę zagląda i nabazgrze parę słów. Próbuje czasem komponować piosenki, lecz najczęściej zamiast wymyślania tekstu kończy na bezcelowych rysunkach wokół.
Poprawia poduszkę, przykrywa się szczelniej kołdrą i przekręca na lewy bok, obserwując zbiory gwiazd przez idealnie wypolerowane okno. Usiłuje zasnąć, ale wtedy nawiedza go myśl o niebieskich tęczówkach nowo poznanego chłopaka. Młodzieniec jakimś sposobem zainteresował go, ale jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy.
Wkrótce zasypia, nieświadomie śniąc o przepięknej barwie jego oczu. Barwie lodu, chłodu i pustki.
• • •
witajcie kochani, oto kolejna historia mojego autorstwa. mam nadzieję, że ten niedługi prolog zaciekawił was wystarczająco, aby zostać tu na dłużej
chciałabym również ruszyć z hasztagiem na twitterze #paradisebbeff - piszcie mi tam różne przemyślenia i wszystko co tylko chcecie, ja z wielką chęcią poczytam
all the love as always x
ČTEŠ
Paradise Behind Blue Eyes • stylinson [zawieszone]
FanfikceHarry'ego intrygują oczy Louisa. Te cudowne niebieskie, a zarazem puste i bijące chłodem oczy. Za misję stawia sobie roztopić w nich lód i wzbudzić utracony blask. #paradisebbeff - hasztag na tt
prologue
Začít od začátku