F I V E

127 4 1
                                    

Pół nocy nie mogłam zasnąć i oglądałam stare odcinki Pretty Little Liars. Na podłodze leżały miski z resztkami popcornu i szklanki w których jeszcze wczoraj był  sok pomarańczowy.Była godzina 7 więc bez problemu wyrobię się na 9. Jak co rano wykonałam poranną toaletę.Wychodząc z łazienki usłyszałam dźwięk przez który zawsze obijam się o meble i zabijam o własne nogi byle by tylko go odczytać. Tak to mój telefon. O dziwo nawet dwa sms'y.

Od: Mój Bóg "Mam nadzieję,że wstałaś bo inaczej będę się starać o komplet prywatnych kluczy"
Od: Mel: "Dzisiaj o 13 u mnie. Weź pizze. Albo najlepiej dwie. Mam kryzys :/'"

Dzisiaj padało i było dość zimno więc ubrałam czarne,podarte rurki oraz zwykłą koszulkę w kolorze khaki. Dodałam parę złotych wisiorków z piórkami. Założyłam letni,czarny bomber i nike.Z przerażeniem,że jest już 10 minut po 9,złapałam kluczę,torebkę i z impetem otworzyłam drzwi.

-Już myślałem,że będę musiał wejść na własną rękę.-mrugnął do mnie i przeczesał włosy ręką.Był ubrany w zwykły czarny t-shirt ,podarte rurki i vans'y.Ten zestaw wystarczył żeby onieśmielić nawet mnie.

-Też miło mi Cię widzieć Matt.

Dojechaliśmy pod restaurację Charlotte.Znajdowało się na ostatnim piętrze budynku. Wnętrze było białe,wypełnione zielonymi roślinkami. Gdzie nie gdzie były odcienie szarości.Na środku znajdowało się przeszklone stanowisko,wypełnione mnóstwem deserów,bułeczek i dżemów.Gdy usiedliśmy do stolika,przyszedł do nas wysoki blondyn i podał menu. Wywnioskowałam po nim,że to restauracja typowo francuska. Zamówiłam koszyka croissantów z dżemami. Do tego creme brulee i świeżo parzoną kawę z mlekiem.Matt zamówił także koszyk i kawę,ale do tego domówił makaroniki.

-Jak Ci się spało?-w tym momencie przypomniałam sobie miski z popcornem.

-Bardzo dobrze. Nie mogłam zasnąć,ale się wyspałam. A Tobie?

-O 3 musiałem pojechać po ojca na lotnisko. Więc dość krótko,ale nie narzekam.-w tym momencie zobaczyłam jego lekko podkrążone oczy.Nie wiem jak mogłam to przeoczyć.

-W takim razie mogliśmy przełożyć śniadanie na późniejszą porę,czemu nie..-przerwał mi gwałtownie.

-Spędzanie z Tobą czasu sprawia,że jestem szczęśliwy a to,że nie jestem aż tak zmęczony na jakiego wyglądam.-posłał mi uśmiech.

-To było bardzo urocze.-uśmiechnęłam się mimowolnie. No,ale która by nie uległa na taki tekst. 

Dostaliśmy nasze śniadanie.W samą porę bo zaczynałam umierać z głodu.Po skończonym posiłku wyszliśmy z budynku. Była godzina 12 i sama nie wiem kiedy to zleciało. Za godzinę chciałam być u Mel.A do niej mam spory kawałek drogi. Ja mieszkam na Manhattanie a ona w Queens.

-Jakie masz plany?

-Jadę do mojej przyjaciółki,więc jeśli chce się wyrobić to muszę już wracać.

-Zawiozę Cię.

-Nie,nie będę Cię wykorzystywać. Nie ma takiej opcji.

-Przestań to żaden problem. Poza tym odwiedzę tam kumpla. To jak?

-No nie wiem..

-Nie daj się namawiać Pheb.-złapał mnie za rękę.W tym momencie moje ciało przeszły dreszcze a nogi zrobiły miękkie.

-O-okej.

Wsiedliśmy do auta i po 30 minutach byliśmy na miejscu. Zaparkował pod jej budynkiem.

-Dziękuję,że mnie podwiozłeś.

-Mówiłem,ze żaden problem i nie dziękuj.

-Do zobaczenia. -chwyciłam klamkę i zamknęłam drzwi,

-Pheb!-usłyszałam nagle za sobą.Odwróciłam się a on podszedł blisko mnie. Bardzo blisko. Jego ręce objęły moją twarz. Patrzył mi się w oczy jeszcze przez chwilę aby upewnić się czy to co chce zrobić jest słuszne i też tego chcę. Jego usta delikatnie musnęły moje a po chwili zatopił się w nich całym sobą. Jego ręce wędrowały po moim karku i włosach. Był taki idealny. Kiedy już nie mogliśmy złapać tchu,oderwaliśmy się od siebie a on tylko posłał mi lekki uśmiech i wsiadł do samochodu.Stałam tak jeszcze 5 minut i nie mogłam zbytnio zrozumieć tego co się właśnie stało. Najpierw mówi mi o Kim a teraz mnie całuje. 

-Pheb!! Wchodzisz czy będziesz tak stała?!-moja przyjaciółka stała na balkonie i krzyczała na całą ulicę. 

-Ideee!!!!!!

Domyśliłam się,że moja przyjaciółka będzie siedzieć w pokoju więc wyjęłam klucze od jej mieszkania i otworzyłam drzwi.Pierwsze co uderzyło mnie po oczach to bałagan jaki panował. W kuchni na wysepce znajdowały się talerze i kubki.Bo w zlewie się już oczywiście nie mieściły. Nawet nie wstawiła tego do zmywarki. Przy kanapie było podobnie bo same miski i opakowania z mc i dairy queen.Po pokonaniu tego wysypiska śmieci weszłam do jej pokoju. O dziwo tam było czysto. Jedyne stosy chusteczek dookoła łóżka przeraziły mnie nie na żarty. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Jej włosy były związane w koka. Ubrana w za duże dresy i koszulkę zespołu Nirvana poplamioną sosami i lodami różnych smaków,leżała na łóżku.Nie mówiąc nic położyłam się obok niej i ją przytuliłam. 

-Co się stało?

-On mnie zdradził Pheb. Po 3 latach...-i znowu zaczęła płakać.

-A to chuj. Przysięgam jak go spotkam następnym razem wykastruje go. Jak on mógł w ogóle. Wiesz co to za zdzira?

-Jakaś Amanda-wycedziła przez płacz. -Sprawdziłam to w jego sms'ach. A potem sam się przyznał. A wiesz co jest najgorsze? Że chyba jestem w ciąży.

-Jak to?! Chyba? Ubieraj się,idziemy do apteki.

-Pheb to nie na moje siły dzisiaj. Chce być tylko w domu.

-Chyba Cię popierdoliło. Wieczorem idziemy na imprezę a teraz ubieraj się i ogarniaj bo idziemy do apteki.


Let's get lost.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz