Rozdział 3

15.2K 1K 67
                                    

Dobry wieczór wilczki! ;3

Gwiazdki + komentarze = motywacja.
Miłego czytania kochani ;*

Nic gorszego nie mogło mi się przytrafić... Siedzę przy stole Bety wraz z nim i jego ukochaną, która nie potrafi się od niego oderwać. Kobieta przytula go oraz pieści drobnymi czułościami, które sprawiają, że mam ochotę się rozpłakać z powodu mojej beznadziejnej samotności. Bratnia Dusza Bety prezentuje się zachwycająco. Nie trudno zauważyć, że jest w ciąży. Właściwie, w zaawansowanej ciąży.

W tym czasie niesparowane wilkołaki opuszczają pomieszczenie i kierują się w stronę lasu, gdzie jak oznajmił mi Beta będzie się odbywał Wyścig Bratnich Dusz. Ciekawe czy kuzynom uda się kogoś znaleźć...

Natomiast pary i starszyzna pozostali w sali. Jednak zakochanych stopniowo było coraz mniej w pomieszczeniu, ponieważ uchyłkiem się wymykali i uciekali do swoich sypialni. Pełnia już za tydzień, dlatego tak ciężko wszystkim wilkołakom jest nad sobą zapanować.

- Przytul mnie... - szepnęła błagalnym głosem jednocześnie powstrzymując się od wylania łez, które kumulują się w jej oczach.

Słowa ukochanej sprawiły, że Beta zmienił swoje spojrzenie na łagodniejsze i pośpiesznie zbliżył się do niej. Nie mam pojęcia czym jest powodowane jej zachowanie. Zazdrością lub buzującymi hormonami, a może pełnią, która wkrótce nadejdzie?

- Przepraszam - wychlipała, gdy nie udało jej się powstrzymać łez i chwyciła mnie za dłoń - ostatnio przechodzę samą siebie... Im bliżej do porodu, tym bardziej jestem płaczliwa i sama ze sobą nie potrafię wytrzymać. Tylko mąż jest w stanie pomóc mi przetrwać te ciężkie chwile... Dla mnie pachnie jak narkotyk i nie potrafię mu pozwolić na zbyt wielki dystans między nami.

- Kochanie, nie musisz się tłumaczyć... - oponował, jednak niemalże nie zwróciła uwagi na sens jego słów, bo machnęła na niego ręką i patrząc prosto w moje oczy oznajmiła - ależ muszę!

- Nie ma takiej potrzeby, ja wszystko rozumiem - powiedziałam i podarowałam jej jeden z moich najpiękniejszych uśmiechów.

Wniosek nasuwał się sam. Są zakochani w sobie po uszy i nie potrafią bez siebie nawzajem żyć. Piękna para. Beta początkowo wydawał mi się być oschłym i bezuczuciowym służbistą jednak teraz dostrzegam bezgraniczne uczucie, które przepełnia jego serce, gdy spogląda troskliwie na swoją ukochaną.

- Nie płacz. Wszystko jest w porządku. Zaraz odprowadzę cię do domu i odpoczniesz po tym męczącym dniu.

- Nie zostawiaj mnie samej...

- Muszę zadbać tutaj o porządek. Wiesz, że będę miał ręce pełne pracy.

- W takim razie zostane z tobą i ci pomogę. Nie chcę być sama.

Nie wiedziałam jak zareagować na ich małą sprzeczkę, jeśli można to w ogóle nazwać sprzeczką. Nie mam w tym dużego doswiadczenia, bo kuzyni przeganiali ode mnie prawie każdego osobnika płci męskiej. Wolałabym tego nie słuchać, bo naprawdę robiło mi się smutno od spojrzenia na zapłakaną kobietę. Na dodatek ciężarną kobietę.

- Ona z tobą pójdzie. Zaopiekujecie się sobą nawzajem. Liczę na to, że mogę powierzyć ci moją żonę, Elizo.

- Ja wolałabym tutaj zaczekać na kuzynów.

- Zapewne wrócą dopiero późnym rankiem, więc nie spodziewaj się zbyt prędkiego powrotu. Będziecie bezpieczne i schronione przed upartymi i podnieconymi samcami oraz zazdrosnymi samicami w mojej sypialni. Dam wam jeszcze strażnika, który będzie was strzegł.

TYLKO MOJAWhere stories live. Discover now