eleven

596 73 26
                                    

Każdy czasem potrzebuje chwili ciszy i samotności, by usiąść w spokoju, posłuchać swoich ulubionych utworów i zastanowić się nad wszystkim.

Tak było w przypadku Michaela, który siedział zamknięty w swoim pokoju i ignorował nieustające pukanie do drzwi. Pomagały mu w tym słuchawki, które były umieszczone w jego uszach. Miał zamknięte oczy i delikatnie poruszał głową w rytm muzyki. Myślał nad każdą rzeczą, która wydarzyła się w ostatnim czasie, myślał o Luke'u i... Tak, przede wszystkim myślał o nim. Blondyn zajmował jego myśli nawet, gdy ten starał się skupić na czymś innym. Wszystko inne było jednak mniej istotne, od tego niebieskookiego chłopca.

Michael uśmiechnął się delikatnie i przygryzł wargę, na kolejne wyobrażenie o Luke'u. Po chwili jednak przypomniał sobie, że ten blondyn wcale nie był przez niego szczęśliwy. Przeciwnie. Uśmiech szybko zmył się z twarzy zafarbowanego na niebiesko chłopaka. Teraz, miał w głowie obraz tych zapłakanych, błękitnych oczu, a jego sumienie coraz bardziej dawało o sobie znać.

Potrząsnął głową i pozbył się słuchawek z uszu. Przetarł twarz rękoma, wydając z siebie ciężkie westchnięcie. Wstał i podszedł do szafy, z której wyciągnął parę czarnych, obcisłych spodni, kraciastą koszulę oraz jakąś koszulkę. Szybko zrzucił z siebie dresy i poplamiony t-shirt, a następnie ubrał rzeczy, które wcześniej sobie wybrał. Do tego założył swoje czarne Conversy. Wsunął do kieszeni telefon i portfel. Wyszedł z domu, wymijając przy tym swoją mamę. Szedł chodnikiem w stronę pobliskiej kwiaciarni.

Wygrzebał z portfela jakieś pieniądze i zapłacił za swoje zakupy, którymi był duży bukiet kwiatów i bombonierka. Wydał swoje ostatnie oszczędności, ale był pewny, że będzie warto. Zmierzał w stronę domu Hemmingsów, a gdy dotarł do celu, zadzwonił dzwonkiem i cierpliwie czekał, aż ktoś mu otworzy. Od tamtej sytuacji minęły 3 dni, więc miał nadzieję, że z Lukiem jest już lepiej.

W przeciągu 2 minut drzwi otworzyły się, a w nich stanęła pani Hemmings.

- Dzień dobry, um, jest... Jest Luke? - wydukał Michael. Stresował się.

- O, Michael - kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie w jego stronę - Pewnie, wejdź do środka, Luke jest w swoim pokoju - Mike podziękował i przekroczył próg. Wiedział, gdzie jest pokój blondyna, gdyż był tu już kiedyś. Od razu wszedł po schodach i skręcił w lewo, po czym wybrał pierwsze drzwi i zapukał.

- Nie mamo, nie jestem głodny! - krzyknął Luke z wnętrza pokoju.

- Um, to nie twoja mama - odparł Mike donośnym głosem, a chwilę potem drzwi zostały uchylone i jego oczom ukazał się dość nieogarnięty blondyn.

Oczy Luke'a wyskoczyły z orbit i zaświeciły się, gdy ten ujrzał Michaela oraz kwiaty i czekoladki, które trzymał. Z trudem powstrzymywał się od fangirlowania i zatrzymał wszystko wewnątrz.

- T-tak? - spytał, siłując się z uśmiechem, który cisnął się na jego usta.

- Hej Luke, chciałem cię przeprosić za wszystko... A szczególnie za to, co zrobiłem ostatnio - wręczył mu upominek - Proszę, to dla ciebie.

Luke w końcu nie wytrzymał, uśmiechnął się szeroko i rzucił Michaelowi na szyję, mocno się w niego wtulając.

- Dziękuję Mikey, nie sądziłem, że przyjdziesz - wymamrotał w jego koszulkę.

Mike objął go ramionami i sam również się uśmiechnął.

- Jesteś dla mnie naprawdę ważny, Lukey, żałuję, bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Wybaczysz mi, prawda? - w jego głosie było słychać nadzieję.

- Oczywiście, że tak - odpowiedział uśmiechnięty Luke, który w środku wręcz piszczał.

Michael poczuł się o wiele lepiej. Za chwilę oboje weszli do pokoju Luke'a, a blondyn zbiegł szybko po wazon. Gdy wrócił, włożył do niego kwiatki i ustawił je na szafce. Spojrzał na nie zadowolony i dołączył do Michaela, siedzącego na łóżku. Popatrzył na niego. Czuł się szczęśliwy.

- Tęskniłem za tobą... - Michael chwycił dłoń Luke'a. Wnętrzności blondyna zaczęły szaleć, motylki wypełniły jego brzuch, a na jego twarzy rozciągnął się szeroki uśmiech.

- Ja też tęskniłem - odpowiedział i spojrzał w zielone oczy Michaela, które sprawiały, że jego nogi się uginały. Serce Luke'a biło szybko. Zresztą, to Michaela tak samo. Michael zaczął zataczać kółeczka kciukiem na skórze dłoni Luke'a.

To dobra chwila. Teraz, albo nigdy.

- Chciałem zadać ci jedno, bardzo ważne pytanie, Luke... - wziął głęboki wdech - Chciałbyś zostać moim chłopakiem?

Luke otworzył oczy szeroko, cały czas patrząc w te Michaela. Motylki w jego brzuchu przemieniły się w ćmy. Jego dłonie zaczęły się pocić, a żołądek fikał koziołki. Wgapiał się w chłopaka siedzącego naprzeciw niego, nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się naprawdę i Michael Gordon Clifford pyta go, o bycie w związku. Jeśli myślał, że jego serce nie może bić szybciej, mylił się.

- J-ja - jego głos się zatrząsł - Tak, t-tak, zostanę twoim chłopakiem, Michael - odpowiedział z wielkim uśmiechem.

Michael również uśmiechnął się szeroko. Poczuł wielką ulgę i jednocześnie cieszył się jak nigdy dotąd. Położył dłoń na policzku Luke'a i delikatnie złączył ich usta, przysuwając się bliżej młodszego chłopaka.

Luke był z początku zaskoczony, ale po chwili zamknął oczy i poddał się przyjemności, oddając pocałunek bez żadnych wątpliwości.

Język Michaela przejechał po dolnej wardze Luke'a, prosząc tym samym o pozwolenie, którego blondyn natychmiast mu udzielił. Pocałunek był słodki i delikatny, ale obojgu się podobał i sprawiał dużo przyjemności.

Luke oplótł szyję Michaela rękoma, a Mike położył dłonie na jego biodrach i przyciągnął go bliżej siebie tak, że nie było między nimi wolnej przestrzeni. Serca chłopców biły w podobnym rytmie, a ich klatki piersiowe unosiły się nierównomiernie.

Pocałunek został zakończony dopiero wtedy, gdy brakowało im oddechu. Mieli zaczerwienione i trochę opuchnięte usta, ale żaden z nich, nie zwracał na to uwagi. Dla obu liczyła się tylko osoba, siedząca na przeciwko. Dla Michaela był to Luke, a dla Luke'a Michael. Patrzyli na siebie, nie odsuwając się nawet na milimetr. Uwielbiali ciepło, które dawała im ta druga osoba.

Luke opadł w ramiona Michaela i wtulił się w niego szczęśliwy. Michael odwzajemnił gest i ukrył Luke'a w swoich ramionach. Złożył pocałunek na czubku jego głowy i uśmiechnął się.

- Mój Lukey - szepnął, patrząc na mniejszego chłopaka.

- Tylko twój - odparł szeptem, zasypiający już Luke, uśmiechając się delikatnie. Ukrył twarz w zgłębieniu szyi swojego chłopaka i odpłynął.

Michael zasnął chwilę po nim z myślą, że ma najwspanialszego chłopaka na świecie.

***

Jeju kjddksksnn kocham ten rozdział i mam nadzieję, że wy też oraz, że wybaczyliście mi to skłócenie ich ze sobą. To zdecydowanie mój fav dotychczas.
Enjoy x

Ps Miałam zawał, bo wattpad mi się wyłączył i myślałam, że się nie zapisało, ale na szczęście jest.

Don't hurt me // muke [ZAWIESZONE]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum