Rozdział 17 - Ból, który nie nastał

2K 125 13
                                    

*MARINETTE*

Przeciągnęłam się leniwie, podnosząc się z ławki. Każda lekcja matematyki sprawiała, że wolałabym zapaść w sen stuletni, niż słuchać tłumaczeń nauczycielki. Jednak wbrew wszystkiemu, musiałam przecierpieć te kilka godzin. Zerknęłam na pustą ławkę blondynki, która nakryła nas dzisiejszego ranka w restauracji. Od tamtej pory jej nie widziałam.

- Dalej się tym zadręczasz? - zadał mi pytanie Adrien, zajmując miejsce Alyi, która wcześniej gdzieś zniknęła.W czułym geście ujął moją dłoń, gładząc ją swym kciukiem. Oparłam głowę na jego zamieniu, zadowolona zamykając oczy. Po chwili jednak je otworzyłam i spojrzałam na nasze odbicia w jednej z gablot. Wcale nie zdziwił mnie widok czarnej postaci w płaszczu, stojącej tuż za nami.

Od kiedy przebudziłam się dzisiejszego ranka, widziałam ją przy każdym moim odbiciu. Mimo że przyzwyczaiłam się już do jej obecności, dalej przechodziły mnie dreszcze za każdym razem jak ją widziałam. Przypominała swym wyglądem kruka, który tylko czekał na moją zgubę.

- Musicie drażnić moje oczy z samego rana? - usłyszeliśmy nad sobą drwiący, przesłodzony głosik.

Podniosłam głowę, by z niechęcią spojrzeć na rudowłosą Japonkę. Na jej ustach znów igrał ten sam sztuczny uśmiech, którym oczarowała połowę chłopaków ze szkoły.

- Dlaczego ci to tak przeszkadza? - spytałam mocniej zaciskając palce na dłoni chłopaka.

Z jakiegoś powodu sama jej obecność budziła we mnie niepokój. Sprawiała, że miałam ochotę zaatakować ją pierwsza, zanim ona to zrobi. Jednak powstrzymywał mnie przed tym dotyk Adriena.

Rudowłosa przestąpiła na drugą nogę i zakładając ręce na klatce piersiowej, nerwowo przegryzła dolną wargę. Z pewnej siebie dziewczyny zmieniła się nagle w nerwową manipulantkę. Byłam przekonana, że to także była część jej gry aktorskiej. Otworzyła szeroko usta, lecz w tej samej chwili, koło niej zmaterializowała się moja najlepsza przyjaciółka, Alya. Widząc mnie i blondyna, opartych o siebie, udając obrażoną, nadęła ciemne, tak jak jej karnacja, policzki.

- Mnie już nie łaska powiadomić relacji między wami? - burknęła, opierając się o ławkę, w której siedzieliśmy.

Kątem oka zauważyłam jak Aomiya spogląda w okno. Szybko jednak odwróciła się na pięcie i prawie że biegnąc wybiegła z klasy.

Mimowolnie moje spojrzenie powędrowało w bok. Tuż nad miastem, prosto w naszą stronę, leciała, wielka czarna plama. Nie była to jednak chmura burzowa. Miałam co do tego złe przeczucia.

Klepnęłam chłopaka w ramię i wskazałam mu ciemny punkt za oknem. Znajdował się on już prawie przy nas.

- Co do...

Czarna substancja z głośnym hukiem przebiła się przez szklane szyby, rozbijając je na miliardy maleńkich kawałków. Ci uczniowie, którzy stali najbliżej, krzyczeli z bólu, kiedy ostre odłamki przebijały im skórę.

Czarna substancja, która przybrała kształt kuli, zatrzymała się nad biurkiem nauczycielskim. Ciemna przestrzeń zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się blondwłosa dziewczyna w czarnym, skórzanym stroju. Jej twarz zdobiła tego samego koloru maska z motywem liści. Mimo tego bez problemu rozpoznałam w tej postaci Chloe.

Kiedy tylko ujrzała mnie i blondyna, na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. W jej prawej dłoni pojawiła się czarna kosa z długim ostrzem. Powoli zbliżyła się do nas, z jej twarzy nawet na sekundę nie zniknął sadystyczny grymas. Kiedy tylko znaleźliśmy się w jej zasięgu, uniosła broń nad głowę, a następnie opuściła ją prosto na nas.

Odepchnęłam Adriena, sama uskakując w bok. Kosa przecięła pustą przestrzeń między nami, jej czubek musnął cień mojej lewej nogi. Prawie że w tym samym momencie poczułam ból w jednej z dolnych kończyn. Spojrzałam w dół. Dokładnie w miejscu, w którym dziewczyna przecięła cień, pojawiło się płytkie rozcięcie.

- Nie unikniesz mojego ostrza, Marinette - szyderczy śmiech dziewczyny wypełnił całe pomieszczenie.

Podniosłam się z podłogi i spojrzałam prosto w błękitne oczy Chloe ukryte pod maską. Jak ona to zrobiła? Przecież tylko dotknęła mojego cienia... Czy to oznaczało, że tylko za jego pomocą mogła mnie zranić?

Spojrzałam na pozycję słońca za oknem. Zbliżało się po południe, więc płomienna gwiazda prawie doszła do najwyższego punktu na niebie. Był to najlepszy moment na kontratak.

Wybiegłam z klasy, w locie omijając oszołomionych uczniów. Tak jak podejrzewałam, Chloe od razu ruszyła za mną. Jej ciemne obcasy z głośnym hukiem uderzały o powierzchnię, powodując nieprzyjemną migrenę.

- Zajmijcie się rannymi! - rzuciłam, zanim zniknęłam za drzwiami klasy. Za sobą usłyszałam krzyk Adriena, który próbował mnie powstrzymać. Nie wiedział jednak, że było to daremne. W końcu to moim zdaniem było przemienienie ofiar Akum znów w zwykłych ludzi.

Pokonując ostatni stopień schodów, mocno pchnęłam drzwi, prowadzące na dach, które chwilę później zatrzasnęłam. To powinno dać mi kilka sekund. Ruchem dłoni otworzyłam różową torebeczkę, z której wnętrza wyleciała szkarłatna Kwami. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. Dotknęłam opuszkami palców swoich kolczyków.

- Tikki, kropkuj!

Jak zawsze przy przemianie ogarnęło mnie uczucie nostalgii. Czułam, że pozostaję taka sama, ale że jednocześnie coś się we mnie zmienia. Stawałam się taka, jaka zawsze chciałam być.

Sięgnęłam po broń w momencie kiedy metalowe, ciężkie drzwi, pocięte na drobne kawałki upadły na betonową powierzchnię dachu. W pustej ramie zobaczyłam sylwetkę blondynki, która zdawała się z czułością muskać palcami swą kosę. Mimowolnie po plecach przebiegł mi dreszcz.

- Czyż to nie Biedronka? - rzuciła obojętnym tonem, zupełnie tak, jakby stwierdziła, że jestem jakimś niechcianą osobistością. - Wiesz może gdzie ukryła się ta kucykowata złodziejka?

Przeczesała palcami długie włosy, które kaskadami spływały jej po ramionach. Czujnie obserwowała cały obszar, na którym się znajdowaliśmy, lecz kiedy nie udało jej się znaleźć tego, czego szukała, niezadowolona cmoknęła, równie czarnymi jak noc ustami.

- Tutaj także nic... Cóż w takim razie, może pobawię się z tobą, skoro mam tyle wolnego czasu?

Niczym strzała wystrzeliła ku mojej sylwetce, uskoczyłam w bok, zabierając swój cień ze sobą. Broń Chloe trafiła pustą przestrzeń. Odwróciła się jednak równie szybko i ponownie na mnie natarła. Lecz tym razem nie udało mi się uniknąć ciosu. Strój, otaczający moje ramię został rozcięty na pół, a na skórze pojawiła się dosyć głęboka rana, z której niczym lawa z wulkanu zaczęła wypływać krew. Jednak nie czułam w niej bólu. Dlaczego wcześniej go czułam, a tym razem nie?

Chloe ponownie wymierzyła we mnie swoją kosę, jednak byłam zbyt pochłonięta myślami, bym mogła go uniknąć. Uniosłam ręce nad głowę, choć wiedziałam, że kosa i tak przeleci przez nie, atakując i niszcząc doszczętnie mój cień.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Głosowanie na nowe opowiadanie uważam za zakończone! Z ilością 10 głosów wygrywa para nr. 11, czyli Misaki i Usui! Na drugim miejscu z ilością 5 głosów znalazły się, aż 3 pary! Shirayuki x Zen, Natsu x Lucy oraz trio z Aoharu x Kikanjuu! Dziękuję wszystkim aktywnym użytkownikom! ^_^

 11, czyli Misaki i Usui! Na drugim miejscu z ilością 5 głosów znalazły się, aż 3 pary! Shirayuki x Zen, Natsu x Lucy oraz trio z Aoharu x Kikanjuu! Dziękuję wszystkim aktywnym użytkownikom! ^_^

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Pozdrawiam,
~Yuuki

Miraculum - Druga SzansaWhere stories live. Discover now