09

1.3K 76 0
                                    

Tygodnie mijały, a my wykorzystywaliśmy każdą wspólną chwile jak najlepiej. Chodziliśmy w miejsca, do których nie było nam dane dotrzeć nigdy wcześniej.
Poprostu roskoszowaliśmy się swoim towarzystwem.

Boję się przyszłości! Nie chcę spędzić jej bez Austina.
-Dobrze się czujesz?-spytałam widząc, że brunet nie jest w najlepszym stanie.
Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Wszystko dobrze-uśmiechnął się słabo.

Martwię się o niego! Byliśmy już u kilkudziesięciu lekarzy i wszyscy mówią nam to samo.

Rak wątrobowokomórkowy jest podobno trzecim pod względem umieralności.

Czemu życie jest takie niesprawiedliwe.

Postanowiliśmy pójść do naszego miejsca. Znajduje się ono niedaleko takiej zatoczki. To tam odbyła się jedna z naszych pierwszych randek.
Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi!
A teraz wszystko legło jak domek z kart.

Usiedliśmy na ziemi.
Położyłam brązowookiemu głowę na ramieniu ciesząc się chwilą. Przed nami znajdował się piękny widok. Zachodzące słońce znikało za koronami drzew dając lekkie przebicia pomarańczy.

Obróciłam się twarzą do Mahone, widząc, że z chłopakiem dzieje się coś złego. Po chwili poczułam jak ten osuwa się na ziemię. Przerażona zaczęłam go cucić, ale ten się nie budził.

Po około trzech minutach trzęsącymi rękami wezwałam pogotowie. Ratownicy zjawili się na miejscu w mgnieniu oka. Chciałam jechać z nimi do szpitala, lecz mi nie pozwolili.

Zmuszona byłam zadzwonić po kogoś kto mnie zawiezie. Cholera, że nie wzięłam portwela.

Nie ma mowy, że poproszę Gilinsky'ego.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer przyjaciela.
-Johnson błagam przyjedz po mnie!-Opowiedziałam mu wszystko w skrócie. Blondyn obiecał, że zaraz po mnie będzie.

I słowa dotrzymał. Po kilkunastu minutach pod zatokę podjechał czarny Range Rover.

Wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy do szpitala. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. Za bardzo bałam się o Austina.
Prawie, że biegiem wpadłam do budynku.

Zapytałam pielęgniarkę o swojego chłopaka i weszłam do sali w której się znajdował.
Brunet przypięty był do mnóstwa rurek.
Usiadłam na krześle obok łóżka łapiąc Mahone za bladą rękę.
Będę z nim do końca!
~~~~~~
Hej miśki
Wiem, że rozdział słaby, ale nie mam weny. Przepraszam!!

Crazy, Stupid Girl | Jack Gilinsky ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz