Jeden

127 15 23
                                    

Walisz wściekle głową w poduszkę.

- Znowu! Znowuuu! - wrzeszczysz.

Nie obchodzi cię, że jest środek nocy. I tak jesteś odludkiem, mieszkającym, wedle twojego nazewnictwa pod "Okiem Łzy", a oficjalnie - w najwęższym punkcie Jeziora, tuż pod Drzewem Władzy. Nikt nigdy się tu nie zapuszcza. Wyjątek stanowi Czas Owocowania, co zdarza się co Półerze. Ostatni był jakieś Ćwierćwiecze temu.

Twoja pracodawczyni znowu zarzuciła ci niedbałość.

- A przecież to tylko jedna książka na nie swoim miejscu! I jeszcze za to obniżać mi pensję! Tylko 600 Jewerów! Ja ledwo żyłam za 650! - tym razem wyładowywujesz swoją wściekłość na kartce papieru.

Pobazgrany i podziurawiony obiekt twojej furii lekko unosił się w otaczającej ciebie zewsząd wodzie.

- No oczywiście, nie może nawet porządnie opaść! 'No oczywiście, że nie może!' - przedrzeźniałaś swoją eks-przyjaciółkę. - 'Przecież tylko ryby i my, najady, możemy się swobodnie poruszać w wodzie!'

Sfrustrowana, opadasz na łóżko. Po porządnej złości zawsze czułaś się zmęczona. Przeminęła drobna chwila i wpadłaś w letarg przedsenny.

Przemyśliwujesz dzisiejszy dzień, coraz bardziej wpadając w senne macki.

Wtem coś cię wybudziło. Kroki na powierzchni.

Zdenerwowana poderwałaś się do pionu i przyszykowałaś do rekonesansu.

~*~

Znowu tu przyszłaś. Nie wiesz, co cię podkusiło, by zrobić to w nocy. To miejsce było niewytłumaczalnie przyciągające. Do tego stopnia, że nie dawało ci spokoju nawet o nocnej porze, co było naprawdę irytujące.

' Może jak się tu przeniosę, to da mi spokój '- myślisz.

Z cichym westchnieniem koncentrujesz się i wyobrażasz sobie małą, przytulną chatynkę. Po niecałej godzinie jest gotowa. Zlana potem, opadasz na trawę.

Bycie Mroczną ma swoje plusy i minusy. Można używać swojego daru, ale z wielkim wysiłkiem, porównywalnym do zrobienia tego samemu - no, ale jeśli ma być perfekcyjna, i w dodatku na szybko, magia jest efektywniejsza.
Możesz robić co chcesz i nawet wychodzić na Kraje Nieznane, ale wszyscy Sahirrińczycy, za wyjątkiem innych Mrocznych, nienawidzili cię.
Niby jesteś driadą, ale masz magię, czyli elficką rzecz.
To prowadzi do konkluzji, która zresztą jest prawdziwa: jesteś półelfem, lub, jak kto woli, półdriadą.
A to znaczy, iż żadna z ras cię nie chce ( pomijając najady, ale tylko one potrafią oddychać pod wodą przez dłuższy czas, więc... no...).

Znowu kierowana tym dziwnym impulsem, zamiast wejść do przytulnej chatki, dowlekasz się do wody i siadasz na brzegu pod drzewem... Zaraz, co to było?... Nie pamiętasz.

Senność przejmuje kontrolę nad twoim ciałem. Mimo wszystko idziesz do swojego nowego domu i zapadasz w głęboki sen.

Śnisz o tym pamiętnym dniu, kiedy inne driady zobaczyły ciebie, praktykującą magię.

Goniły cię z Soileae aż do rzeki. Gdy wpadłaś do niej... Nie pamiętasz. Nic. Nawet tego, jak znalazłaś się w przeklętych Górach Maivale. Taka pusta kartka. Bez jednej nawet kropki.

We śnie pierwszy raz w życiu lunatykujesz.

Kierujesz swoje niepewne kroki ku Jezioru. Szybko dochodzisz do niego.

Nie jesteś w stanie logicznie myśleć ani panikować. Tak jakby coś cię kontrolowało.

W tym zadziwiającym stanie twoja ręka powędrowała ku mesmeryzującej tafli wody, stykając się z nią.

- Driado! Czemuż wody dotykasz?
Czy przed przeznaczeniem umykasz?
Woda, rzecz najadzia, nic dobrego ci nie wieści.
Czy zwyczaj chcesz zbeszcześcić?
Odejdź, driado, jeśliś zgubie przeciwna.
Miast przed klątwą się płaszczyć, o przedziwna.
Wzdragasz się na myśl o wodzie.
Powinnaś respekt czuć w tym powodzie.
Przemyśl, driado, i odejdź, jeśliś rozważna.
Pamiętliwe są najady, żadna niepoważna.
Odejdź i nigdy nie wracaj, driado!
Zostań na lądzie, driado!
Żegnaj, driado! -rozległo się ciche nucenie.

Ty jednak, pomimo ostrzeżenia, nie cofasz swojej ręki. Niczym niewzruszona, milimetr po milimetrze, przysuwasz dłoń do tafli.

Już prawie dosięgłaś celu. Ni stąd, ni zowąd, nad twoim uchem świsnęła strzała. W pełni już świadoma, chcesz uciec, ale wtem czyjaś zimna ręka łapie cię za nadgarstek.

Kredowobiała, wpatrujesz się w okoloną niebieskimi kosmykami twarz najady. Ona pociąga cię w dół.

Twoja czarna peleryna zafurkotała w locie, a z momentem uderzenia w lodowatą taflę wody przypominała atrament rozlewający się naokoło kałamarnicy.

~*~

Ze zdumieniem patrzysz na swoje ręce. Czy właśnie kogoś postrzeliłaś? Usłyszałaś plusk, ale przez gęstą kurtynę drzew nic nie możesz zobaczyć.

Z trudem przedzierasz się przez gęstwinę pni, mniejszych gałązek i krzaków. Nie masz pojęcia, jak strzała przebiła się przez tę puszczę.

W końcu dochodzisz do końca zagajnika. Oślepia cię migotanie gwiazd.

' W Verdewasse... Tam tak nie świeciły... Ani nad Górami Maivale... O co chodzi?... ' - konstatujesz, zdezorientowana.

Chwilę zajmuje ci przyzwyczajenie się. Przy okazji zauważasz odbicie swojego stroju w tafli wody.

' Ale brudny! Trzeba coś z tym zrobić! Ale... Ale jak? '

Bezradnie rozkładasz ręce. Przy tej czynności brązowawe iskierki wyłaniają się z koniuszków twoich palców. Z zafacynowaniem obserwujesz jak oplatają twoje ciało.

Znowu zerkasz na lustro wody. Teraz zwiewna kreacja z Verdewasse zastąpiona została wygodnym podróżnym ubraniem.

Usatysfakcjonowana, ruszasz dalej. Po przebyciu mniej więcej półtora fyehnu twoim oczom ukazuje się przepiękna budowla.

Bez namysłu wchodzisz do środka. Coś kieruje cię ku drzwiom najdalej na prawo. Przestępujesz próg. W pokoju widzisz posłanie - schludne, nie za małe i nie za duże.

Z wahaniem dotykasz pościeli. Czując pod palcami jej miękkość, przymykasz oczy i siadasz. Kładziesz głowę na puduszkę i nie mogąc się oprzeć pokusie, oczyszczasz umysł.

Niemal natychmiast zapadasz w sen, nieświadoma tego, co się wydarzy.




Następny rozdział: 21 sierpnia 2016.
Może pojawić się wcześniej, a jeśli tak się stanie, znaczy to, że szanowna kapryśnica Pani Wena powróciła i kolejny po "wcześniaku" będzie właśnie 21.

W każdym bądź razie, proszę o szczere opinie i konstruktywną krytykę, a jeśli takowa chęć wystąpi, gwiazdkowanie również mile widziane.

Dopiero od teraz biorę się tak na poważnie do opowiadań i w związku z tym faktem, gdyby ktokolwiek raczył podzielić się wskazówkami w wiadomości prywatnej, wdzięczność na takową osobę niezmierna czeka.

Do następnego,
Loivissa

Śmiertelna GraWhere stories live. Discover now