Rozdział 26

6.1K 221 28
                                    

Po powrocie do domu weszłam do kuchni i sięgnęłam po kieliszek wina. Potrzebowałam chwili, żeby uspokoić nerwy. Z kieliszkiem w dłoni poszłam do salonu, gdzie Blue już na mnie czekał. Siadł ze mną na kanapie, wtulając się w moje uda. Głaskałam go po futrze, popijając wino i rozmyślając o słowach Isabelli. Było to coś zupełnie niespodziewanego. Postanowiłam przejrzeć gabinet Marcela, może znajdę tam jakieś dokumenty, które pozwolą mi zrozumieć, o co jej chodziło.

Weszłam do gabinetu i zaczęłam przeglądać szuflady biurka. Niestety, nic tam nie znalazłam. Siedząc zrezygnowana na fotelu, zauważyłam ostatnią szufladę na dole, zamkniętą na klucz. Wyciągnęłam wsuwkę z włosów, próbując otworzyć ją, ale klucz okazał się oporny. Po chwili z trudem udało mi się go otworzyć.

W szufladzie znalazłam kilka teczek. Otworzyłam jedną z nich i zobaczyłam wszystkie informacje o sobie - data i miejsce urodzenia, oceny ze szkoły, informacje o moich znajomych... To było przerażające. Ale najbardziej szokujące było to, że był tam także stos umów, w tym jedna pomiędzy Marcelem a moim ojcem. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dlaczego mój ojciec zgodził się na coś takiego?

Nie mogłam dłużej znieść tej sytuacji. Odkładając teczkę na swoje miejsce, opuściłam gabinet zdecydowanym krokiem. Emocje wstrząsnęły mną, a serce biło mi jak szalone. Gdy dotarłam na górę, rozpoczęłam pakowanie moich rzeczy. Nie mogłam tu zostać ani chwili dłużej. To był już koniec.

Z trudem zebrałam swoje rzeczy, starając się skupić na każdym ruchu, aby nie dać upustu panującym we mnie emocjom. Po chwili usłyszałam stukot kroków i w drzwiach do sypialni stanął Marcel. Zamarłam na jego widok.

"Dokąd się wybierasz?" zapytał, opierając się o framugę drzwi.

"Wyprowadzam się." odpowiedziałam, stając przed nim zdecydowanie.

"Doprawdy? Dlaczego?" zapytał, wyraźnie rozbawiony moim zachowaniem.

"Wiem o umowie." powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy, czując, jak napinają mi się mięśnie w twarzy.

W jego oczach widziałam, jak rozbawienie szybko ustępowało miejsca zaskoczeniu i złości. Jego szczęka zaciskała się, a spojrzenie stało się lodowate.

"Skąd?" zapytał chłodno, ale jego ton wskazywał, że wie, o co mi chodzi.

Wzruszyłam ramionami, choć w środku kipiałam z wściekłości. "To nie jest ważne," odrzekłam, unosząc kącik ust. "Ważniejsze jest to, że spisałeś z moim ojcem jakąś durną umowę dotyczącą małżeństwa ze mną. To chore," dodałam, czując, jak gniew rośnie we mnie.

"Umowa została zerwana przez twego ojca, który opowiedział mi o twoim związku z tym idiotą i problemach, które miałaś przez niego. Poprosił mnie o pomoc i zerwanie umowy, ponieważ bał się o ciebie. Wkurwiłem się, ale pomogłem mu i ożeniłem się z Isabellą. To wszystko. Nie ja spisałem tę umowę, tylko mój ojciec, gdy jeszcze wszystkim rządził. Nie miałem wiele do powiedzenia na ten temat," wyjaśnił spokojnie, zbliżając się do mnie. Położył dłoń na moim policzku, patrząc mi głęboko w oczy.

Przegryzłam wargę nerwowo, starając się opanować gwałtowne bicie serca. "Jak mam teraz wierzyć w cokolwiek, co do mnie mówisz? Okłamałeś mnie. I od kiedy mnie śledzisz?" zapytałam, czując, jak drżą mi ręce.

Marcel zmarszczył brwi, reagując na moje słowa. Gdy zrozumiał, że musiałam grzebać w jego gabinecie, jego wyraz twarzy staje się surowszy. "Nigdy więcej nie wchodź do mojego gabinetu, gdy mnie tam nie ma. Rozumiesz?" warknął, zaciskając palce na moim podbródku. "Dostaję o tobie informacje od naszego pierwszego spotkania. Musiałem cię bliżej poznać, gdy zrozumiałem, że to ty," dodał, patrząc mi głęboko w oczy.

Jesteś moja W trakcie poprawekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz