1

32.2K 1.3K 38
                                    



    -Kristen, wstawaj!- Budzę ją już czwarty raz, a ona dalej nie wstaje, jeszcze chwila i spóźni się do szkoły.
   -Ok, ok już wstaje, ale powiem Ci, że wcale nie chce iść do tej głupiej szkoły!- co rano ta sama śpiewka.

   -Jeszcze tylko dwa tygodnie i będziesz miała wolne. Całe wakacje na leniuchowanie, więc przestań marudzić!

   -Dobra nie stresuj się tak, bo Ci żyłka pęknie.- Zignorowałem jej powiedzenie, bo takim tekstem raczy mnie codziennie.

    Zrobiłem jej drugie śniadanie składające się z razowego chleba z sałatą i pomidorem. Nie mam pojęcia skąd u niej taka nagła zmiana w sposobie żywienia, ale mam nadzieje, że się nie odchudza, bo nie ma z czego. Kristen jest młodą, nastoletnią pięknością, niebieskie oczy, długie blond włosy, szczupła z zadziornym charakterkiem po tatusiu.Czasem mnie to martwi, często wpada w konflikty z rówieśnikami, częściowo z mojej winy, a raczej staje w mojej obronie. Wiem, jaka opina, krąży w tym mieście o mnie. Kryminalista, ukrywający się przed policją. Absurdalne, ale nawet gdybym powiedział im, skąd się wzięły u mnie te blizny i tak nie zmieniłoby to ich opinii. Ludzie plotkują i wysuwają pochopne wnioski, nie znając krzty prawdy, zawsze tak było, nikt tego nie zmieni. Oceniają ludzi po wyglądzie, każdy tak robi, jednak nie wiedzą, że blizny mogą świadczyć o czymś naprawdę bolesnym i nie chodzi mi o ból fizyczny tylko o psychiczny, duchowy. Nie mam zamiaru nikomu się tłumaczyć, jak chcą mnie oceniać, niech to robią, ale nich nie mieszają w to mojej córki. Ona wystarczająco dużo wycierpiała, mając za ojca potwora. No dobra może trochę przesadzam, ale ja tak to widzę. Patrząc w lustro, każdego dnia, mam ochotę strzelić sobie w łeb. Widok blizn przypomina mi o tamtym wydarzeniu, ból, bezradność. Całe życie będą się ciągnąć za mną te demony, nigdy ich nie odgonię.


      Mieszkamy tu już nieco ponad pół roku, ale mieszkańcy wciąż nie przywykli do mojego wyglądu, staram się ich unikać, jak mogę, ale to bywa trudne. Kristen chodzi do szkoły, a ja pracuje i muszę gdzieś robić zakupy. Krzywe spojrzenia, czasem współczujące, opinia na mój temat jest tu podzielona, są ludzie, którym mój wygląd nie przeszkadza, ale jest ich bardzo niewielka liczba. Jedyną znajomą, jaką tu mam jest Karen. To starsza Pani, która czasem opiekuje się moją córką. Są też starsi ode mnie mężczyźni, z którymi czasem pije w barze, ale większość jeszcze się do mnie nie przekonała. Całkiem możliwe, że to moja wina, odtrącam Ludzi i jestem osobą dość grubiańską, kiedyś taki nie byłem, ale życie nauczyło mnie, aby trzymać ludzi na dystans, a w szczególności kobiety.


     Moje postępowanie może i nie jest słuszne, ale to taki mechanizm obronny, lepiej nie dopuszczać do siebie nikogo i potem nie czuć się zranionym. Przeważnie to kobiety mają taki mechanizm, ale czy to znaczy, że jeśli mam go i ja to jestem słaby? Nie wydaje mi się, każdy z nas przeszedł przez coś traumatycznego i każdy na inny sposób próbuje się obronić. Moim sposobem jest niedopuszczanie żadnych uczuć. Kostnieje, wiem to, mam głaz zamiast serca i jedyną osobą, przy której jestem sobą, jest moja córka. A jeśli o niej mowa, to gdzie ta mała flądra jest?

    -Na Boga, ile jeszcze będziesz się szykować!- Moja cierpliwość już się kończy.

    -No i żyłka pękła. Musisz tak marudzić z samego rana?-Nie wytrzymam z tą kobietą.
   - Jedz i spadaj do tej szkoły.
   - Jasne, jasne pogadaj sobie, a tak na marginesie to, o której wyjeżdżasz w tę comiesięczną delegację? W gruncie rzeczy to dziwne, by wyjeżdżać na weekend i od kiedy to mechanik samochodowy, ma delegacje? - Co miałem jej powiedzieć, że jeżdżę na dziwki, bo mam swoje potrzeby? Wymyśliłem tę delegację, bo nie sądziłem, że ona zacznie dociekać, co wtedy robię.
-Od razu po szkole pojedziesz do Karen, zawiozę tam twoje rzeczy i zostawię Ci trochę kasy, a teraz zjeżdżaj do tej szkoły wredna, dociekliwa babo. - Zaśmiała się, pocałowała mnie na pożegnanie i wyszła. Patrzyłem przez okno, jak odjeżdża na swoim rowerze.

Co za dziewczyna, teraz gdy weszła w okres dojrzewania, robi się coraz bardziej nieznośna.

    Ogarnąłem w domu, który składał się z niewielkiej kuchni, sporego salonu ubikacji i korytarza. Na górze znajdowały się trzy sypialnie i dwie łazienki. Dom nie był drogi, ale jeszcze sporo pracy trzeba w niego włożyć jedyny prawdziwy atut to duży garaż i sporej wielkości ogród. To właśnie uroki mieszkania na odludziu. Wokół lasy, cisza spokój i nikt złośliwy nie zagląda Ci przez płot.

    Ubrałem się i spakowałem się na wyjazd. Odłączyłem wszystko z prądu i zamknąłem drzwi. Wszystkie rzeczy Kristen rzuciłem na tył, a swoją niewielką walizkę włożyłem do bagażnika.

     Zajechałem do sklepu, gdzie pracuję Karen, a raczej dorabia sobie, wsiadłem z auta, wziąłem rzeczy córki i ze spuszczoną głową wszedłem do środka. Szukałem jej po całym sklepie, jedna z kasjerek powiedziała mi, że jest na zapleczu z nowo zatrudnioną dziewczyną. Poszedłem w tamtym kierunku. Faktycznie, coś tłumaczy dla blondynki. Czekałem cierpliwie aż skończą, blondynka spojrzała na mnie. Błękitne oczy wprost wierciły mi dziurę w brzuchu, co dziwne nie nastąpiła żadna reakcja na widok moich blizn. Dziwnie się czułem, pod wpływem jej spojrzenia, dlatego już na wstępie stałem się opryskliwy.
    -Co się patrzysz?! Człowieka nie widziałaś? - Zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała, bo Karen wysłała ją na sklep. Odprowadziłem ją wzrokiem i nie wiem, czy się przesłyszałem, ale chyba wyzwała mnie od pieprzonych dupków.
   -Czy ty wszystkich musisz do siebie zrazić? Ta dziewczyna dopiero się tu wprowadziła. Nie znasz jej a ona Ciebie skąd tyle nienawiści?
   - Daj spokój, jestem, jaki jestem i nikomu nie będę się... Dobra nie ważne, spieszę się. Tu są rzeczy Kristen i pieniądze. Zadzwonię do Ciebie wieczorem.  

    Pożegnałem się z nią, przeszedłem przez sklep i na moje nieszczęście, blond szurnięta baba patrzyła się na mnie, wzrokiem mordercy, układała jakieś puszki na półkę.  Zmroziłem ją wzrokiem, zawsze to działało, aby dana osoba odwróciła wzrok, ale na nią nie. Ona tylko uśmiechnęła się, ukazując białe zęby i pokazała mi środkowy palec, pocałowała go i odeszła w druga stronę.

Co to za dziewczyna? Ma na oko jakieś 20-25 lat, co ona tu do licha robi? 

A zresztą co mnie to obchodzi! Jadę wyżyć się do burdelu, na  dwóch stałych prostytutkach, Dianie i Loli.


 In The Cage Of  Desire.Where stories live. Discover now