BARDZO WAŻNA NOTKA NIECH KAŻDY PRZECZYTA!!!
Z racji tego, że mam mało czasu z powodu nauki, rozdziały będą się pojawiały dość rzadko, co nie znaczy, że ich nie będzie, więc proszę o cierpliwość!!! Proszę o komentarze, bo one bardzo mnie motywują! Enjoy :)
Sherlock POV:
Usłyszałem piosenkę "Cheerleader". Alyss odebrała telefon. Greg.
-Hej Greg! Co się... Nie, to.... Niemożliwe... Tak samo?! Dobra. Jadę do Baskerville-zakończyła rozmowę i zwróciła się do mnie- Kolejna ofiara. Myliłam się. Mary Lasthope nie żyje. To nie ona zabijała. Wracaj na Baker Street. Zadzwoń do Johna. Za godzinę do was przyjadę.
-No.. Dobra.
-Do zobaczenia-powiedziała i wyszła z pokoju.
* * *
Alyss POV:
Podjechałam moim czarnym jeepem pod Baker Street 221b. Wbiegłam po schodach i przywitałam się z panią Hudson, która zaprowadziła mnie do mieszkania. Weszłam do saloniku. Na fotelu siedział John, a na sofie zawinięty w białe prześcieradło leżał Sherlock.
-Czy ty w ogóle jesteś ubrany?-spytałam głupio.
-Nie. Watson zabrał mi moje najlepsze ubranie- John wybuchnął śmiechem, a ja zapytałam:
-I nie masz innego?!-podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Od razu wysypały się na mnie identyczne komplety ubrań.- Przecież one są takie same!!!
-Może i tak, ale tamte były moje ulubione. I na dodatek zabrał mi płaszczyk.
-Twój płaszczyk zapoznaje się z podłogą- wtrącił John. Mam tego dość!
-Nie obchodzi mnie to. Za dziesięć minut macie być na dole!
* * *
Po wyznaczonym czasie wsiedli do samochodu. Sherlock na szczęście miał swoje ubrania.
-John oddał mi płaszczyk- powiedział z miną szczeniaka, który właśnie dostał kość- Resztę też oddał.
-To jedziemy. Dzięki John.
-Za co?
-Poprzedni strój Sherlocka mógłby wywołać zamieszki, a tego nie chcemy.- Po paru godzinach podjechaliśmy pod bramę ośrodka Baskerville. Sherlock wyjął złotą kartę, która nawet nie była jego, ale natychmiast mu ją wyrwałam
-Debilu, co robisz!? Przecież-spojrzałam na zegarek- dokładnie 22 h 16 minuty i 32 sekundy temu zmienili trochę ich wygląd. Ogarnęliby się po maksymalnie pięciu sekundach.
-Czyli Mike dał mi złą kartę?
-Powiedziałabym, że podłożył, ale tak, mniej więcej tak to było.
-To jak wjedziemy?
-Głuptas- powiedziałam wyjmując z kieszeni żakietu aktualną kartę. Sherlock miał minę jakbym kazała mu tańczyć tango z ośmiornicą, po czym powiedział:
-Ty masz, a mnie nie dali?
-Na to wygląda- powiedziałam dusząc się ze śmiechu. Otworzyłam okno i podałam ją strażnikowi. Zerknął na nią, a potem na mnie, z niekrytym uwielbieniem i powiedział
-Witamy w Baskerville panno Herondale- otworzył bramę, a ja wjechałam na teren ośrodka. Po kilkunastu minutach staliśmy przed drzwiami z napisem: Modyfikacje i badania stworzeń.
-Ah! I jeszcze jedno.-zwróciłam się do Sherlocka-Wiem, że pani na czwartym stanowisku zdradza męża, ale z łaski swojej jej tego nie wypominaj. Dobra?- I nie czekając na odpowiedź otworzyłam metalowe podwoje. W pokoju królowały biel ścian i sufitu, czerń podłogi i srebro klatek ustawionych przy ścianie. Nie dane nam było się dokładniej rozejrzeć, bo usłyszeliśmy głos:
-Alyss? Co tam? Kolejne śledztwo-obróciłam się w stronę mojego przyjaciela, Jacka, przytuliłam go i powiedziałam:
-A żebyś wiedział. To są Sherlock Holmes i John Watson. Pomagają mi. Panowie, to doktor Jack Puissance, mój przyjaciel.
-Miło mi.
-To co Jack, pomożesz?
-Jasne.
-Wspaniale. Popatrz- pokazałam mu zdjęcia ofiar.- Nie ma żadnych śladów śliny. W krwi znajduje się arszenik. Widać kawałki metalu.
-Mamy takie stworzenie. Jest to wilk o zębach z metalu, które po ugryzieniu uwalniają toksyny. Zwykły arszenik.
-Wspaniale. Gdzie jest?
-Uciekł....
Przypominam Czytasz=Komentujesz
YOU ARE READING
Sherlock Holmes- Zmiany~zakończone
FanfictionWitam i zapraszam na moje ff o Sherlocku. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Miłego czytania!!! :)