24. A żelki mogą być?

2.3K 140 3
                                    

Iamqueenbitch: Uh :< od tych 2 miesięcy kiedy jesteśmy razem nasze rozmowy to tylko serduszka, buziaki i tęcza. Luke obiecałeś, że się nic nie zmieni.
Iamqueenbitch: A się zmieniło.
Iamqueenbitch: Nawet teraz nie odpisujesz mi od godziny...

IamLuke: Przepraszam kochanie, myślałem, że się cieszysz kiedy nazywam Cię kochaniem, wysyłam serduszka...
Iamqueenbitch: Lubię Luke, ale kiedy piszemy, a nie same serduszka. Od tych dwóch miesięcy prawie nie rozmawiamy.
IamLuke: Przepraszam Neve, zawaliłem.

Iamqueenbitch: Nie zawaliłeś Luke, po prostu potrzebuję Cię tu i teraz z jakimiś kwiatami, lodami... czymkolwiek...

- A  żelki mogą być?- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i uśmiechnęłam na widok blondyna w jego ulubionej koszuli w kratę.
- Tylko jeśli zjesz je ze mną- przesunęłam się robiąc miejsce na swoim łóżku dla towarzysza- kto Cię wpuścił?
- Twój brat- uśmiechnął się- ty leżysz w sobotę o 15? Co jest kochanie? Normalnie Lou i Amnesia gdzieś Cię zabierają- spojrzałam na niego smutno- Pokłóciłyście się?- zapytał ze zmarszczonymi brwiami
-  Nie... znaczy tak, ale nie... ciężko mi to wytłumaczyć Lucas- westchnęłam przewracając się na brzuch i wtulając w poduszkę
- Nie tłumacz Neve, po prostu opowiedz- poczułam jego ciepłą dłoń jeżdżącą po moich plecach

- N..no bo- jąkałam się nie wiedząc jak zacząć- Am umówiła się z jakąś tam paczką i przez cały tydzień o nich wspominała jakie to wspaniałe są, a ja z Lou nie mogłyśmy już tego słuchać, i wtedy ja powiedziałam, że jak tak bardzo jej się tam podoba, to niech się do niej przyłączy, a ona zaczęła mówić, że nie wierzy, że  w ogóle pomyślałam, że ona mogła by nas opuścić. Am się obraziła i wyszła, ale od samego rana miała zły humor, w sumie ja też, więc Lou po pewnym czasie stwierdziła, że woli mnie nie drażnić i poczekać aż się pogodzę z Amnsią.- skończyłam historię, po czym wtuliłam się w blondyna. 

Mój humor wynosił wiele poniżej 0. Od samego rana źle się czułam, potem kłótnia z Am, wyjście Lou, a po za tym pogoda też nie była najlepsza. Nawet towarzystwo niebieskookiego nie wprawiło mnie w świetny humor. Leżeliśmy wtuleni w siebie, a on bawił się moimi włosami.
- Tęskniłam za tym- uśmiechnęłam się delikatnie
- Za czym?- usłyszałam delikatnie zachrypnięty głos chłopaka, który po chwili odchrząknął, aby się pozbyć 'intruza'.
- Za tymi wieczorami zanim jeszcze byliśmy razem i potrafiliśmy tak przeleżeć całe dnie jako Neve i Robert

- Nie lubię mojego drugiego imienia- zaśmiałam się gdy zauważyłam minę Hemmingsa - Już chyba wolę Lucas.
- Oczywiście Robercie.- zaśmiałam się na co chłopak wywrócił oczami.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jak wam się to podoba? :D

Coach| L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz