16#

1K 75 13
                                    

Hortensja pov.

Zostawiłam Adriana samego z Aomine i ,, uciekłam" do Kise. Chłopak na przywitanie pocałował mnie w policzek, a ja spłonęłam rumieńcem.
- Witaj Yuicchi! Jak zwykle punktualna.
Uśmiechnęłam się i splotłam palce naszych rąk ze sobą.
- Może w końcu nauczysz mnie słówek z japońskiego?
Kise zaśmiał się i pociągnął mnie w głąb parku. Spacerowaliśmy tak już pięć minut.
- Czas chyba zacząć lekcje. Powiedz mi co umiesz Yuicchi.
Skinęłam głową i zaczęłam przypominać sobie wszystkie słówka.
- Neko to kot, Ohayo to dzień dobry tak samo jak Konichiwa, kage- cień, hikari- światło, tora to tygrys, fuji- fioletowy, watashi wa oznacza jestem, yuki- śnieg, kamisama to bóstwo, ashi- łapa, baka to głupek. To na razie tyle.
Chłopak spojrzał się na mnie i zmarszczył brwi.
- Nie jest aż tak tragicznie. Kojarzysz niektóre słowa. Jednak nadal masz problemy z wymową. Skoro źle mówisz to nawet nie będę wspominał jak pójdzie ci z pisaniem.
Spuściłam wzrok. Wiedziałam, że japoński jest trudny, ale nie aż tak. Zawsze byłam dobra z języków obcych, ale jak tak dokładnie się zastanowić tylko z tych, które używają alfabetu łacińskiego.
- Yuicchi coś się stało?
- Nigdy nie nauczę się japońskiego. Jest za trudny.
Czułam na sobie wzrok chłopaka. Przyglądał mi się już dobrą minute. Jego dłoń mocno ściskała moją rękę.
- Yuicchi, jeśli będziesz tak mówiła to tak będzie. Spójrz na to w pozytywny sposób. Nauczysz się języka zobaczysz.
Spojrzałam w te śliczne złote oczy i uśmiechnęłam się. Ryota wiedział jak mnie pocieszyć. Nagle uświadomiłam sobie, że przyjeżdżając do Japonii zmieniłam się. Teraz byłam bardziej otwarta na ludzi. Zamiast trzymać się kurczowo tylko i wyłącznie Adriana, mam innych przyjaciół. Jednak ludzie nieustannie się zmieniają.
- Co masz ochotę porobić? Sesje mamy dopiero po południu.
- Przejdźmy się jeszcze do parku i pójdzmy na lody.
W Polsce nigdy nie zaproponowałabym lodów chłopakowi, który mi się podoba. W ogóle bym nawet do niego nie zagadała. Tutaj natomiast bez krępacji mówię przy nim to co chce. Ryota pociągnął mnie w stronę fontanny. Była wiosna, więc wszystko budziło się do życia. Drzewa obsypane były pąkami, z których lada moment wyrosną liście lub kwiaty jak to bywa w przypadku drzew owocowych. Ptaki ćwierkały radośnie nad głowami. Ich melodie uspokajały mnie. Na polanach bawiły się rodziny z dziećmi i psami. Również place zabaw były pełne bawiących się pociech. Na ścieżkach rowerowych co chwila przejeżdżał jakiś rowerzysta. Niektórzy biegali, a inni tak jak ja i Kise po prostu spacerowali ciesząc się wspaniałym sobotnim przedpołudniem. Odetchnęłam głęboko i dalej podziwiałam wspaniały park.
- Yuicchi nie zechciałabyś może ze mną gdzieś wyjść? No wiesz tak na... randkę?
Spojrzałam się na blondyna. Oczywiście, że bym chciała gdzieś z nim wyjść, ale co będzie z jego fankami? Czy one dadzą mi spokój? Jednak, kiedy zobaczyłam nieśmiały uśmiech Ryoty, od razu wiedziałam co powiem.
-Tak, z chęcią pójdę z tobą na randkę.
- Serio?! To wspaniale.
Nagle otrzymałam wiadomość. Spojrzałam się na blondyna. Nie chciałam przerywać tej atmosfery.
- Sprawdź kto to. Nie będę się gniewał.
Wyjęłam telefon i odblokowałam go.

Adrian: Hey, nie chce ci przerywać, ale musiałem co to napisać. Po pierwsze: JESTEM Z AOMINE ♥
Po drugie: on jest strasznym zboczeńcem. Najpierw uszczypnął mnie w pośladek a później trzymał rękę niebezpiecznie blisko mojego krocza! I tak go kocham♥

Strzeliłam sobie mentalnego facepalma. Tak zniweczyć romantyczny nastrój potrafi tylko bakalia.
- Od kogo dostałaś sms?
- Od bakalii. Nie uwierzysz co ona mi napisała.
- Co?
- Adrian napisał, że jest razem z Aomine parą.
Przerwałam w tym miejscu. Nie wiedziałam czy mówić mu dalej czy nie. No niby też pomagał przy realizacji planu, no ale jednak to była prywatna wiadomość. I w tym momencie strzeliła mnie moja głupota. Ile razy ta menda mówiła komuś moje prywatne wiadomości? Przecież tego już nie da się zliczyć!
- To chyba dobrze nie?
- Tak dobrze, ale dalej Adrian pisze, że Aomine uszczypnął go w pośladek, a później miał rękę obok jego krocza.
- Cały Aominecchi.
Musiałam odpisać tej mendzie. Tylko co? Już wiem!

Ja: Tylko nie próbuj tego samego bo chłopak w depresje wpadnie. Po za tym nie pisz do mnie jakbyś nie wiedział jestem z Kise. Pogadamy jak wrócę.

Spojrzałam się na godzinę i omało co nie zemdlałam. Za pół godziny mieliśmy być w studiu na sesji zdjęciowej. Nie sądziłam, że czas tak szybko leci.
- Kise-kun jeśli się nie pospieszymy, to spóźnimy się na sesje zdjęciową.
- O cholera, chodź Yuicchi.

***
Tak sobie ostatnio rozmawiam z Zurą i ona wpadła na świetny pomysł!
Nazwała paringi w tym opowiadaniu:
1. Horyota
2. Dakalia

Nauczyciel- Kise x OC Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt