6#

1.2K 92 21
                                    

              Kiedy zabrzmiał dzwonek oznaczający przerwę, wypuściłam powietrze z  ust. Całą końcówkę lekcji starałam się powstrzymać śmiech. To co napisał mi Adrian, było tak zryte, że nawet na myśl o tym chcę się śmiać. Spojrzałam przed siebie i napotkałam spojrzenie złotych oczu. Momentalnie zarumieniłam się i odwróciłam wzrok.

- Yuicchi, wyjaśnisz mi teraz przezwisko Adrianacchiego? 

Niechętnie skinęłam głową, wzięłam głęboki wdech i powiedziałam:

- Kiedy byłam w drugiej klasie, Adrian pokłócił się z chłopakami ze starszej klasy. Chcąc załagodzić stosunki, ten idiota wymienił mnie na paczkę bakalii. W ten oto sposób zostałam szkolną maskotką klasy 3 b. Oczywiście Adrian zjadł bakalie, nie dzieląc się ze mną i zostawił mnie na tydzień na pastwę starszych chłopaków, którzy nie mieli zamiaru mnie puszczać. Następnie po jakichś trzech dniach, idiota wymienił mnie na ciasto z bakaliami, dzięki czemu mogłam wrócić na przerwach do swojej klasy. Morał jest taki, że Adrian uważa bakalie za kartę przetargową. 

- To wcale  nie było tak, ale ci wybaczam. 

Westchnęłam. Nagle moja komórka za wibrowała. Odblokowałam ją i spojrzałam na wiadomość. 

+81 675 989 090:  Witaj piękna, widzę, że otacza cię dwóch przystojnych, wkurwiających gości. Powiedz Kise, aby się od ciebie odwalił, a co do Adriana jemu przywalę jak jeszcze raz będzie z tobą rozmawiał. 

Ta wiadomość mnie zszokowała. Drżącymi dłońmi pokazałam wiadomość chłopakom. Nie lubiłam jak ktoś mnie prześladował. Z  resztą nikt tego nie lubi.Na moje nieszczęście, miałam pewną fobie, przez co takie zachowanie wprawiało mnie w odrętwienie. Nie można było na mnie krzyczeć. Krzyk powodował u mnie płacz. Blondyn wyrwał mi telefon z ręki i jeszcze raz przeczytał wiadomość. Wzburzony powiedział, że będzie mnie pilnował. Odebrałam swój telefon. W tym czasie dostałam jeszcze jedną wiadomość.

Adrian: Widzisz? Wystarczyła jedna wiadomość, abyś się zbliżyła do Kise. Dziękuje mi na kolanach.

Odwróciłam wzrok i spojrzałam na bruneta. Uśmiechał się od ucha do ucha, a ja skarciłam się za swoją głupotę. Przecież tylko trzy osoby mają mój numer telefonu. Powiedziałam bezgłośnie, że przy najbliższej okazji zabije bakalie, a on zaczął się tylko śmiać. 

-Yuicchi dałabyś mi swój numer telefonu? No wiesz, nie to, że nalegam! Ja po prostu martwię się.  

Uśmiechnęłam się i wpisałam w komórkę blondyna mój numer. Widziałam jak złotooki cieszył się jak dziecko. To był piękny widok. Nagle przypomniałam sobie o zajęciach pozalekcyjnych. 

-Kise-kun czy byłaby taka możliwość, abym została menadżerką waszego klubu?

Czy Ryota mógł cieszyć się bardziej? Owszem, mógł. Dosłownie można było widzieć przy nim jasną poświatę, która wyglądała jak słońce. Poszerzyłam swój uśmiech. 

          Lekcje minęły dość szybko, dzięki wygłupom Adriana i ogólnie towarzystwu Mei-chan i Ryoty. Trochę się stresowałam, ponieważ Kise zaprosił mnie na spotkanie z jego znajomymi, oczywiście musiałam zabrać Adriana. Jęczał nam nad uchem całą drogę powrotną do domu. Wspominałam, że ta wredna bakalia zamieszkała ze mną? Byłam na to zła, ale i jednocześnie zadowolona. Właśnie siedziałam w Maji Burger na kolanach blondyna. Byłam cała zarumieniona. Tym bardziej, że to wina tej brązowej mendy. Usiadł obok Aomine i  cały czas nadawał na temat koszykówki. Od razu widziałam, że brunetowi spodobał się granatowo włosy, ale to nie powód, aby spychać mnie na kolana Ryoty. Na szczęście po mojej Lewej stronie siedział Kagami, a po prawej Takao. Jako, że dość dobrze dogadywałam się z Taigą, na samym początku tego spotkania wymieniłam się z nim numerem telefonu.

- Co nie Honey?

- Jesteś upierdliwa bakalio. Dobrze wiesz, że nie rozumiem japońskiego, więc nie mogę potwierdzić twoich głupot. 

- Od kiedy to moje uczucia są głupotami? Ranisz Honey.

Westchnęłam i przewróciłam oczami. 


Adrian pov. 

      Rany, ale podoba mi się ten granatowowłosy. Nic innego bym nie robił niż brał. Niestety nie wiem czy jest tej samej orientacji jak ja. Zauważyłem, że Honey świetnie bawi się na kolanach blondaska. Była cała czerwona, jak jej włosy. Dzisiaj chyba mam dobry dzień, moje żarty rozbrajają, a najchętniej to tego mięśniaka obok. Zaśmiałem się pod nosem. 

- No, więc mówisz, że trochę tam trenujesz?

- Oczywiście, u siebie w szkole byłem niepokonany, a powiem, że chodziłem do najlepszej szkoły w mieście. Liczyła tylko jednego ucznia,ale to pomińmy.

Aomine zmarszczył brwi. Wyglądał tak słodko. Zacząłem się śmiać. Pewnie nawet nie skumał, że to żart. Słodkie duże maleństwo. 

- Nie żartuj sobie tak. 

- Nie rozumiesz moich żartów, prawda?

Ciemno skóry przytaknął. W tym momencie mógłbym przysiąść, że dostałem krwotoku z nosa. Im dłużej będę przebywał w jego towarzystwie, tym bardziej będę się w nim zakochiwał. 

- Przecież moje żarty są zrozumiałe. Co nie Honey?  

Dziewczyna spojrzała się na mnie z mordem w oczach. Nie mówcie mi, że nadal jest zła za tego smsa. Przecież to było dawno i nieprawda. Po za tym, zrobiła krok na przód z znajomością z Kise. Wymienili się przecież numerami telefonów, a to wielki wyczyn dla tak nieśmiałej osoby jak Honey. No,ale ona nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo atrakcyjną jest kobietą. Znam ją od przedszkola i wiem, że ma zaburzenia w samoocenie. 

Jesteś upierdliwa bakalio. Dobrze wiesz, że nie rozumiem japońskiego, więc nie mogę potwierdzić twoich głupot.

Czy ona kiedyś przestanie nazywać mnie bakalią? To całe zajście było dawno. Po za tym chyba przepraszałem ją za to z pół roku. Zawsze miała fochy na pięć minut, a tu trzymała sie swojego postanowienia sześć miesięcy.  

-Od kiedy to moje uczucia są głupotami? Ranisz Honey.

Czerwonowłosa westchnęła i przewróciła oczami. Na szczęście miałem przy sobie Aomine do pocieszenia. To jak wczesna gwiazdka, ale oczywiście nie zapomniałem o mojej Honey. Najpierw jej pomogę umówić się z blondaskiem. Tylko jak by tu ich ze swatać? Jeszcze nad tym pomyślę. 


***

trzy rozdziały w ciągu dnia, rozpieszczam was. 

Mniej więcej tak wygląda ta brązowa menda, znaczy bakalia, eghe eghe znaczy  Adrian 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mniej więcej tak wygląda ta brązowa menda, znaczy bakalia, eghe eghe znaczy  Adrian 

Nauczyciel- Kise x OC Where stories live. Discover now