Rozdział 4

21 2 1
                                    

Sakura powiedziała, że w tej sytuacji możemy wyjątkowo lecieć na jej grzbiecie. To było niesamowite przeżycie. Po kilku minutach lotu znaleźliśmy się na miejscu. Ponownie weszliśmy to tego starego domu, w którym poznałem Yoko. Musiałem teraz stworzyć pole ochronne, ale do końca nie wiedziałem jak. Starałem się jak mogłem ale to naprawdę wykańcza aż nareszcie się udało. Strasznie byłem zadowolony z mojego pola. Minęło dużo czasu i chcieliśmy iść już spać, kiedy Iro zaczął się szwendać po pokoju.

- Iro co ci jest ? - zapytałem.

Wybiegł z domu a my podążaliśmy za nim. Biegliśmy przez jakiś czas krzycząc do niego, ale on nie reagował jakby był w transie. Dobiegliśmy do miejsca gdzie lasy były wycięte. Mnóstwo pni wystawało z ziemi, przypadkiem potknąłem się o jeden z nich, a gdy podniosłem głowę ujrzałem mężczyznę z bliznami na twarzy.

- To Kaizuka !!! Uciekaj !!! - Wrzeszczała do mnie Yoko

Niestety nie zdążyłem. Wziął mnie za włosy i zaczął szarpać. Pomyślałem, że jego ręka zaczyna krwawić i tak się stało. Rzucił mną o ziemię a ja zacząłem uciekać. Miał moc podobną do mnie ale słabszą ? Otoczył mnie murami i wszedł do środka ja myślami ściągnąłem tam Yoko, ale co z Iro czemu go nie mogłem ? Zaczęła się walka.

Zaczął przyduszać mnie wodą. Odpowiedziałem falą ognia ułożoną w kształcie ręki. Dostał prosto w policzek. Na twarzy wypalił mu się odcisk dłoni, lecz po chwili zanikł. Pnącza zaczęły atakować. Błyskiem wiatru prosto z mojego ciała uwolniłem się.

- Tak w ogóle czemu używamy tylko mocy żywiołów ?

Nie odpowiedział. Rzucił na nas ogromną Hydrę a ja w ostatnim momencie przeteleportowałem nas na zewnątrz. Iro już tam czekał. Nie miałem siły przeteleportować nas ponownie do domu dlatego wszyscy zaczęliśmy biec. W lesie rozdzieliliśmy się. Biegłem co sił w nogach Kaizuka mnie powoli doganiał. Widziałem błyski dochodzące z jego strony. To bardzo dobrze, przez to traci swoje siły. Patrząc za siebie oczywiście nie widziałem tego co jest przede mną i przewróciłem się .
Nie! Kaizuka był już blisko leciał na tak jakby wymyślonej desce surfingowej łamiącej prawo grawitacji. Leciała pół metra nad ziemią i była bardzo szybka, a ja musiałem się zregenerować. Na szczęście w ostatniej chwili Sakura złapała mnie w locie . Kaizuka próbował doskoczyć do mojej nogi ale na szczęście jego deska się odsunął i spadł na ziemię. Po czasie byliśmy już w domu, pole ochronne sprawowało się bardzo dobrze . Yoko i Iro już tam na mnie czekali.

- Iro, co się z tobą działo?

-~Gwizdek.

- Jaki gwizdek ? Nic nie słyszałem.

~ Gwizdek dla zwierząt. Jeśli takim zagwiżdżesz jestem jak w transie idę za nim i nie mogę tego przerwać. Tak Kaizuka chciał was wyciągnąć z domu. Przepraszam.

- To nie twoja wina. Ważne, że nikomu nic nie jest. A tak po za tym to zgłodniałem.

- Jakieś zapasy będą w składziku w piwnicy.

Biorąc inspiracje z wroga zrobiłem sobie buty grawitacyjne przez co po całym domu biegałem? Ślizgałem się ? Jechałem ? Nie ważne jedno z tego.
Gdy byłem już w piwnicy znalazłem pełno gratów i oczywiście jedzenie. Wzięłam płatki i gdy chciałem już wychodzić zauważyłem światło w skrzyni ze starymi gratami. Bez zastanowienia wziąłem skrzynie i zacząłem szukać świecącej rzeczy.
Znalazłem bardzo stary zegarek kieszonkowy. Otwarłem go był popsuty a na jego górnej części było zdjęcie jakiejś rodziny. Chłopczyk ze zdjęcia strasznie mi kogoś przypominał. Nagle zegarek zgasł, a wskazówki przestawiły się do godziny 13:00

Sen to nie tylko fikcjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz