ROZDZIAŁ 4

3.2K 141 11
                                    

Wróciłem do hotelu szczęśliwy. Jeśli można nazwać to szczęściem.

Nie wiem dlaczego ukrywaliśmy przed Grace spotkania z Meli. Jakoś tak samo wyszło. Zawsze kiedy byłem w Londynie dzwoniłem do Luca. On nie miał nic przeciwko, a mała nie potrafiła mówić na tyle, by nas wydać. Nie czułem się z tym dobrze, tym bardziej, że teraz wiem, że Graceland wiedziała.

Wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Patrząc w sufit rozmyślałem jak to wszytko naprawić. Zostawienie ich było największym błędem mojego życia. Bez nich staczałem się na dno. Dno, od którego ciężko się odbić.

Byłem na granicy snu, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Wstałem z ociąganiem i otworzyłem. Do pokoju wtoczyli się moi przyjaciele.

- Byłeś u niej? - zapytał Niall z nadzieją w oczach.

- Tak. - mruknąłem. Naprawdę nie miałem ochoty na rozmowy o dzisiejszym spotkaniu.

- Co powiedziała Grace? - Louis był podekscytowany. Od dwóch lat namawiali mnie bym się z nią dogadał.

- Była zła.

- Na co? - Horan jak zawsze musiał wiedzieć wszytko.

- Okazało się, że nie ma nic przeciwko moim spotkaniom z Melindą.

- Czyli możesz ją odwiedzać? - Payne był ostrożny.

- Tak. Zawsze kiedy chcę. - powiedziałem, a oni wyciągnęli zza pleców butelki whisky. - Ja nie piję.

- Nie oblejesz tak wspaniałej wiadomości? - Louis się śmiał.

- Nie. Jutro jadę do małej. Jakby to wyglądało gdybym przyszedł na kacu.

- Nasz Harry chce być dobrym tatusiem. Nie wierzę.

- Zamknij pysk Horan. - warknąłem. Prawda była taka, że od jakiegoś czasu nadużywałem alkoholu i innych substancji, by choć przez chwilę nie myśleć o tym co zrobiłem. Teraz wiedziałem, że to był kolejny z błędów jakie popełniłem.

Po godzinie gadania o niczym przyjaciele opuścili pokój, a ja mogłem się spokojnie położyć spać. Niestety gdy po raz kolejny znalazłam się na granicy snu telefon dał znać o przychodzącej wiadomości.

Witaj Harry, wpadnij jutro o 2:00 na obiad. Musimy porozmawiać o Mel. G.

Przeczytałem i byłem pewny, że nie zasnę już do rana.

Po męczącej nocy, wałkonieniu się z boku na bok o siódmej nie miałem już cierpliwości. Wstałem i poszedłem na siłownię. Najchętniej wybrałbym się na spacer, ale fani nie pozwalali na spokojne spędzanie czasu na świeżym powietrzu.

Godzina treningu wystarczyła bym pozbył się napięcia i odrobinę zrelaksował. Wróciłem do pokoju i wziąłem prysznic. Odświeżony i ubrany zadzwoniłem do hotelowej restauracji po śniadanie dla wszystkich. Wiedziałem, że chłopakom przyda się porządna porcja energii.

O dziesiątej poszedłem obudzić resztę mojego zespołu co spotkalo się z głośnymi protestami. Ulegli jednak wizji zjedzenia dobrego posiłku i wypicia gorącej kawy.

- A co ty tak wcześnie wstałeś? - Niall zapytał z pełną gębą jajecznicy.

- Zamknij pysk jak jesz i nie twoja sprawa.

- Jedziesz dziś do Melindy?

- A jak myślisz Lou? Logiczne, że muszę korzystać póki jesteśmy w Londynie.

- Pogadaj z Simonem. Może uda się załatwić trochę wolnego. W końcu nagrywać też możemy tutaj. - Liam był bardzo pomysłowy, że też mi to nie wpadło do głowy.

- Dzięki Payne. Chociaż ktoś ma łeb na karku. - wstałem od stołu i ruszyłem do drzwi. - Załatwię wam odwiedziny. - usmiechnąłem się i wyszedłem zostawiając ich z otwartymi buziami.

We hope to Three (Book3)|| Harry Styles✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz