ROZDZIAŁ 22

3.1K 178 28
                                    

Kiedy wróciłem od Grace cały czas zastanawiałem się co zrobić. Wypiłem piwo, potem drugie. Wziąłem prysznic i rozwaliłem się na łóżku. W mojej głowie cały czas była Ona.

JA: Musimy pogadać.

Wysłałem wiadomość i czekałem. Po bardzo długim czasie dostałem odpowiedź.

Panna B: Nie mamy o czym Panie Styles. Jestem tylko pracownikiem. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie to na prowadzony przeze mnie program, bo nie robię tego dla siebie.

JA: Wiem. Ja to wszystko już wiem.

Pnna B: Chyba trochę zbyt późno przyszło zrozumienie...

JA: Daj mi szansę.

Panna B: A czy ja ją dostałam?

Ja: Czyli, że jestem dupkiem?

Panna B: Tego nie powiedziałam... chociaż...

Ja: Wiem, że nim jestem. To jak? Jedno spotkanie?

Panna B: Przyjedź do willi. Jest środek nocy, ale nich ci będzie Styles.

Tak. Na to czekałem. Napisałem do Nialla, że ma mnie kryć i ubrałem się w dres i bluzę z kapturem. Narzuciłem kurtkę i czapkę z daszkiem. Szybko przemierzyłem korytarze hotelu i znalazłem się na zewnątrz. Wcześniej zamówiona taksówka już czekała. Wsiadłem i podałem adres. Miałem nadzieję, że Pane mnie wysłucha i wybaczy, bo tylko to się liczyło. W dupie miałem już plotki. To ona trzymała mnie na powierzchni od dłuższego czasu. To ona była tą, którą chciałem mieć przy sobie.

Gdy taksówka odjechała stanąłem przy drzwiach i zapukałem. Po chwili otworzyła mi ona. Moja bogini. Wiem byłem idiotą i wcale nie musiało być to miłe dla mnie spotkanie, ale nadzieja umiera ostatnia.

- Cześć.

- Witam panie Styles. Zapraszam do środka. - powiedziała oficjalnie, ale zauważyłem jak kąciki jej ust lekko się unoszą. - W czym mogę panu pomóc?

- Chciałem pogadać panno Blaumond. - powiedziałem i zbliżyłem się do niej. Jak klatka piersiowa zaczęła się szybciej poruszać zapewne za sprawą przyspieszonego oddechu.

- Słucham?

- Możemy usiąść? - wskazałem sofę na której udzielaliśmy z chłopakami wywiadu. Ona kiwnęła głową na zgodę.

- Chcesz coś do picia Styles?

- Wodę. Ale widzę, że powoli złość ci przechodzi. - olałem sofę i poszedłem za nią do kuchni. Stanęła przy lodówce i wyciągnęła napój. Potem ukroiła plasterek cytryny i wrzuciła do szklanki. Wszystko robiła powoli, bo trzęsły jej się ręce.

- To powiesz po co przyjechałeś o tej godzinie? Poza tym Niall znów cię kryje?

- Skąd wiesz, że on? - zapytałem ze zdziwieniem.

- Zawsze tak było. Wymykałeś się w nocy, a Niall zmyślał co popadnie. - uśmiechnęła się - Ale do rzeczy. Czego chcesz?

Teraz albo nigdy Styles.

- Ciebie. - powiedziałem i czekałem na reakcję. Ona stała i wpatrywała się w moje oczy. Miałem nadzieję, że powiedzą jej wszystko czego nie jestem w stanie powiedzieć słowami.

- Nie możesz mnie mieć. - wyszeptała, a ja myślałem, że runę na ziemię.

- Pane, posłuchaj. Ja wiem, że nie byłem w porządku i masz prawo być zła, ale ty...

- No właśnie Harry. Ja. Ja też nie byłam w porządku. - przerwała mi - Nie możesz mnie mieć, bo ja tego nie chcę. Nie tak. Wszystko się pokomplikowało i narazie nic z tym nie zrobimy. Możemy być przyjaciółmi, kumplami z pracy, ale nic wiecej nas nie łączy. - gadała, ale nie patrzyła w moje oczy tylko wbiła wzrok w podłogę. O nie panienko, tak my nie będziemy się bawić. Podszedłem do niej i posadziłem ją na tym pieprzonym blacie, a potem pocałowałem tak jak miałem na to ochotę od samego początku. Długo na jej reakcję nie musiałem czekać.

Wplotła palce w moje włosy i pociągnęła za nie, co mnie tylko bardziej nakręcało. Musnęła językiem moje usta a ja pogłębiłem pocałunek. Wsunąłem dłonie pod koszulkę, którą miała na sobie i podrażniłem jej plecy paznokciami. Jej reakcja była natychmiastowa. Wygięła się w łuk i jęknęła przeciągle. Cholera. Jak ja ją kocham.
Kiedy zacząłem składać pocałunki na jej szyi szepnęła do mojego ucha:

- Sypialnia na górze Styles. - więcej nie było mi trzeba. Była moja i tylko moja.

Miss Nobody (Book1)|| Harry Styles✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz