- I jak ci poszło?

- Co jak?- wzruszyłam ramiona i zaśmiałam się.- Przecież mnie nie przyjęli, jak zawsze...

- Idealnie się składa. Wieczorem idziemy to odreagować- jej oczy zabłysnęły, na samą myśl o tym pomyśle.

- O nie, nie, nie- prychnęłam.

- Co?- uniosła jedną brew nie rozumiejąc mojego sprzeciwu. Czasem trzeba jej coś tłumaczyć, jak małemu dziecku.

- Nie idę na żadną imprezę, Liv- powiedziałam poważnie. Nie mogę jej ulec, muszę mieć też swoje zdanie.

- Ostatnim raz po tej twojej nieudanej randce pozwoliłam ci nie iść, ale teraz ci nie popuszczę. Matt też idzie. Będę tez inne chłopaki, moze jakiś wpadnie ci w oko- podekscytowana wzięła mnie w ramiona i zaczęłyśmy tańczyć na środku ulicy. Tak, to naprawdę normalne.

- Chcę odpocząć od związków.

- A kto powiedział, że to musi być związek?  Bez większych zobowiązań też mozna się świetnie bawić

- Olivia- przewróciłam oczami.

- Sophie!

- Naprawdę muszę iść?

- Tak- odparła nieugięta.

- Echh... Nie mam chumoru- zrobiłam nadąsaną minę. Próbowałam nawet się rozpłakać. Nie pomogło.

- Sophie nie daj się więcej prosić. Gwarantuję ci, że jak przyjdziesz to poczujesz się o niebo lepiej.

- Może masz racje- przegryzłam lekko wargę.

- Super! Przyjdę po ciebie o 19:00. Pa!- powiedziała i znikła. Nie zdążyłam nawet jej zatrzymać.

Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Dochodziła godzina piąta popołudniu, kiedy wróciłam. Potrzebowałam spokoju i odpoczynku od codziennej rutyny.

Oznaczało to, że miałam dwie godziny na przygotowanie do imprezy. Czasem czas jest największym wrogiem człowieka. Lepiej, żeby mijał szybko niż ciągnął się w nieskończoność. Gdy tylko zacznie mi się tam nudzić, wymknę się po cichu niezauważona.

Przygotowania zaczęłam od przypatrzenia całej szafy w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Kompletnie nie wiedziałam, jak się ubrać. Wachałam się miedzy rurkami, a sukienką. W spodniach czułabym się o wiele bardziej komfortowo, jednak postawiłam na czarną, obcisłą, sięgającą mi do połowy ud sukienkę. Do tego dobrałam tego samego koloru szpilki i białą podręczną torebkę.

Kiedy ubranie miałam już gotowe, przyszedł czas na makijaż i włosy. Oczy podkreśliłam robiąc delikatne kreski i tuszując rzęsy. Na usta nałożyłam czerwona szminkę i lekko przypudrowałam twarz. Spojrzałam w lusterko i uśmiechnęłam się. Nie jest tak źle.

Rozpuściłam czarne włosy z koka i opadły falami na moje ramiona. Postanowiłam część z nich spiąć w wysokie kucyka stylizując się na Arianę Grandę. Wypuściłam też dwa pasma, aby delikatnie okalały moją twarz.

Do przyjścia Olivi została mi niecała godzina. Nie wiedziałam, co mogłabym przez ten czas ze sobą zrobić, więc wzięłam pierwszą, lepszą książkę z półki i zaczęłam czytać. Pochłonięta lekturą kompletnie zapomniałam o przyjaciółce. Kiedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, podskoczyłam i szybko zamknęłam książkę odkładając ją na swoje miejsce. Wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie Olivia rozmawiająca z moim tata.

Gdy przyjaciółka zobaczyła mnie na schodach, zagwizdała i uśmiechnęła się szeroko.

- Pięknie wyglądasz, Sophie- dodał tata lustrując mnie od stóp do głów. Poczułam, jak na moje policzki wtargnął rumieniec.

Do or dieWhere stories live. Discover now