RAMSAY

416 22 1
                                    


Ramsay siedział na parapecie w jednym z burdeli w Zapchlonym Tyłku. Obok niego kilka znajomych mu osób kochało się z dziwkami. Jednak on się nimi nie przejmował. W ręce trzymał martwą mysz i powoli, nożem ściągał z niej skórę. Nie rozumiał czemu sprawiało mu to przyjemność. Nigdy nie wiedział kim tak naprawdę jest i był. Jego przyjaciel Carlos powiedział mu, że matka Ramsaya, kurwa, zostawiła go jego matce, gdy był niemowlęciem. Podobno jego ojciec był jednym z tych zamożnych tyłków, co przyjechały na południe w czasie wojny. Cóż, takie jest życie, kiedy mości pan nie chce swojego syna, narodzonego w łonie dziwki.

- Witaj przystojniaku. - powiedziała jedna z kobiet pracujących w burdelu. - A co ty tam robisz?

- Nie twoja sprawa. - odpowiedział Ramsay. Kobieta nachyliła się do przodu i popatrzyła na zdechłego szczura obdartego ze skóry.

- Przecież to obrzydliwe! Ile ty masz lat dziecko?

- Dwanaście. A co?

Kobieta już nic nie powiedziała, tylko odeszła przerażona. Ramsay kontynuował swoją pracę. Naglę podbiegł do niego zdyszany Will, młodszy brat Carla.

- Ramsay! Szybko! Carlos znowu się biję!

- Gdzie?

- Za burdelem!

Chłopak zerwał się z miejsca i pobiegł jak najszybciej na wskazane miejsce. Gdy dotarł tam, tłum gapiów zasłaniał mu całe widowisko. Wszedł więc na wóz z sianem. Zauważył, jak Carlos raz lewą, raz prawą ręką uderza większego i grubszego od siebie mężczyznę. Jednak on nie dawał za wygraną. Dał chłopakowi cios w brzuch, a potem z twarz. Carl schylił się przed następnym atakiem i zafundował serię uderzeń w nos przeciwnika. On stracił równowagę i potykając się o specjalnie podłożoną nogę chłopca, upadł na swój wielki, tłusty zad. Carl odwrócił się od leżącego grubasa i powiedział do tłumu:

- Oto tak kończy skurwiel, który sprzeciwi się wielmożnemu Carlosowi.

Po tych słowach wyjął nóż i rzucił go, trafiając w sam środek czoła podnoszącego się mężczyzny. Tłum wiwatował, a osiemnastolatek odszedł w stronę burdelu dumny z zwycięstwa. Ramsay pobiegł za nim. Kiedy go dogonił zapytał się:

- Czemu to zrobiłeś?

- Zasłużył sobie.

- Czemu zabiłeś tego kolesia?

- Ukradł mi kurwę.

- I to ma być powód?

- Posłuchaj młody. Nie po to się tobą opiekowałem tyle lat, żebyś mi teraz filozofował. Rusz swa dupę i zrób coś pożytecznego.

- Czyli co?

- Pójdź ze mną na akcję.

- Nie będę zabijał ludzi za kilka miedziaków!

- A ty znowu o zabijaniu. Posłuchaj. Jeden z moich klientów podpadł złotym płaszczą. Został wpisany na listę osób do stracenia, która za dwa dni zostanie dostarczona małej radzie, przez straż miejską. Naszym zadaniem jest wykraść i zniszczyć papierek. Zero zabijania. Co ty na to?

- A kasa?

- Zostanie podzielona na trzy, równe części. Dziesięć srebrnych monet na głowę.

- Na trzy?

- Will idzie z nami. I jak?     

- No dobra. Wchodzę w to.

Gra o Tron: Niechciani synowie północyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz