JON

545 31 8
                                    


Minęło dziesięć lat odkąd Jon został przywieziony do Winterfall. Choć był bękartem mieszkał w zamku, oraz uczył się władania mieczem i jazdy konnej. Czasem brał także udział w ucztach i innych uroczystościach. Zaprzyjaźnił się też z ważniejszymi od niego osobowościami, takimi jak Robb, ser Rodrik lub jego stryj , Benjen Stark. Tylko lady Catelyn pała do niego nienawiścią.

Tamtego dnia słońce świeciło wysoko nad północą. Już od kilku lat w okolicy Winterfall nie było widać śniegu.

Jon biegał po dziedzińcu ćwiczebnym z drewnianym mieczem, uderzając nim, co jakiś czas o mur lub balustradę.   Nagle zauważył swojego ojca rozmawiającego z ser Rodrikiem i innymi rycerzami na balkonie, przy komnacie lorda Starka. Postanowił wspiąć się na dach i podsłuchać rozmowę.

Z nadludzką szybkością wszedł na sam szczyt budynku. Usiadł na dachówkach w bezpiecznej odległości i nadstawił uszy.

- Greyjoyowie zbierają wojska. - mówił ser Rodrik - Balon uważa się za prawowitego władcę północy. Widać jego wysepki już mu nie wystarczają.

- Musimy zwołać chorążych. - powiedział lord Eddard - Bunt Greyjoyów może doprowadzić do kolejnej wojny. Nie ignorujmy ludzi z Żelaznych Wysp. Nie raz widziałem ich z włócznią i wierzcie mi, że to nie są osoby z którymi chcielibyście walczyć.

- Wyślę moich ludzi do Fosy Cailin, Torrhen's Square i Białego Portu. Sam pojadę do Dreadfort, do Roosa Boltona.

- Odpowiemy wiec stalą na stal i siłą wypędzimy ośmiornice z północy.

Jon nie mógł uwierzyć własnym uszom. Szykuję się kolejna wojna. Szybko przeskoczył na jedną z wież strażniczych i zszedł na ziemię. Musiał powiedzieć Robbowi to, co usłyszał. Pobiegła na dziedziniec ćwiczebny. Po drodze wpadł na Catelyn, która trzymała za ręce swoje dwie córki, Sanse i Arye.

- Co ty tu robisz bękarcie? - zapytała.

- Szedłem właśnie na dziedziniec ćwiczebny. Wiem moja pani, że nie powinienem być tak blisko komnat lorda Eddarda.

- Ciebie nie powinno być na tym świecie.

Odwróciła się i poszła w przeciwnym kierunku. Jon odszedł bez słowa. Przyzwyczaił się do docinek ze strony lady Stark.

W końcu doszedł do dziedzińca. Zauważył Robba ćwiczącego strzelanie z łuku do tarczy. Podbiegł do niego i powiedział:

- Choć w jakieś ciche miejsce. Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.

 Poszli razem do wąskiej uliczki pomiędzy stara kamienicą, a karczmą, gdzie Jon powiedział mu wszystko, co usłyszał od pana ojca.

- Co to ma znaczyć? - zapytał się go Robb, gdy skończył mówić.

- Zbliża się wojna. - powiedział Jon.

Gra o Tron: Niechciani synowie północyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt