#36

1.1K 72 3
                                    

Szybko wbiegłam do szpitala, który wskazał mi Michael. Odnalazłam recepcję i szybko tam Podeszłam.
-Dzień dobry...gdzie leży Luke Styles?-spytałam na jednym wdechu
-Kim Pani jest?-spytała młoda pielęgniarka
-Ja... Emily Rudd- wyszeptalam.
Sama nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie wiedziałam tak naprawdę czy Ja i Luke byliśmy dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi, którzy poprostu spędzili razem noc.
-Słucha mnie Pani?- mówiła do mnie
-Ja? Tak...
-Dobrze się Pani czuje? Wezwać lekarza?- pytała i po chwili stała obok mnie
-Tak, dobrze...gdzie leży Luke?
-Jest Pani kimś z rodziny?
-Nie..., ale muszę się z nim zobaczyć...znaczy go bo On...Ja...kocham go, bardzo...on jest w śpiączce- mówiłam. Nie mogłam skleic nawet jednego porządnego zdania. Cała się trzęsłam i zawładnął mną płacz.
-Sala numer 34, drugie piętro- odparła kobieta delikatnie mnie przytulajac. Kiedy to usłyszałam ruszyłam w stronę schodów. Na drugim piętrze nie było zbyt wielu ludzi. Chyba tylko dwie rodziny. Jedna z nich płakała z tego co usłyszałam o życie swojego dziecka, druga zaś starsza pani płakała błagając o życie męża, którego kocha ponad wszystko. Kiedy w końcu Odnalazłam sale Luke'a stanęłam lekko sparaliżowana. Bałam się tego co mogę tam zastać. Juz dawno uświadomiłam sobie jak ważny jest dla mnie blondyn, a teraz kiedy nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze usłyszę jego głos czy zobaczę uśmiech to wszystko nachodzi mnie jeszcze mocniej.
Z lekkim wachaniem złapałam za klamkę. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam wprost bolący widok. Chłopak leżał na białej pościeli podpięty do różnych aparatur podtrzymujacych życie. Jego i tak dość blada skóra teraz była wprost biała, nie znające grawitacji włosy leżały na czole bez blasku. Usta lekko uchylone blade, nie tak jak je zapamiętałam- miękkie i malinowe. Był szczuplejszy dużo szczuplejszy. Wyglądał naprawdę marnie chociaż dla mnie i tak był ucieleśnieniem moich dziecięcych marzeń. I teraźniejszych tez; usiadłam na krześle stojącym obok łóżka i delikatnie złapałam niebieskookiego za rękę. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego co by było gdybym go straciła. Jest dla mnie wszystkim. Luke był i jest moja pierwsza taka prawdziwą miłością. Nie wiem czy znajdę jakiś sens życia jeśli go stracę. Położyłam głowę na jego dłoni i zaszlochałam.
-Co ja bez ciebie zrobię Lu?- pytałam- Błagam nie odchodź...nie zostawiaj mnie...- płakałam wtulając głowę w jego dłoń.
Czy ja naprawdę będę umiała żyć bez niego?




Kochani i jak się podoba? Zostawcie komentarze I gwiazdki;* myślicie, że Luke przeżyję? A co bedzie jeśli nie? Piszcie swoje opinie

Wymiana 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz