1.

73 9 4
                                    

Wysiadłam z taksówki i moim oczom ukazał się ogromny murowany budynek szkoły wciśnięty pomiędzy dwa inne, bardziej nowoczesne. To musiały być akademiki. Szkoła wyróżniała się pewną atmosferą, której nie potrafiłam określić. Ogarnął mnie nagle niepokój i uczucie, że wcale tu nie pasuję.

Powstrzymałam łzy cisnące się do moich oczu i weszłam przez główne drzwi do holu. Był pusty, ponieważ rok szkolny zaczynał się dopiero za dwa dni. Miałam trochę czasu, aby się zaaklimatyzować.

- Dzień dobry, w czym ci pomóc?

Podeszła do mnie kobieta, w średnim wieku, ubrana w elegancki kostium. Siwiejące już włosy związała w ciasny kok na karku. Miała miła twarz i uśmiechała się do mnie zza swoich kocich okularów.

- Jestem Adelynn O'Connor - powiedziałam nieśmiało. - Przyjechałam na stypendium do tej szkoły z Irlandii i do końca nie wiem co mam robić.

- Ach, Adelynn, tak. Myślałam, że masz przyjechać dopiero jutro. Tak to wysłałabym kogoś po ciebie na dworzec. - Po mnie? Na dworzec? Łał, ta szkoła naprawdę dbała o swoich uczniów. - Chodź za mną, pokażę ci co i jak. Zostaw tą walizkę, ktoś zaniesie ją do twojego pokoju.

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do tej miłej pani. Nigdy nie spodziewałabym się tak ciepłego przyjęcia. W kilka minut pokazała mi stołówkę, która wyglądem bardziej przypominała salę balową oraz salę gimnastyczną z oddzielną siłownią. Pierwszy raz w życiu widziałam tyle przepychu naraz. I ja, Adelynn O'Connor, zwykła dziewczyna z biednej irlandzkiej rodziny, ja miałam tu mieszkać? Jak ja się tu odnajdę? Z pewnością nie wszyscy są tak mili jak pani Williams.

Gdy wychodziłyśmy na zewnątrz, wpadłam prawie na jakąś blondwłosą długonogą piękność ubraną w krótką letnią sukienkę w kolorze baby blue i beżowe koturny. Jąkając się, zaczęłam ją przepraszać za moją niezdarność.

- Och, przestań, nic się nie stało! - wykrzyknęła radośnie. - A tak w ogóle, jestem Lacey.

- Adelynn - wymamrotałam.

- O, widzę, że już poznałaś swoją lokatorkę - powiedziała pani Williams.

- Świetnie! Chodź, Addie - mogę cię tak nazywać?

- No jasne - powiedziałam już trochę śmielej.

Lacey wydawała się bardzo miła, aż mnie to dziwiło. Wyglądała na super laskę a ja nigdy nie sądziłam, że mogłabym się z kimś takim dogadać. W Irlandii nie miałam wielu przyjaciół, uważano mnie za kujona. Szybko poprowadziła mnie do naszego pokoju na drugim piętrze akademika żeńskiego. Opadła mi szczęka, gdy zobaczyłam moje nowe miejsce zamieszkania.

Pokój był wielkości połowy naszego domu.

- Lewa strona moja - oświadczyła Lacey, chociaż wcale nie musiała.

Lewa strona pokoju była niemalże cała niebieska (to chyba jej ulubiony kolor). Za to prawa miała tylko błękitne ściany, a meble koloru brązowego. Pod ścianą stało łóżko z grubym materacem przykrytym narzutą w róże i kilkoma kolorowymi poduszkami a obok pusty regał na książki. Chciałabym mieć tu przy sobie moje ulubione pozycje, którymi napełniłabym pułki. Tutaj niestety nie mogłam sobie na to pozwolić. Ułożyłam tam tylko podręczniki, które dostałam od pani Williams i dwa zdjęcia mojej rodziny - jedno rodziców, a drugie moje ze starszym bratem. Obok łóżka stały duże biurko i szafa, która mieściła z pewnością wiecej ubrań, niż kiedykolwiek posiadałam.

- I jak ci się podoba? - spytała Lacey. - Trochę pusto, co nie? Spokojnie, szybko zapełnimy twoją stronę.

- Chciałabym, żeby moja strona wyglądała jak twoja. Chociaż może z mniejszą ilością niebieskiego - zażartowałam.

- Hahaha, niebieski to mój ulubiony kolor. Może rzeczywiście trochę z nim przesadziłam, ale przypomina mi o moim chłopaku. Jego tęczówki są barwy czystego nieba w słoneczny dzień... - Twarz Lacey zrobiła się rozmarzona, ale po chwili się opamiętała. - Mam nadzieję, że szybko go poznasz, ale to dopiero w drugim tygodniu szkoły. Na razie jest na wakacjach w USA i wraca dopiero za dziesięć dni.

- Chciałabym go poznać, taka dziewczyna jak ty z pewnością ma świetny gust.

- Oj, dziękuję! Jestem pewna, że się polubicie. Chyba jesteś zmęczona podróżą. Dam ci godzinkę, żebyś odpoczęła, a potem cię oprowadzę po mieście.

- Dzięki, rzeczywiście jestem trochę śpiąca - przyznałam. Czułam się nieco otępiała po długiej podróży.

Położyłam się na chwilę na łóżku, ale okazało się tak wygodne, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

~*~

I mamy za nami 1 rozdział! Wiem, że nie jest on najwyższych lotów, ale z pewnością się poprawię.

Jak wam się podoba Lacey? Na pewno będzie się pojawiać częściej. Proszę, komentujcie i gwiazdkujcie, to dla mnie bardzo ważne <3

Shattered | z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz