Wszystko wiruje. Ten stan jest takie zabawny, taki nienaturalny. Z każdym kieliszkiem traciłem świadomość beznadziejności mojej sytuacji.
-Za nas, wybrańców wielkiego Kapitolu-powiedziała Maysille unosząc szkło wypełnione białym winem
-Na zdrowie-zaśmiałem się i wziąłem łyk alkoholu. Dziewczyna spojrzała na mnie i westchnęła-Co tak wzdychasz?-zapytałem i przysiadłem się bliżej dziewczyny
-Po prostu przypomniałam sobie coś. Kiedy byłam mała, miałam może 5 lat dostałam lalkę od brata. Była piękna, miała różową, balową sukienkę, i brązowe loki. Zawsze kiedy na nią patrzyłam to marzyłam o tym by być tak idealna. By pochodzić z Kapitolu. A teraz kiedy tu trafiłam to wolę umrzeć jako dziewczyna z Dwunastki, niż zostać plastikową lalką.
-I tak nie mogłabyś nią być, masz zły kolor włosów i nie pasuje ci różowy-spojrzała na mnie spode łba i uderzyła mnie w ramie.
-Haymitch, mówię poważnie. Jest to prawdopodobnie jeden z ostatnich dni mojego życia więc pozwól mi ponarzekać i się nie śmiej-odsunęła się na drugi koniec kanapy i odwróciła ode mnie wzrok-Tak cholernie się boję-mimo tego, że była ode mnie odwrócona byłem pewny, że płacze
-Maysille-powiedziałem spokojnie-nawet nie wiesz jak bardzo ja się boję. Próbuje udawać przed każdym, że to wszystko nie robi na mnie wrażenia. I udaje mi się oszukać innych, ale nigdy nie oszukam siebie-przesunąłem się w stronę dziewczyny i objąłem ją
-Jak myślisz? Czy to kiedyś się skończy? Czy Igrzyska będą ciągnąć się w nieskończoność? Czy nasza śmierć coś zmieni?-Mays oparła głowę na moim ramieniu i zamknęła oczy
-Szczerze? Sam nie wiem, nie wyobrażam sobie przyszłości.
***
Miłego dnia,
E. xx
CZYTASZ
(NIE)WYGRANY Haymitch Abernathy [ZAWIESZONE]
Fanfiction"Przyjrzałem się tafli wody, w której odbijała się moja twarz. Nie poznaje tej osoby. Haymitch Abernathy zginął podaczas Dożynek. Zostałem ja, morderca" HISTORIA PRAWDOPODOBNIE NIE BĘDZIE KONTYNUOWANA POZDRAWIAM, E. XX