ROZDZIAŁ 6. Pierwsza lekcja Rebekah

3.1K 168 19
                                    

Rebekah

Matematyka przedmiot stworzony do torturowania nastolatków, nie powinien być legalny! A już na pewno nie nauczany przez naszego nauczyciela. Pan Bings bowiem myśli, że jesteśmy na co najmniej poziomie Einsteina. Lekcja matematyki z tym nauczycielem to istny terror, który naprawdę może doprowadzić do depresji, zaburzeń psychicznych, nie przespanych nocy, ewentualnie napadów lękowych. Najgorszej jest kiedy ten kat bierze kogoś do tablicy z stamtąd nikt nie wraca w pełni zdrowia psychicznego. Dzisiejsza lekcja jednak nie należy do top 10. Nauczyciel prowadzi swój wykład oczekując, że coś zrozumiemy z tego niezrozumiałego matematycznego bełkotu po czym powiedział, które mamy zrobić zadania. Na sam koniec lekcji do tablicy poszła Clarissa której w tej chwili nikt nie zazdrości. Bidulka oczywiście nie miała pojęcia jak zrobić zadania a nauczyciel z miną psychopaty przyglądał się bezradności tej istotki. Do samego końca lekcji znęcał się nad nią mentalnie. Ona dosyć dzielenie zniosła to natarcie i wygląda na osobę której udało się zachować zdrowe zmysły. Oprócz pierwszej lekcji reszta zajęć minęła w dosyć spokojnej atmosferze na co odetchnęłam z ulgą. O 14:35 dotarłam do domu na moim wiernym kochanym rowerze (serio kocham ten rower). Zjadłam na obiad kawałek ryby i trochę sałatki, do tego wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Nie wiem w co włożyć ręce ze zdenerwowania i cały czas chodzę po domu z trzensącymi się dłońmi. Jak będzie wyglądać nasze spotkanie? O czym będziemy rozmawiać co będziemy dokładnie robić? Te pytania nie dają mi spokoju przez co czuję się jak... jakbym miała eksplodować z nadmiaru emocji. To będzie długi dzień.

Austin

Przez cały dzień wszystko mnie doprowadzało do szału. Od ucznia żującego gumę po nieudolność nie których uczniów i cieknący w klasie kran. Mieszają się we mnie różne uczucia zdenerwowanie, strach, podekscytowanie i wiele innych uczuć które łączą się w wybuchową, niebezpieczną mieszankę. Co ja sobie myślałem? Że ona mnie zaakceptuje? Pokocha? Jest taka młoda, niewinna, pełna życia i całe życie jest przednią. Co ja mogę jej zaoferować? Ale już za późno na zrezygnowanie. Muszę zaryzykować nie mam innego wyjścia dziś o 19 spotykam się z własną uczennicą. Jak mam to nazwać? Spotkanie? Randka? Lekcja? Wiem, że dla niej jestem tylko nauczycielem, ale ja po prostu nie mogę patrzeć kiedy chłopcy w jej wieku patrzą się tymi maślanymi oczami. Sam byłem w ich wieku i wiem o czym myślą. A na pewno nie o stałym związku. Po prostu muszę zaryzykować choćbym miał stracić pracę a jej już nigdy nie zobaczyć. Może mi przejdzie? Nie ma się co oszukiwać. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego do kogokolwiek. Ma w sobie to COŚ. Po pracy ruszyłem do domu. Zjadłem chińszczyznę i powoli zacząłem się ogarniać i przygotowywać do naszej lekcji.
O 17-tej jestem ogarnięty i nie mam w co włożyć ręce. Serce mi łomocze jak na pierwszej randce. Wychodząc z mieszkania po dziesięć razy sprawdzałem czy wszystko wziąłem i czy zamknąłem drzwi. Czas na pierwsze prywatne spotkanie z moim zakazanym marzeniem.

Rebekah

Wybiła właśnie równo dziewiętnasta a pod moim domem stanęło czarne auto, które nie wygląda na tanie i na pewno takie nie było. Mam na sobie czarny top i tego samego koloru legginsy do tego trekkingowe buty. W torebce mam dresy na zmianę. Ostatni raz sprawdzam czy wszystko wzięłam. Nie ma już odwrotu.
Przechodzę na drugą stronę ulicy. Zanim zdążyłam stanąć obok auta właściciel pojazdu już stoi na zewnątrz otwierając mi dzrzwi od strony pasażera.
- Hej Rebekah. Miło cię widzieć.-
mimowolnie na mojej twarzy pojawił się nieśmiały delikatny uśmiech. Austin wygląda naprawdę dobrze.
- Dobry wieczór. Pana również- Teraz to ON się uśmiecha w uroczy, zadziorny sposób, który powoduje u mnie brak tchu. Wsiadłam do samochodu a Austin zamknął za mną drzwi po czym usiadł za kierownicą. Między nami panuje nie zręczna cisza, którą przerywają jedynie głosy wydobywające się z radia. W kilka minut dojechaliśmy na miejsce. Mój nauczyciel pokazał szatnie dla dziewczyn a sam poszedł do tej męskiej. Przebrałam się w czarne sportowe dresy a włosy związałam w koński ogon żeby mi nie przeszkadzały. Wyszłam z tego pomieszczenia i czekam na mojego osobistego trenero-nauczyciela.
Nie kazał mi długo na siebie czekać. Wyszedł z szatni przebrany w sportowe szorty i biały t-shirt w rękach trzyma dwie pary rękawic bokserskich jedne czarne i duże najpewniej należące do niego i drugie mniejsze w białym kolorze zapewne są dla mnie. Jego usta są wykrzywione
w ledwo widocznym uśmiechu. Wygląda na innego człowieka niż w szkole. Teraz jest taki.... wesoły, beztroski.
Kazał mi nałożyć rękawice i zaczął powoli wszystko tłumaczyć. Swoją drogą bardzo cierpliwie. Zaczęliśmy od prostej rozgrzewki a potem pokazał podstawy. Od prawidłowej pracy nóg po pierwsze uderzenia na worku treningowym. Rozmawialiśmy trochę. Pytał się o moje zainteresowania i inne rzeczy na przykład o banały typu ulubiony kolor. Czas minął mi bardzo szybko. Już po pół godziny tej "lekcji" zaczęłam czuć się nieco pewniej. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało. Skończyliśmy po dwudziestej pierwszej po czym mój hmmm.....towarzysz odwiózł mnie do domu. Podczas pożegnania czułam coś w rodzaju smutku, mimo wszystko kiedy się pożegnaliśmy odjechał. Czuję, że jutro będę mieć zakwasy i to nie byle jakie, ale było warto. Tylko nie wiem czy takie spotkania jeszcze bardziej nie namieszkają mi w głowie. Nie mogę się w nim zakochać a to będzie naprawdę trudne. Bo chyba już coś do niego poczułam.
Zmęczenie nie pozwoliło mi nawet na kąpiel po prostu położyłam się w ubraniach na łóżku i przykryłam się moim ulubionym czerwonym kocem.

Dziękuję bardzo wszystkim komentującym. Dziś nie chce kazać wam więcej czekać więc nie dodam dedykacji. Ten rozdział jest dla was wszystkich. Dla wszystkich, którzy chcą czytać moją książkę. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba.

Wasza Sylwia

NauczycielWhere stories live. Discover now