ROZDZIAŁ 4.

3.6K 195 12
                                    

Jak zwykle na początku dedykacje dla pierwszych trzech osób, które skomentowały poprzednią notkę. Czyli:
- dreamyourhappiness
- niezapomnijmnie
- julabe
Dziękuję wam za miłe słowa i za samo to, że czytacie moją historie. Cieszę się, że historia przypadła wam do gustu. Ta notka jest dla was ;)


Głośne dźwięki wydawane przez budzik mnie obudziły. Ociągając się wstałam z łóżka i zrobiłam to, co zawsze z rana. Cóż moje życie jest takie "ciekawe". Czasami żałuję, że jestem jedynaczką i, że nie mam wielu przyjaciół. Na stole w jadalni leży karteczka. Westchnęłam i zaczęłam ją czytać.

Musiałam wcześniej wyjść, śniadanie leży na blacie w kuchni. Wrócę późno.

Kocham cię Mama

Czyli nic nowego. W kuchni znalazłam owe śniadanie, czyli naleśniki i kawa, która już jest prawie zimna. Przed wyjściem na dwór założyłam dżinsową kurtkę i wyszłam z domu. Wsiadłam na rower i zaczęłam pedałować, a do szkoły jak zwykle dotarłam przed czasem. Dwie pierwsze lekcje minęły szybko i bez kłopotów. Czwarta i piąta lekca były znośne. Jestem jednak pewna, że szósta nie będzie dla mnie zbyt przyjemna.
W-f mój koszmar od czasów rozpoczynających moją edukację. Zawsze trafiam na jakieś rąbnięte nauczycielki i maniaczki biegania. Szatnia pełna dziewczyn. Usiadłam na skraju ławki szybko się przebrałam w strój do ćwiczeń składający się z krótkich sportowych spodenek, zwykłego szarego t-shirtu, oraz butów do biegania. Kiedy weszłyśmy na boisko prawie dostałam palpitacji serca. To on! Jak to możliwe? Nie błagam niech to będzie sen. Mój obiekt westchnień stoi na przeciwko mnie i wita się z nami wesoło jakby ten dzień wcale go nie zmęczył. Nie zrobiliśmy nawet rozgrzewki ku mojej radości tylko trochę się porozciągałyśmy i zaczęłyśmy grać w siatkówkę. O nie! Zobaczy, jaka jest ze mnie ciamajda! Podzielił nas na dwie drużyny po pięć osób i zaczęliśmy grać. Dziewczyny wiedząc, że nie za dobrze odbijam starały się unikać tej czynności (prawdopodobnie nie chcąc dostać w głowę). Moje serwy może nie są zbyt wyszukane, ale jakoś daje sobie z nimi radę i przerzucam piłkę nad siatką. Niestety zdarzało się, że dziewczyny nie miały możliwości odbicia tego tworu szatana, czyli piłki i koślawo odbijam modląc się, żeby tylko nikomu nie stała się krzywda przez moją nieudolność. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda większa od kilku siniaków. Kiedy już każdy zaczął się rozchodzić nauczyciel poprosił mnie na słowo a ja czerwona jak burak spełniłam jego prośbę.
-Zauważyłam, że nie idzie ci zbyt dobrze w siatkówce- Spuściłam głowę w dół oglądając dokładnie buty od
w-f.

-Nie jestem zbyt dobra w grach zespołowych- Powiedziałam prawie nie słyszalnie, zawstydzona brakiem umiejętności w tych dziedzinach.

-Rozumiem a myślałaś może trenowaniu czegoś, w czym nie walczysz zespołowo?- Spojrzałam na nauczyciela zdziwiona.

-Nigdy o tym nie myślałam. Z resztą pewnie i w tym bym była kiepska.
-Uśmiechnęłam się smutno.

-Sądzę, że mogłabyś spróbować boksu. To w cale nie jest trudne, kiedy trenuje się z kimś doświadczonym i zawsze w razie czego umiałabyś się obronić. Może chciałabyś spróbować powiedzmy jutro po szkole?- Czy ON zaproponował mi spotkanie? Tak chyba tak, ale czy to jest odpowiednie zachowanie? Na pewno nienormalne. Ale powiedzmy sobie szczerze nigdy normalna nie byłam więc nie powinnam krytykować innych, po za tym nie mogę odpuścić sobie okazji spędzenia z nim, chociaż odrobiny czasu. I to po za szkołą!

-Chyba mogę spróbować.
-Powiedziałam nieco odważniej. Austin uśmiechnął się szerzej i zabrał głos.

-W takim razie jesteśmy umówieni.
19 ci pasuje?- Pokiwałam głową na znak zgody i odwzajemniłam nieśmiało uśmiech.- Super daj mi swój adres to po ciebie podjadę.- Podał mi jakąś pogniecioną kartkę i swój zielony długopis, który tak dobrze pamiętam. Pierwszy raz go dotknę (bez skojarzeń). Napisałam swój adres i numer telefonu. Po wszystkim oddałam mu kartkę i długopis, którym wspaniale się piszę. Pożegnałam się z nim szybko i wyszłam. W szatni nie było już nikogo, co ułatwiło mi sprawę. Ból w kolanach był już ledwo wyczowalny, ale nadal nie wyglądało to najlepiej. Szybko się ubrałam w zwykłe ciuchy i opuściłam teren szkoły jadąc teraz do domu. Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia. Matka pewnie i tak będzie zajęta, albo w ogóle jej nie będzie, więc mogę wrócić nawet o północy a i tak się nie zorientuje. Trochę smutne, ale przydatne.

Wiem, że rozdział jest krótszy niestety nie miałam zbytnio czasu na napisanie go. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Mam do was wszystkich jedno pytanie czy chcielibyście żebym pisała też wątki z tym, co robi, Austin kiedy jest sam, albo w ogóle mieszała kawałek z perspektywy nauczyciela a kawałek za strony Rebekah? Nie wierze, że tyle osób dało gwiazdkę moim rozdziałom. Jak zwykle troje pierwszych komentatorów otrzyma dedykacje.

Całuski od Sylwka ;)

NauczycielWhere stories live. Discover now