Rozdział 1

2.3K 217 47
                                    

Honey

Miałam chyba osiem lat. Tak, miałam osiem lat, kiedy zostałam zmuszona przez tatę, by wyjść wreszcie z domu i pójść nawiązać znajomości z moimi rówieśnikami. Mamy nie było w domu, więc nikt nie stanął w mojej obronie, gdy wrzeszczałam, że wolę zostać w swoim pokoju. Tak czy inaczej, ubrałam te nieszczęsne granatowe sandałki, które babcia kupiła mi na urodziny i wolnym krokiem podreptałam na pobliski plac zabaw.

Był naprawdę spory, na jego terenie mieściło się wiele atrakcji dla dzieciaków. Wszyscy z rozanielonymi buziami śmiali się i bawili w przeróżne zabawy, natomiast moją uwagę przykuła pięcioosobowa grupka, zajmująca największą piaskownicę. Wyrzucali stamtąd każdego, kogo nie polubili. Wydawali mi się przerażająco wspaniali, dlatego zapragnęłam się im przypodobać.

Zmniejszałam między mną a nimi dystans, próbując przysłuchać się ich rozmowie. Planowali polać oliwą najdłuższą i najbardziej stromą zjeżdżalnię. Myślałam, że chcieli to sami przetestować, więc zebrałam się na odwagę i zaproponowałam im, że przemycę dla nich oliwę ze swojej kuchni. Jak się później okazało, ucierpiało na tym kilka dzieci, a oni tylko stali z boku i naśmiewali się z nich.

Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Byłam zdezorientowana, ponieważ nie potrafiłam jednogłośnie stwierdzić czy to rzeczywiście było zabawne czy okropne. Mimo to, przestałam się tym przejmować, gdy Jai - "lider" i najstarszy dzieciak z tamtej grupki - zaproponował mi, abym do nich dołączyła. Oczywiście zgodziłam się.

Tak narodziło się moje nowe życie. To ono kilka miesięcy potem pomogło mi poradzić sobie ze śmiercią mamy. Przechodziłam wtedy przez niewyobrażalnie trudny okres. Do tamtej pory to właśnie mama była moją jedyną przyjaciółką, aż zastąpili ją Jai, Simon, Chester, Nicole oraz Sky.

***

- Co o tym myślisz, Honey? - pyta Jai, rzucając mi znaczące spojrzenie mówiące "wiem, że mnie nie słuchasz".

- To świetny pomysł - kiwam głową, nawet nie wiedząc na co się zgadzam.

- Przeniesienie wanny do kuchni nazywasz świetnym pomysłem? - Chester patrzy na mnie jak na idiotkę, jednocześnie obcinając sobie paznokcie u stóp. Ohyda.

Rudera - bo tak nazywamy mieszkanie Jai'a oraz Chestera - jest małym, opuszczonym domem niedaleko plaży, w którym chłopcy zamieszkali, kiedy rodzice się ich wyrzekli, bo rzucili szkołę. Zaczęli pracować za marne pieniądze i utrzymywać tę obskurną, rozlatującą się chatę. Są tu tylko trzy pomieszczenia, bo resztę zasypał gruz. Sypialnia, kuchnia i przedpokój. Za toaletę służy im łono natury, a myją się, korzystając z umywalki kuchennej. Warunki są nieciekawe i odstraszają nawet bezdomnych menelów, których nieczęsto można spotkać w tej spokojnej, nazbyt uroczej okolicy.

- Dajcie jej spokój. Zakochana, to buja w obłokach - ćwierka Sky.

Jest wysoką, rudowłosą osiemnastolatką o przezwisku Ruda. Szczupłe, długie i całkiem zgrabne nogi są jej nalepszym atutem, dzięki któremu nie musi się przemęczać, żeby zdobyć jakiegoś faceta. Flirtowanie przychodzi jej równie naturalnie, co poczucie nudy. Mianowicie, zmienia partnerów, jak rękawiczki.

- Nadal pieprzysz się z tym ciotą... Ej, Sky, jak on miał na imię? - kpi Jai, zwracając się do rudowłosej.

- Calum - przewraca oczami, wracając do przeglądania się w brudnym, wiszącym na ścianie lustrze.

Permanent Vacation 2: San FranciscoKde žijí příběhy. Začni objevovat