Na każde miasto przychodzi pora, czyli WYZWANIE I

109 10 19
                                    

Dostałam nominację od  Igerqu1
Ta, to moja pierwsza. Przyznać się, wy też się tak tym jaraliście? XD
Może przejdźmy do rzeczy...


Dla wszystkich Plansza do Monopoly wydaje się jedynie płaskim, kwadratowym kawałkiem tektury.

Prawda wygląda z goła inaczej.

Plansza do Monopoly to ogromna metropololia. Zamieszkują ją Monopolianie, czyli uzależnieni od hazardu, magicznie pomniejszeni ludzie. Każdy z nich ma marzenia i cele, ale najważniejszym jest - wygrywać. Zawsze i we wszystkim.

Monopolianie zawsze czekają na jeden moment, a mianowicie na początek gry. Kiedy ich dorośli kuzyni (no, bo Monopolianie to taki pomniejszy gatunek) wyciągają Planszę z pudełka i zaczynają grać, mieszkańcy obstawiają zwycięzców, zakładają własne inwestycje w budynkach, rozwijają firmy i tak dalej. Oczywiście, największe przywileje otrzymuje ten, kto od początku dobrze się "zakotwiczył" przy najlepszym graczu.

Plansza stopniowo rośnie, hazardziści płaczą ze szczęścia, piją i świętują pomyślność gry. Nikt nie chce myśleć o końcu świata...

Wszystko układa się tak pięknie! Lotniska wypełniają tłumy, Czarna Ulica zostaje zajęta przez arystokratów i szczęściarzy, miasta oblegają tysiące chętnych do kupienia inwestycji. Pojawiają się także gorsze typy. Nie obchodzi ich gra, oni pragną jedynie wygranej za wszelką cenę.

Jeden z nich obstawił najgorzej i został zepchnięty poza margines. Monopolianin zrobi wszystko, by przeżyć! Tak więc wyrusza w trudną wędrówkę. Opuszcza Planszę, wkraczając na tajemniczą krainę o nazwie Stół Do Gry. Stół usiany jest drażniącymi zapachami oraz zielonymi, okrągłymi wieżowcami, z których część leży przewrócona. Monopolianin zajrzawszy do środka, odkrywa jakiś dziwny płyn o żółtym kolorze. Mija te dziwne obiekty z daleka, a wysoko w górze słyszy śmiechy. Jeden z dużych uderza ogromną pięścią o Stół zaraz obok małego kuzyna.

Tak! Teraz! dopinguje się Monopolianin i rzuca się na tę rękę. Zaczyna się wspinaczka po swetrze w renifery.

Kiedy w końcu nasz bohater staje na ramieniu tego niezwykle ruchliwego kolegi, podchodzi do jego szyi i zaczyna go stukać w gardło. Człowiek próbuje strząsnąć go, ale Monopolianin łapie jego kciuk, a w momencie, gdy "przelatuje" obok ucha - skacze.

Czy złapie za płatek ucha? Zdaje się, że zaraz spadnie i zabije się, niczym mucha bez skrzydeł!

A jednak nie! Monopolianin ląduje w uchu dużego. Uśmiecha się, jak szaleniec i ogląda wokół. No tak, szczęście trwałoby dłużej, gdyby nie ten żółty syf...

Tymczasem na Planszy jeden z "zakotwiczonych" ładuje się na ogromnego srebrnego hamburgera i daje znać, by do niego dołączyli. Wszyscy Monopolianie pchają się na te przeogromniaste ruchome budowle, gdyż dzieje się coś niedobrego. Duzi zaczynają się kłócić, a ich różnokolorowe inwestycje burzą się. Przypomina to nasze trzęsienia ziemi. Katastrofa za katastrofą!

Powódź! Monopolian zalewa ta dziwna substancja, którą odkrył...

A właśnie! Czyżbyśmy zapomnieli o naszym bohaterze? Ależ skąd - przecież cały ten armagedon to jego sprawka! To on namieszał w głowie jednego z dużych, a ten wszczął bójkę na Stole, powodując wstrząsy na Planszy.

Dla Monopolian nie ma ratunku.

I nagle Plansza - ta cudowna metropolia, budowana w takich trudach - zsuwa się ze Stołu. Inwestycje, których wcześniej nie udało się zepsuć, teraz zostają pochłonięte przez Podłogę.

I tak, moi drodzy, kończy się żywot Monopolian. Bo na każde wspaniałe miasto przychodzi pora...

***

W Monopoly grałam może ze trzy razy w życiu (nie liczę Biznesu Polska, w którego rypię regularnie, ale nie jest to Monopoly, takie klasyczne i jest raczej kiczowate), stąd takie słabe opisy "miasta". Ale doceńcie to, bo opisanie tej fabuły zajęło mi piętnaście minut życia XD.

***

To chyba teraz ja coś wymyślę, niech inni także się powysilają.

Nominuję:

DeusdeLivros

dorotaEf

BellaSwan7174

KetsuekiAkuma

KamilaBachledaGraca

A teraz, amici:

Wyobraźcie sobie, że zostajecie porwani przez gadające krowy. Możecie je zmutować, dodać im, bo ja wiem: skrzydła, jakieś dziwne rogi, trzy kopyta, co chcecie. Nawet możecie zrobić nich kosmitów.

Opiszcie, jak wygląda ich baza i co planują z wami zrobić. Opisy przeżyć wewnętrznych wskazane. I czy to będzie akcja ratowania świata przed zagładą krów, które chcą zmutować inne zwierzęta, czy to będzie apokalipsa - co chcecie.

Czyli macie właściwie wolną rękę! Powodzenia życzę.

Wiem, że pomysł raczej kwiczy (czy raczej muczy), ale nie mam pomysłu ani chęci, seriously - nie chce mi się. Tak więc...

Miłej zabawy ;)

Dziennik Białego FenixaΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα