Kim jest ta powabna wywłoka?

7.3K 355 22
                                    

W dzień bankietu budzi mnie szczekanie psa, które odbijające się echem po ścianach mojego pokoju drażni moje bębenki. Zanim zaczynam na śpiąco analizować fakt, że nie posiadam w domu żadnego czworonoga, podrywam się do pozycji siedzącej niemal natychmiast. Rozglądam się po swoim pokoju z łomoczącym sercem. Gdy napotykam parę błyszczących oczu w odcieniu gorzkiej czekolady dostaję paraliżu. W moim pokoju siedzi wielki owczarek niemiecki.

Przez głowę przelatują mi tysiące czarnych scenariuszy. Zastanawiam się czy zacząć krzyczeć w nadziei, że mnie ktoś usłyszy czy po prostu nic nie robić i dać sobie spokój. Przede wszystkim dać się zjeść i zadowolić tę bestię, która na pierwszy rzut oka wydaję się być spokojnym psem.

Psisko ma wystawiony jęzor, z którego skraplające się krople śliny moczą mój szary i puchaty dywan.

- Emily! - wydzieram się z całej siły prosząc Boga, aby chociaż była w domu.

Nie ma mowy, że rozsądnym wytłumaczeniem nie wymiga się od swojej śmierci i to nawet jeśli zjawi się w pokoju w przeciągu pięciu sekund.

Pies jakby na zawołanie zamyka paszczę i wstaje. Spogląda w stronę drzwi, w których zaraz potem pojawia się Kyle. Potrząsam głową, by wysypać z niej na podłogę kosmate myśli widząc jego całego zdyszanego. Byli tak skupieni na sobie, że nawet pies miał ich dość i przyszedł do mnie.

-Dzień dobry Clarie. - wita mnie od progu szerokim uśmiechem. - Przepraszam za niego. Aslan do cholery gdzie ty się szwendasz. Nie dobry pies!

Kiedy Kyle podchodzi do czworonoga ten kuli uszy i spogląda na szatyna maślanymi oczami. Gdyby nie brać pod uwagę faktu, że wtargnięcie Aslana do pokoju mnie wystraszyło na śmierć...to mogłabym powiedzieć, że ten widok jest słodki.

Z ulgą wypuszczam powietrze, które przez ten cały czas nie umyślnie trzymałam w płucach.

- Mam go od nie dawna i nie jest jeszcze posłuszny.- próbuje mnie udobruchać.

- Niech będzie nie posłuszny wszędzie indziej, a do mojego pokoju bez mojej zgody to psisko nie ma wstępu. - mówię głośno.

Przez mój twardy głos pies kuli uszy. Wygląda tak słodko, że mam ochotę wyskoczyć z łóżka i go przytulić.

- To był ostatni raz. - mówi jego właściciel.

- W porządku.

Widząc jak owczarek otrzepuję się na dywan mam ochotę jednak cofnąć moje słowa. Widzę kłąb opadających psich włosów.
Pomocy.

- Do potem. - rzuca Kyle wychodząc wraz ze swoim towarzyszem.

Wypuszczam powietrze ze świstem bezwładnie opadając na poduszkę i właśnie w ten sposób zapadam na kolejne dwie godziny snu.

Po obudzeniu się biorę prysznic. Mając chwilę tylko dla siebie relaksuje się gorącym ciśnieniem wody, stymulującym moje nierozciągnięte i twarde mięśnie. Tydzień minął mi jak z bicza strzelił. Już tylko za parę godzin będę widzieć moich rodziców i udawać przed gośćmi ojca, że jestem w miejscu, w którym chciałabym być.

- Hejka. - rzucam kilka chwil później wkraczając do salonu z ogromnym turbanem na głowie.

- Witaj śpiąca królewno. - mówi blondynka na co jej chłopak reaguje pół śmiechem. Wylegują się obydwoje na kanapie, a Aslan słodko śpi obok komody. - W lodówce czekają na ciebie kanapki. Ale kawę robisz sobie sama.

Czy wspomniałam kiedyś jak kochana potrafi być moja przyjaciółka?

- Dziękuję - uśmiecham się pod nosem brnąc do lodówki.

Portfel MiliarderaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz