Lodowe Łzy

1.1K 74 17
                                    

  Szukałam cię. Wiem, że nadal gdzieś tam jesteś.  Zakuty w lodowe kajdany. Powiedz, że mnie słyszysz.
Wróć do mnie a obiecuję, że nie pozwolę ci nigdy więcej odejść.



   Widziała jak to wszystko się kończy. Jak Mrok znika, jednak nie zwracała na to uwagi. Teraz liczyło się tylko to co działo się z nim. Wszyscy powoli zbliżali się do Jack'a, jednak nie na tyle blisko by móc go dotknąć. Słyszała głosy strażników. Wiedziała, że z nim rozmawiaj, jednak i to wydawało się bez znaczenia. Jedyne co dostrzegały jej załzawione oczy był lód, który powoli wspinał się w górę po ciele strażnika, powoli sparwiajac, że ciało Jack'a zamarzało. Nigdy nie przeszkadzał mu chłod, recz przeciwnie. Mimo wszystko tym razem nie był w stanie go powstrzymać. Starał sie, i księżyc mu świadkiem, że próbował zrobic wszystko co w jego mocy by mu się udało, jednak nie był w stanie pozbyć się tego cholernego mrozu. Po raz pierwszy w życiu, odczuwał strach. I co jeszcze bardziej go zdziwiło, nie bał się on o siebie, a jednynie o to czy będzie w stanie jeszcze kiedyś zobaczyc dziewczyne, która własnie w tym momencie roniła za niego łzy. Czy był warty tych łez? Nie mógł sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale jedno wiedział na pewno. Nie chciał patrzeć jak ona płacze za niego. Nie był w stanie patrzeć na owe słone krople. Przez jego spanikowany umysł przebiegały najróżniesze wspomnienia. Czy to oznacza, że powinnien zegnać się z życiem? Czy nie tak to się zaczyna? Ale on jest nieśmiertelny! Strażnik marzeń.... Nie powinnien umrzeć. A jednak mimo to czuł jak z chwili na chwile jego ciało opuszczają siły. Nie ma jak się bronić przed zimnem, które spowija jego ciało. 

   Zamarznie. Nie umrze, tylko zamrznie... Będzie żył pod lodową pokrywą...Wiedział

   Czuł jak mimo wszystko jego serce pęka. Bo mimo,że ono będzie biło, to wiedziął, że jej już nie zobaczy. Teraz doszło do niego jak wiele chciał zrobić, jak wiele rozmów przeprowadzić, jak wile kłutni stoczyć. Dopiero jak sobie to uświadomił, wiedział, że te wszystkie rzeczy chciał zrobić u boku jego Królowej Lodu. Nie dochodziły do niego słowa jego towarzyszy, jedynie ona się w tej chwili liczyła. Czuł, że  nie może dać jej myślieć, że za to co sie stało należało ją winić. Nim ktokolwiek zdązył zareagować, wykożystał swą siłę, by oddzielic się od przyjaciół strażników. Stworzył lodową kopułę, w której wnętrzu znajdowali sie tylko oni, Królowa i Strażnik. Elsa otarła łzy, które powoli zamarzały jej na policzkach.

- Zającu, nie.- Powiedziął spokojnie mikołaj, widząc jak uszaty zamierza się do sforsowania lodowej kopuły. - On wie co robi.- Zając prychnął ni to robawiany, ni to rozżalony.

-On nigdy nie wie co robi.

  Jack urzyciem mocy przypłacił przyśpieszeniem procesu zamarzania. Nagle poczuł jak bardzo ciąży mu jego własne ciało. Czuł jak jego nogi pokrywają sie grubą warstwą lodu, aż po kolana.

- Jack?- Ten niepewny głos sprowadził go na ziemie, widział jak wielką ilością poczucia winy jest przesiąknięty.

- To nie jest twoja wina.- Powiedział dobitnie, widząc w jej oczach strach.

- Na litośc boską, Jack! Ty zamarzasz! Jak to nie jest moja wina? J-ja... Ja przepraszam, Jack.- Mimo, że na początku jej głos przypominał krzyk, to z każdym słowem tracił na sile.

-Podejdź do mnie.- Starał się nie dostrzegać niepewności, która przemknęła po jej bladej twarzy. Po chwili jednak zrobiła co kazał. Nie podeszła nazbyt blisko wolała nie dawać po sobie poznac, że w rzeczywistości strasznie obawiała sie po raz kolejny zrobić mu krzywdę. - Nic mi nie będzie słyszysz?

- Ale, Jack...

- Nic, a nic.- Przerwał jej tawrdo, jednak zachowując przychylna nute.- Zapomniałaś, że panuje nad lodem? Kto sprowadza na twoje królestwo zime?

- Ty.

- A jak pewnie juz zauważyłaś mnie nie tak łatwo się pozbyć.- Uśmiechnął sie pocieszająco, jakby to ona potrzebowała wsparcia. Niespodziewanie, coś w niej pękło poczuła jak jej ciałem wstrząsa dziwne uczucie. Ten jeden usmiech przyprawił ja o bolesne drganie serca. Czy to możliwe, że to ostatnia chwila w której go widzi? Pchnięta osobliwym impulsem, złapała go za dłon... Była taka zimna. Jack'a zaskoczył ten ruch, jednak pozytywnie. Spojrzał w jej oczy, widział w nich tyle bólu...

- Nie chce żebyś odchodził.- Jej szept przypominał błaganie. Gdy ją w takim stanie widział miał ochote spełnić jej każdą prośbę.

- To mnie zatrzymaj.- Lód brnął coraz dalej, tak bardzo bał się, że już nie długo dojdzie on do ręki w której trzyma drżącą dłoń, Elsy. Powili sięgał on jego pach.

- Nie potrafie...

- Potrafisz.

- Jak?- Spojrzała na niego z nimą prośbą wymalowaną na twarzy. W jego oczach malowało się zwątpienie.- Powiedz mi jak a zrobie wszystko.- Widziała w jego oczach dziwny błysk. Nie widziała kiedy a jego dłoń pojciągneła ją do niego. Jej ciało zderzyło się z lodową powłoką. Zbliżył swe usta do jej i wpił się zachłannie w jej wargi. W tym momencie nic nie było dla nich ważne. Nawet chłud nie dzieił ich ciała. Lód nie wiadomo kiedy skruszył się z głuchym dziwękiem opadając na puszysty snieg. i tedy mógł ją złapać, przyciągnąć do siebie i już nigdy nie puścić. Teraz wiedział i ona również, że nawet lód ich nie będzie w stanie rozdzielić. Oboje nie zdawali sobie sprawy jak głęboko sięgały ich uczucia dopuki nie uwolnili ich. Teraz miało się wszystko zmienić. Miało nadejść kolejne niewiadome, kolejne małe sprzeczki. Jednak cokolwiek by nie nadeszło oni mogli stawić temu czoła.



KONIEC



Dziekuje wam wszystki moi kochani czytelnicy, za to, że razem ze mną dotrwaliście do końca mojej miniaturki.

Mam nadziej, że tak jak ja wczuliście sie w to opowiadanie i pokochaliście je tak samo mocno jak ja.

Wierze, że będzie nam dane spotkać sie w innej powieści mojego autorstwa.
:*

Serca Skute Lodem|⭐Jelsa⭐ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz