Zawartość prezentu.

243 27 4
                                    


Nim odważyłam się po raz kolejny przypomnieć o swoim istnieniu dokładniej przyjrzałam się mieszkaniu mężczyzn. Salon był niewielki ale przytulny i nieco..dziwny. Na ścianie przy której stała sofa była namalowana żółta, okrągła twarz na której były ślady po strzałach. Na drugim końcu salonu był kominek, a wokół niego mnóstwo książek. Raj - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem na ten widok. Korzystając z okazji, że mężczyźni nadal wymieniali się poglądami zaczęłam przeglądać bogate w książki półki w ciemnym odcieniu. Przejechałam palcami po ich skórzanych oprawach i na chwilę pozwoliłam sobie zapomnieć o tym co się dzieję wokół mnie. Zanim wyciągnęłam pierwszą książkę moją uwagę przykuła kuchnia. Była nie duża, ale mimo to można było w niej wykonywać swobodne ruchy. Dzięki zapalonemu światłu zauważyłam jej granatowe ściany, które wprawiały kuchnię, w której panował bałagan, w ponurą przestrzeń. Salon o wiele bardziej przypadł mi do gustu i mogłabym spędzić w nim dużo czasu gdyby nie należał do dwóch obcych mi mężczyzn, którzy przez swoją rozmowę chyba zapomnieli o tym żeby sprawdzić co mam w torebce, a raczej co mi ktoś podrzucił do torebki. By umilić sobie czekanie na wyjaśnienia na których mi najbardziej zależy - kim oni są - pozwoliłam sobie sięgnąć po książkę i wejść do jej świata.

Z moich ust nagle wydostało się ziewnięcie, odrywając się od lektury poczułam jak zmęczona jestem. Czułam jak moje powieki proszą bym je zamknęła i najlepiej wstała za kilka dni. Zamknęłam książkę i przeciągnęłam się przypominając sobie o swoim położeniu.

- O, nasz gość wstał - usłyszałam za sobą męski głos i podskoczyłam ze strachu. Spoglądając za okno zobaczyłam, że słońce już dawno oddało władzę nad niebem księżycowi, który dziś świecił wyjątkowo jasno oświetlając tym samym ulice i zastępując latarnie, które mimo to nieprzerwanie świeciły. Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie ciekawych oczu pana Holmesa. Przetarłam oczy i powstrzymałam kolejne ziewnięcie.

- Wytłumacz mi po co mnie tu przywieźliście. - nadal mocno ściskając w dłoniach książkę czekałam na odpowiedź, mężczyzna przeszedł obok mnie i tak samo jak ja wcześniej wyjrzał przez okno.

- Nie bój się nas, mogę powiedzieć Ci tylko to, że póki masz ten upominek w torebce, nie jesteś bezpieczna. - odparł spokojnie ale mnie to nie uspokoiło. Nie miałam powodu by się go bać ale moja intuicja radziła bym nie brnęła w to dalej, zostawiła ten 'upominek' i wyszła z tego mieszkania zanim odkryje coś czego wolałabym nie wiedzieć.

- Kim jesteś? - skarciłam się w myślach za tak głupio sformułowane pytanie bo zabrzmiało jakbym zapytała czy nie jesteś "obcym" z innej planety. On jednak nie zwrócił na to uwagi tylko odwrócił się z grymasem, który chyba miał być uśmiechem.

- Nazywam się Sherlock Holmes, jestem detektywem doradczym. I dzięki Tobie mam coś co może mi pomóc w rozwiązaniu zagadki - wyciągnął rękę w moją stronę ale nie uszedł mojej uwadze błysk w jego oku gdy mówił o zagadce. Uścisnęłam jego dłoń, która była delikatna i chłodna w dotyku.

- Katie Brandon - Uśmiechnęłam się i oboje usiedliśmy na przeciwko siebie w fotelach. To był ten moment w którym miałam dowiedzieć się więcej i powiedzieć, że nie chcę być zamieszana w ich sprawy. Chociaż wolałabym załatwić to z Johnem, emanował ciepłem i zrozumieniem, na pewno jest bardzo dobrym przyjacielem.

- Znajoma czeka na mnie w hotelu..Nie chcę być tu Waszym więźniem. Przyjechałam na wakacje. - przerwałam na chwilę i zajrzałam do torebki tam gdzie miałam znaleźć ten przedmiot na którym zależało Sherlockowi. Znalazłam tam list zaadresowany do mnie oraz odtwarzacz mp3. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się czy go przeczytać. Rozłożyłam go pomału bojąc się najgorszego, zaczęłam myśleć o tym, że Holmes się pomylił i, że nie powinnam tu być bo to wiadomość do mnie,a nie wskazówka dla niego.

Czułam na sobie wzrok Sherlocka i już czytając drugie słowo wiadomości moje ręce zaczęły się trząść. '' Droga siostrzyczko, Zauważyłaś jak dawno ze sobą nie rozmawialiśmy? To się nie zmieni jednak chciałbym Ci coś przypomnieć, wiem o Tobie najwięcej dlatego przypominam, że masz być mi posłuszna. Jeszcze tego od Ciebie nie wymagałem? Cóż, wtedy Cię jeszcze tak bardzie nie potrzebowałem jak teraz. Nienawidzisz mnie, prawda? Po odsłuchaniu nagrania znienawidzisz mnie bardziej. Mam Twoją przyjaciółkę, wiedziałem, że groźba z Twoimi grzeszkami nie zadziała. Dlaczego musiałaś być takim aniołkiem? Dlatego ubezpieczyłem się. Dopóki nie oddasz mi listów mamy, dzięki mp3 dowiesz się co będzie się działo. "

Po moich policzkach spływał strumień łez, których nie mogłam pohamować. Nie mogłam i nie chciałam się uspokoić. Moje emocje się mieszały, nie wiedziałam czy się bać, smucić czy cieszyć..Nie nie cieszyłam się to jednak było pewne. Tak naprawdę byłam przerażona. Od razu pomyślałam by zadzwonić do swoich "rodziców" by im o tym powiedzieć ale nie chciałam ich martwić. Przez bardzo długi czas starali się o dziecko i teraz im się udało, mimo, że zawsze pokazywali mi, że kochają mnie jak swoją prawdziwą córkę to wiedziałam, że mała Nadie zdobyła ich serce. Sherlock, który ciągle się nie odzywał z poważną miną na twarzy podał mi chusteczki. Chciałam mu podziękować ale w moim gardle powstała gula i czułam, że nie dam rady nic powiedzieć. Wytarłam rozmazany makijaż, który był ledwo widoczny bo nie lubiłam mocno się malować i podałam kartkę Holmesowi, który ją rzucił w kąt i wahając się przez moment podszedł i mnie przytulił. Oparłam się o niego i jak małe dziecko przytuliłam się jego ramienia. Ten mały gest Sherlocka dla mnie był bardzo duży. Jeszcze dziś rano mu nie ufałam i chciałam się od niego,a nawet od Johna trzymać z daleka teraz poczułam, że tylko im mogę zaufać zwłaszcza, że Alexi'a została porwana. Na wspomnienie mojej przyjaciółki znów łzy naszły mi do oczu ale powstrzymałam je i zamknęłam oczy robiąc głęboki wdech. Muszę być silna, silna - powtarzałam sobie jak mantrę, a Holmes sztywno trzymał mnie w swoich ramionach. Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że to urocze. - Nie ma pojęcia co robi ale myśli ,że to pomaga i się nie myli.

- Mój brat, który był moim blizniakiem, odszedł ode mnie i naszych rodziców zastępczych gdy miałam 19 lat. Zawsze mieliśmy dobry kontakt do tamtego dnia gdy dowiedział się, że był adoptowany, zresztą nie tylko on bo ja też, tylko ja przyjęłam to spokojniej on zaczął zadawać pytania dotyczące naszych biologicznych rodziców i prowadzić "dochodzenie" dlaczego nasza mama zmarła. Gdy mu w tym przestałam pomagać powiedział tylko, że to sobie zapamięta i odszedł. Na początku myślałam, że wyszedł bo jest zły ale on odszedł bo znalazł coś o naszej mamie, nie mam pojęcia co to było ale wtedy uwierzyłam bratu w to co mówił o śmierci naszej mamy..Nie miałam odwagi by dowiedzieć tego co on bo pokochałam swoich biologicznych rodziców... - mój głos był słaby i zachrypnięty, czułam, że mam sucho w gardle ale nie przerwałam swojego monologu, którego Holmesa wysłuchiwał z uwagą. - Nie chcę byś uważał mnie za słabą, po prostu łatwiej mi było pogodzić się z tym, że moja mama zmarła gdy byłam malutka i odwiedzanie jej grobu niż rozpamiętywanie przeszłości. - dokończyłam i po raz kolejny dziś wyjrzałam przez okno. Gdy wcześniej zachwycałam się księżycem teraz nie miałam czego podziwiać ponieważ mój obiekt obserwacji schował się za chmurami, a niebo wyglądało jakby miało się rozpłakać.

- Czy mogłabym tu zostać na noc? - zapytałam odwracając się do Sherlocka przodem, spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i skinął głową po czym się zaśmiał.

- John by mnie zabił gdybym Cię wypuścił w takim stanie z domu. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi, nie tylko John był dobrym przyjacielem.

Rozdział może zawierać błędy za które bardzo mocno przepraszam :c

Miłego czytania ♥

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 27, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

[Zawieszone]Where stories live. Discover now