1.

4K 241 67
                                    

Usiadłam na murku przy mojej nowej szkole.

Tak, dzisiaj był pierwszy dzień w którym to wszyscy nastolatkowie płaczą nad tym, że znowu trzeba się będzie uczyć.

Akademia, która się skończyła jakieś 20 minut temu była nadzwyczaj nudna. Tak naprawdę przez cały czas jej trwania zamiast słuchać dyrektorki, przyglądałam się twarzom uczniów.

Nikogo nie znałam...

Ale jest lepiej chociaż niż pod koniec starej szkoły.

Słońce dzisiaj grzało nadzwyczajnie, choć w Australii to było normalne. Biała koszula lepiła się do moich pleców. Na szczęście miałam spódnice i nie gotowałam się jak chłopcy w długich spodniach.

Wiatr delikatnie zawiał a ja poczułam minimalną ulgę. Na prawdę ten gorąc doskwierał niemiłosiernie.

Nowy początek, nowe znajomości.

Jednak wakacje będę wspominać miło...

Większość czasu spędziłam z Luke'iem, Liz i tatą. Nie tylko temu że były wakacje, ale ze względu na niektóre zdarzenia...

*wspomnienie*

Chwyciłam pewniej nóż i zamknęła oczy.

Koniec cierpienia...

Kiedy miałam już to zrobić nagle ktoś pociągnął moją ręke w dół, przy tym powstrzymując mnie.

- Mój Boże, Rachel! Coś ty chciała zrobić? - usłyszałam przerażony głos Liz.

Otworzyłam oczy, ale nic nie widziałam. Przez łzy mój obraz był zamazany.

Zaczęłam łkać.

Co ja sobie wyobrażałam?!

- Ciii dziecko - poczułam ręce, obejmujące mnie w matczynym uścisku.

Już nie powstrzymywałam się. Zaczęłam rzewnie płakać, aż upuściłam nóż, który spadł na podłogę z brzdękiem.

*koniec wspomnienia*

Od tamtej pory mają na mnie oko. Do tego zapisali mnie do psychologa, twierdząc że mam skłonności samobójcze, pff...

- Rachel! - usłuszałam nawoływanie.

Odwróciłam głowę i zauważyłam Luke'a zbliżającego się do mnie.

- Chodź, idziemy - powiedział jak już znalazł się koło mnie.

- Daj mi jeszcze chwile...

Chłopak westchnął i usiadł koło mnie.

Z tego miejsca był dość zwyczajny, ale jednak pełen uroku widok. Otóż przede mną rozciągał się dywan trawy, służący za boisko, ozdobiony pojedynczymi mleczakami i stokrotkami. Obok był lekko zniszczony plac zabaw, na którym zapewne i tak nadal bawiły się dzieci. Dalej już był budynek szkoły.

Patrząc na ten "krajobraz" przez głowę przewijały mi się różne wspomnienia z tych wakacji...

*wspomnienie*

- Teraz ty, Rachel - powiedział Rick i podał mi kostki do gry.

Potrząsnęłam nimi i wypuściłam z pięści. W jednym momencie wyskoczyłam w górę.

- Tak! 6! - ruszyłam pionkiem o wyznaczoną ilość pól i znalazłam się tuż przed metą.

- Jeszcze nie wygrałaś - Luke pokazał mi języka, po czym sam złapał za kostki. - Moja kolej!

Chwile chuchał w pięść i potrząsał nią.

- Daj mi 5, daj mi 5 - szeptał, mocno zaciskając oczy.

Naprawdę chyba ekscytował się tą grą i zależało mu na wygranej, choć to był zwykły chińczyk.

W końcu wypuścił kostki i jak zobaczyłam liczbę oczek, uśmiechnęłam się zwycięsko.

- Kur*a! - uderzył pięścią o stół.

- Luke! Nie przeklinaj! - powiedziała ostrzegawczo Liz, ganiąc chłopaka.

Ten przewrócił oczami i przesunął ze zrezygnowaniem pionek o jedno pole.

*koniec wspomnienia*

- O czym myślisz? - usłyszałam Luke'a.

Lekko się uśmiechnęłam.

- O minionych wakacjach... - odpowiedziałam cicho. - Pamiętasz jak zrobiliśmy wieczór planszówek?

- Jak miałbym zapomnieć?

- No tak... Bo ani razu nie wygrałeś.

- Co poradze że wszyscy oszukiwaliście? - chłopak prychnął.

- Tak - przewróciłam oczami. - A ty jako jedyny grałeś fair.

- Sama się przyznałaś - dźgnął mnie palcem w ramię.

- Ał!

- To cię bolało?

- Tak - popchnęłam lekko chłopaka.

Ten jednak stracił równowagę i poleciał do tyłu.

Wybuchłam smiechem.

- To nie śmieszne, Ra. Tymbardziej że sama mnie popchnęłaś - chłopak wstał i otarł ze spodni ziemię.

Zeszłam z murka i podeszłam do chłopaka.

- No przepraszam - przewróciam oczami.

Razem z Luke'iem skierowaliśmy się w stronę domu.

- Nadal mnie boli dupa - powiedział chłopak w połowie drogi, masując się po pośladkach.

Parsknęłam śmiechem.

*****
Skoro chcieliście, to trzymajcie!

Boże... Już sama nie wiem jakie głupoty pisze. Dziękuje że to czytacie choć to jakieś idiotyczne moje starania bycia w minimalnym stopniu dobrą pisarką.

A więc, 1 rozdział JBH2 jest i mam nadzieję że i tak wam się podobał.

OFICJALNIE STARUJEMY W KWIETNIU, przypominam. Choć pewnie jak to ja i tak wcześniej wstawię xD

See you soon, H.

Jet Black Heart || BOOK TWO || 5SOS ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz