One Piece Fanfiction.

Rozdział 1

Melody POV.

''Kolejny nudny dzień. Właśnie wylegiwałam się w swojej komnacie na Enies Lobby. Tak na tym Enies Lobby. Wyspie Marines. Niestety muszę dla nich pracować...przez tego gnojka Spandam... Ten dupek groził że zaatakuje moją rodzinną wioskę jeśli nie zgodzę się z nim pracować... Więc jaki miałam wybór? Pozwolić mu zabić całą wioskę, rodzinę i bliskich czy poświęcić siebie.... Oczywiście wybrałam tą drugą opcję. Ale nie ważne. Dobrze a wracając do tego co się dzieje... Załoga Słomianego kapelusza wdarła się do Enies Lobby, a ja sobie siedzę w komnacie. Całkiem zabawne... Dobra może lepiej pójdę do nich?''-Moje myślenie przerwał huk.
- Co to do cholery było?- Powiedziałam do nikogo w szczególności i wyszłam z komnaty tylko po to aby zostać przywitaną przez nieprzytomnego Jyabure.
- Czyli wilczek sobie nie poradził co..- patrzyłam na niego z uśmieszkiem na twarzy. Nigdy go nie lubiłam.
- A kim Pani jest?-usłyszałam za sobą męski głos. Muszę przyznać że był dość atrakcyjny.
-A kto pyta?-odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego blondyna palącego papierosa z kręconą brwią i grzywką zasłaniającą lewe oko. Był dość przystojny pomijając to że był we krwi.
-Przepraszam mój brak manier. Nazywam się Sanji. A Pani?- Sanji spojrzał na mnie
- Nazywam się Melody. Miło mi Cię poznać Sanji- Uśmiechnęłam się. Oko Sanji'ego było w kształcie serca a z papierosa unosiły sie serca z dymu... Co za zboczeniec.- Czy to ty pokonałeś Jyabure?-zapytałam ciekawa.-Tak Melody-chan~!-Powiedział i zaczął dziwnie tańczyć.-Cóż...powinnam Cię teraz Zabić ale... W sumie nie dostałam rozkazu żeby Cię wyeliminować więc ciesz się życiem-Uśmiechnęłam się i poprawiłam swój kapelusz.
-Ty miałabyś mnie zabić? -Zapytał zmieszany.
-Oczywiście. W końcu choć nie jestem z tego dumna pracuje dla Marines.-Uśmiechnęłam się złośliwie.-Ale na razie dam ci odejść. Do zobaczenia Sanji-kun- cicho się śmiejąc poszłam z dala od Sanji'ego. -Udało mu się pokonać wilczka co... zapowiada się ciekawie.