Rozdział 7

1.8K 114 8
                                    

Liczę na gwiazdki bo to motywuje. Wiem, że bardzo mało osób czyta to ff i mam pytanie mam coś zmienić? Czy w ogóle usunąć to ff? Chcecie żebym coś dodała? Jak macie pomysły na dalsze rozdziały to piszcie śmiało.

******

Nienawidzę szkoły chyba jak każdy. Wytrzymam te pare dni. Zawsze się mówi byle do piątku. Teraz nie mogę się jeszcze bardziej doczekać, ponieważ mam randkę z nim. Myślę, że to randka bo niby co? Spotkanie dwóch znajomych? Muszę się dowiedzieć chociaż wyjdę na idiotkę.

Lekcje minęły szybko. Nie wiem jak ten czas tak szybko leci, jeszcze tylko trzy miesiące i koniec szkoły.

Wracam do domu autobusem słuchając Shawna Mendesa. Kocham go, mogłabym słuchać go w kółko i w kółko. Po paru minutach wysiadłam i ruszyłam w stronę domu. Zjadłam obiad wcześniej go odgrzewając. Rodzice jak zwykle pracują. Po skończonym posiłku ruszyłam w stronę mojego pokoju by odrobić zadania. Po godzinie siedziałam nadal nad głupią matmą. Nie rozumiem jej totalnie. Wkurzona zamknęłam podręcznik i spakowałam do torby. Wziełam laptopa z biurka i załączyłam pamiętniki wampirów. Wszyscy się tym zachwycają więc jestem ciekawa czy to takie fajne.

Po paru odcinkach mogę stwierdzić, że to jest dobry serial. Postanowiłam się umyć bo byłam zmęczona. Nawet nie chciało mi się iść zjeść kolacji. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.

****

Dzisiaj piątek co oznacza randkę nie randkę. Nie mogę się doczekać. Jestem tak zamyślona, że prawie zbiłam talerz. Wywróciłam się wychodząc z domu i przywaliłam w jakiegoś gościa biegnąc żeby nie spóźnić się na autobus.

Przekroczyłam próg szkoły w marnym humorze mam nadzieję, że reszta dnia będzie o wiele lepsza niż początek. Nadzieja matką głupich Brook-powtarzałam sobie w głowie. Zauważyłam Paris, przywitałam się i razem poszłyśmy w strone klasy gdzie mamy lekcje a jest nią matematyka. Kto normalny daje na pierwszą lekcje matme. Nie potrafiłam się skupić moje myśli były wszędzie tylko nie tam gdzie powinny być. Gdy zadzwonił dzwonek jako ostatnia ruszyłam na korytarz bo nawet go nie usłyszałam. Następną lekcją jest biologia i sprawdzian. To jest najgorszy przedmiot jaki może być, już nawet matma jest lepsza. Nie rozumiem tego przedmiotu i tu nie chodzi, że się na niego nie uczę wręcz przeciwnie, wkuwam go cały czas a i tak mam same słabe oceny.

Idąc korytarzem znów na kogoś wpadłam tym razem to było bardzo mocne i myślałam, że się wywrócę ale ktoś złapał mnie szybko za ramiona.

-Uważaj jak chodzisz skarbie.- powiedział chłopak.

-Przepraszam.- Nie chciałam mu spojrzeć w oczy, a chłopak nadal mnie trzymał.-możesz mnie w końcu puścić-powiedziałam i spojrzałam w jego piękne oczy. To Niall.

-Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.-powiedział z chytrym uśmieszkiem.Jeszcze bardziej mnie wkurzył.

-Nie mam humoru do rozmów a szczególnie z tobą.- rzuciłam oschle.

-Ała kocie, nie złość się na mnie. Pamiętaj o wieczorze będe po ciebie o 18 do zobaczenia.- powiedział i odszedł.

Na początku tego dnia marzyłam o tej randce a teraz? Najchętniej bym to odwołała. Chyba zbliża mi się okres.

***

Po zajęciach wróciłam do domu marząc o gorącej kąpieli z bąbelkami. To mi dobrze zrobi i przemyślę jeszcze wszystko.Nadal nie rozumiem jak chłopak taki jak on chce iść ze mną na randkę. Chyba, że to jakaś gra lub zakład. Nie chcę żeby tak było, bo to może się źle skończyć. Kiedyś byłam w totalnej rozsypce i nienawidziłam siebie. Dlatego teraz boję się ludzi. Dziwne, że jemu tak szybko zaufałam.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że mam jeszcze godzine. Kiedy to tak zleciało. Wytarłam się ręcznikiem, ubrałam bielizne i ruszyłam do pokoju w celu znalezienia coś odpowiedniego na ten wieczór. Postawiłam na czarną spódnicę trochę przed kolano do tego czarne rajstopy i biało czarny podkoszulek w kratę. Nie chce się tak bardzo stroić. Ubrałam się i poszłam zrobić makijaż taki jak zawsze noszę, włosy uczesałam i wyprostowałam. Gotowa podeszłam do lustra i myślę, że wyglądam znośnie. Jest zima więc postanowiłam ubrać botki i parkę. Zostało mi jakieś pięć minut, postanowiłam go zabić przeglądając twittera.

Po paru minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć i szczęka mi opadła był ubrany w czarne spodnie, bluzkę, jeansową kurtkę i oczywiście vansy.

Zamknęłam dom i ruszyliśmy do samochodu.

*********************************************************

Postanowiłam, że rozdziały bedą krótkie ale częściej dodawane. W ostatnim rozdziale w końcówce popełniłam błąd, pisałam go w nocy i idk co pisałam. Więc przepraszam, zmieniłam to. Do następnego~frubel xx.


DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz