11. Podmuch Wiatru

92 11 8
                                    

POV. Chisaki
Po wyjściu z restauracji babci szłyśmy w milczeniu. Mogłam przynajmniej przemyśleć sobię tę całą historię, którą opowiedziała babcia. Jak byłam mała co wieczór opowiadała mi (babcia) o tym królestwie. Brałam to za zwykłą bajkę, ale ten sen, który śnił się każdej z nas... przecież pięciu osobą nie może śnić się ten sam sen... nie? I jeszcze po ten to co ukazał medalion, ten człowiek był identyczny z mojego, poprawka naszego snu. Nie jestem osobą wierzącą w inne wymiary i moce, ale moja intuicja oraz wiara w zdrowie na umyśle mojej babci, mówiła mi że to prawda. Po odprowadzeniu dziewczyn udałam się z powrotem do restauracji, gdyż piętro wyżej znajdowało się mieszkanie, moje i babci. Nie mieszkałam z rodzicami i starszą o rok siostrą, gdyż kochałam babcię i nie chciałam zostawić jej samej. No i rodzice w stosunku do ich małej córeczki są... zbyt nadopiekuńczy. Wracając do mieszkania było urządzone w japońskim stylu. Natomiast mój pokój był cały uwalony rysunkami, szkicami, projektami odzieży itp. Był w odcieniach błękitu. Ściany pokoju były pełne obrazów z farb akrylowych. Prawie brakowało mi już miejsca na nowe "arcydzieła".
Gdy skończę liceum Hanami zamierzam zostać projektantką. Czas pokaże>.< . Jak na razie pomagam babuni w prowadzeniu interesu- rozworze dania na zamówienie.

***

Przebrałam się w jakieś luźne ciuchy i poszłam do restauracji. Było tylko parę zamówień, więc szybko je rozwiozłam. Na dworzu zrobiło się zimniej. Brrr! Mogłam wziąść grubszą bluzę.

***

Po zjedzeniu kolacji poszłam się wykąpać. Po kąpieli ubrałam się w swoją piżamę w pandy i padłam jak deska na łóżko. Odpłynełam.
Obudził mnie zimny powiew wiatru.
-O nie! -miałam przez całą noc otwarte okno. Brawo Chisaki! Było mi zimno, ale to nie było najgorsze...
-Aaciu! -kichnełam tak mocno, że spadłam z łóżka.. Super mam katar. -Ughh... -pociągnełam nosem zażenowana tym jak nisko upadłam.
Wstałam po czym zakręciło mi się w nosie i...
-Aciu! - ponownie kichając przewróciłam się... znowu. Gdy otworzyłam oczy ukazał mi się widok mojego pokoju. Wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Ja to zrobiłam? Nigdy nie słyszałam, że katar może być  aż tak niebezpieczny.
-B-babciu! -krzyknełam z lekko zniekształconym głosem, gdyż... ehh...katar.
-O co chodzi? Pośpiesz się dziś masz pierwsze... - babcia zamrugała szybko patrząc się to na wnuczkę to na wygląd pokoju. -... lekcje. -dokończyła.
-Aciu! Ugh! Znowu kichnełam. -O co tu chodzi?!.
-Zaczyna się! Moja mała wnuczka staję się strazniczką! -krzyczała z wieelkim entuzjazmem.
-Huh? Babciu chyba nie mówisz że to jest... - mówiłam z ironią, wstając, ale głos mi się załamał widząc wzrok staruszki. -... prawda?
Babcia rzuciła mi ścierką w twarz. Ughh...
-Oczywiście! A teraz dam Ci Gripex i katar zniknie!-powiedziała.
-Nie!-krzyknełam-N-nie trzeba... pójdę z tym "leciutkim" katarkiem do szkoły... -szybko dodałam. Na usta staruszki wskoczył chytry uśmieszek. Po czym nawet na mnie nie patrząc powiedziała.
-Rety, rety niewydaję mi się by był to "lekki" katarek.
-Nie! Wszystko tylko nie Gripex! - Potwór!
Po ubraniu mundurka i wypicia połowy tego ochydnego płynu, a połowy wylania w doniczke z paprotką, wyszłam. Po głowie chodziła mi tylko jedna myśl ,, Czy dziewczyną przydażyło się coś podobnego? "

÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷÷
Rozdział dedykuję PannieHerondale ^^
Gdyż cały czas ględziła mi o tym bym dodała nowy rozdział :')
Mam nadzieję że się podoba?
Sorki za kolejną nieobecność, ale miałam lenia XD

.... skomentujesz ?

×AnnabethSakamaki×

Piękne IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz