3. Dręczący Sen

201 16 6
                                    

Annabeth w zamyśleniu przygląda się matce, która ogląda wszystkie pokoje z wielką radością

Spojrzała na mnie i:
-Anuś co tak stoisz?... zamknij drzwi i chodź zobaczyć swój pokój!
-Już -odpowiedziałam, zamykając przy tym drzwi.
Mama podbiegła do mnie, wzięła mnie za nadgarstek i pociągneła. O mało się nie wyrżnełam.

Doszliśmy do drzwi koloru ciemnego rudego?... W każdym razie był to czerwony wchodzący w ciemny pomarańcz.
-No otwórz kochanie- mama powiedziała lekko hihotając.
Nic nie mówiąc przewróciłam oczami. Złapałam ciepłą ręką za zimną klamkę. Wziełam głęboki wdech i otworzyłam drzwi.
Pokój cały był w moich ulubionych kolorach, czyli odcieniach jesieni. Pokój był dość duży.... spodziewałam się mniejszego. Szafki, biórko i mały stolik były w kolorze beżu. Łóżko było z ciemnego drewna na którym były jasno brązowe poduszki w kształcie głów misi (kocham misie). Kołdra była w wzór liści jesiennych, a kocyk był zwykły, cały pomarańczowy. Fotel był koloru jasnego rudego, ale użekły mnie tapety na ścianach. Tapeta była kremowa w kolorowe liście jesieni.

Mama widząc mnie pozytywnie zaskoczoną zostawiła mine  samą. Pokój był przepiękny, Już chciałam krzyczeć z zadowolenia nawet przez myśl mi przeszło zaproszenie znajomych.... właśnie ZNAJOMYCH. Mój wyraz twarzy momentalnie zmienił wygląd.
Zabrałam się za rozpakowywanie pudeł. Zanim się obejrzałam był już wieczór. Do pokoju doszedł do mnie zapach słynnej zapiekanki mamy. Gdy weszłam do kuchni mama już nakładała mi na tyleż. Kuchnia była połączona z jadalnią. Umeblowana była w srebrne szafki i białe meble (stół i krzesła).
-Jutro jest niedziela co byś powiedziała na to.... byśmy pochodziły po sklepach, zwiedzimy miasto i kupimy Ci mundurek. -zaproponowała z niepewnym uśmiechem
-Tak... to dobry pomysł- oznajmiłam zmuszając się do uśmiechu.
Po tym zabrałyśmy się za zapiekankę.

Po kolacji poszłam wziąść kompiel.  Wychodząc z łazienki czułam się o wiele lepiej. Miałam na sobie moją ulubioną piżamę (kremowy t-shirt na którym był nadruk głowy misia i krótkie brązowe spodenki)
-No to dziś pierwsza noc... -westchnełam kładąc się spać, zaraz odpłynełam w krainę snów.

Śniło mi się że widzę zamek... był ciemny, porośnięty jakby pentami z kolcami. Widziałam przed zamkiem osadę... i ludzi ubranych staroświecko, uciekających w popłochu przed starasznymi potworami. Był tam też duży stwór przypominający smoka i mężczyzna wyglądający na mój przedział wiekowy. Miał czarne długie włosy i śnieżno białą skórę. Spojrzał na mnie złowrogim uśmiechem i strzelił do mnie jakąś mocą- była to czerwona kula.

Obudziłam się cała spocona... zaczęłam łapczywie łapać powietrze. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przecież to był tylko sen.......

============================
Hej wszystkim czytajacym!^^ Trochę się rozpisałam przy tym rozdziale i dlatego tak puźno XD. Proszę o komętarze bo nwm co robię źle (A na pewno trochę tego jest) Przepraszam za błędy!

Piękne IstotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz