"We got a love that is homeless."

319 21 3
                                    


a/n jakiś czas temu wpadłam na pomysł na one shot, inspirowany tekstem Secret Love Song - Little Mix. mam nadzieję, że ta krótka historia przypadnie Wam do gustu. dedykuję tę historię komuś, kto czeka na mój powrót w innym opowiadaniu xx

jeśli Ci się podoba - zostaw gwiazdkę lub komentarz. dziękuję! x

P.S na końcu historii znajduje się serduszko, mam nadzieję, że wattpad nie urwie jakiegoś fragmentu ; ] 

___________________________________________________________


Kolejna upalna, bezsenna noc pełna okruchów czułości, odrobiny miłości i ciepła silnych ramion, o których na co dzień mogła tylko pomarzyć. Jej codzienne silne ramiona jedynie ją raniły, pozostawiając po sobie ślady w postaci fioletowych siniaków, które kontrastowały z bladą, alabastrową skórą Skinny. Teraz czuła jedynie delikatne muśnięcia ust w miejscach, gdzie jej skóra zabarwiła się na śliwkowy odcień. Pocałunki działały niczym najlepsze maści czy środki przeciwbólowe, których niejednokrotnie używała, by choć trochę uśmierzyć ból. Ale tylko ten cielesny, ponieważ ból duszy towarzyszył jej cały czas, gdy nie było przy niej błękitnookiego wybawienia, jak nazywała w myślach ukochanego.

- Tak bardzo boli mnie to, że nie mogę zrobić nic, by go powstrzymać. Gdybyś tylko mi pozwoliła ... – usłyszała szept swojej prawdziwej miłości, którą z pewnością nie był jej mąż i zarazem jej oprawca.

- Ciii, to nic. To nic, najważniejsze, że Willy jest bezpieczny. Na niego nigdy nie podniósł ręki – odezwała się, głaszcząc go po głowie tak samo jak robiła to z synkiem, co na obydwóch działało kojąco.

- Nie mogę tego znieść, wiesz? Tej świadomości, że zaraz stąd wyjdziesz i znowu staniesz się jego workiem treningowym. On nie zasługuje ani na ciebie, ani na waszego syna. Will nie powinien dorastać w takiej rodzinie, gdzie jego ojciec znęca się nad jego matką ...

- Louis ... wiesz przecież, że nic nie mogę z tym zrobić. Jeśli spróbuję odejść, zabierze mi dziecko. A zawsze w pierwszej kolejności jestem i będę matką. To jednak nie zmienia faktu, że cię kocham. Jesteś moją nadzieją na przetrwanie ...

- Chyba muszę pogodzić się z tym, że nasza miłość jest bezdomna, prawda?

Skinny spojrzała na niego, ale zamiast odpowiedzieć, ucałowała mocno jego usta i wtuliła się ufnie w ramiona mężczyzny. Usłyszała jak szatyn westchnął cicho i nagle zrobiło jej się ciężko na duszy, jakby ktoś usiadł na jej sercu i uciskał je coraz mocniej. Ukrywali się za zamkniętymi drzwiami. Za każdym razem, gdy go widziała, umierała po kawałeczku. Skradzione momenty, które kradli, gdy kurtyna opadała. To nigdy nie będzie wystarczające.

Will spał w pokoju obok, a kobieta drżała na samą myśl o jutrzejszym powrocie Josha i jej ponownego koszmaru.

*****

Ciemnowłosa, gdy tylko wróciła do domu z pracy, skierowała się do kuchni w celu przygotowania posiłku dla siebie i Josha, który miał tego dnia powrócić z kilkudniowej delegacji na drugim końcu kraju.

W myślach dziękowała Bogu za to, że niecały rok temu Louis Tomlinson przekroczył próg firmy Josha i został jego współpracownikiem. Co prawda przez wspólne miejsce pracy musieli tym bardziej trzymać się na baczności, by nikt nie zauważył ukradkowych spojrzeń, jakie posyłali sobie każdego dnia. Początkowo Skinny bardzo peszyła obecność i bystry wzrok szatyna, który sukcesywnie z dnia na dzień coraz bardziej kruszył mur, jaki wokół siebie utworzyła. Mur, którego nikt nie miał prawa burzyć. Mur, który pozwalał jej przetrwać sceny i akty zazdrości Josha, gdy tylko przyciągnęła wzrok jakiegoś mężczyzny na ulicy lub jej sukienka była stanowczo zbyt krótka. Przecież jego żona nie mogła wyglądać jak dziwka. Nawet jeśli czasem właśnie tak się do niej zwracał, kopiąc i poniżając ją. Jednak ona pozostawała silna, dla Willa. Jej słoneczka i największego skarbu. Jej trzyletni synek obok Tomlinsona był tym, który zawsze dodawał siły. Kiedy jego małe rączki oplatały jej szyję, a on sam szeptał, że jest najlepszą mamusią na świecie jej serce biło tak mocno, jakby za chwilę mogło wyskoczyć z jej piersi. Kochała Willa nad życie i sama otrzymywała od niego nie mniej miłości, ile mu dawała.

homeless love ♣ l.t. [one shot]Where stories live. Discover now