Rozdział 4.2

10.1K 718 34
                                    

Skupiłam się na lekcji i robiłam staranne notatki. Po dłuższej chwili zobaczyłam, jak dziewczyna siedząca koło mnie przesuwa w moją stronę kartkę. Zrobiła to tak szybko, że tylko mignęły mi przed oczami jej długie różowe paznokcie. Zmarszczyłam brwi, ale wzięłam kartkę i przeczytałam.

Cześć! Jestem Alison Jackson. A ty?

W pierwszej chwili pomyślałam, by odsunąć kartkę bez odpowiedzi. Ale postanowiłam przynajmniej odpisać... Jednak zaraz przyszło mi na myśl, że zapewne potem zagada mnie na przerwie. Pisanie było jednak lepszą opcją.

Zerknęłam na nią niepewnie.

Siedziała po mojej prawej stronie i uśmiechała się do mnie przyjaźnie. Wyglądała na miłą i nie chciałam jej urazić.

Jednak kluczowa była myśl, że dopiero co rozmawiałam z chłopakiem, w którym byłam zakochana. Odezwałam się do niego. Skoro przełamałam się w stosunku do niego, to równie dobrze mogłam iść za ciosem i spróbować nawiązać z nią rozmowę.

Jestem Diana Beckett.

Przesunęłam kartkę powoli w jej stronę, a ona wzięła ją ode mnie, nie odrywając spojrzenia od nauczyciela. Prawdziwa konspiracja, podobało mi się to. Kąciki moich ust uniosły się w słabym uśmiechu.

Alison znowu podała mi kartkę.

Cześć, Diano! Zagrajmy w kółko i krzyżyk, zanim usnę z nudów. Nie przepadam za biologią :)

Powinnam odmówić. Musiałam skupić się na lekcji, poza tym w odróżnieniu od Alison uwielbiałam biologię. Ale wiedziałam, że dam radę nadrobić materiał w domu. To była moja szansa, żeby spróbować zakolegować się chociaż z jedną osobą.

Postanowiłam się zgodzić.

Grałyśmy pięć rund, z czego wygrałam dwa razy. Potem Alison zaproponowała, abyśmy pisały na zmianę o tym, co lubimy, a czego nie. W ten sposób dowiedziałam się, że moja nowa koleżanka nie cierpi wcześnie wstawać, a ubóstwia (jej słowa) wylegiwanie się w łóżku do późna.

Pan Whiter mówił o układzie oddechowym, gdy dostałam kolejną wiadomość.

Ostatnia lekcja muzyki była bardzo zabawna. Pani Snow zdenerwowana na Johna, który nadal nie odróżnia szesnastek od ósemek, powiedziała do niego: „Jak zaraz cię rąbnę w ten pusty łeb, to może nareszcie zrozumiesz, że albo się w końcu tego nauczysz, albo wylecisz z tej klasy z hukiem!".

Tak, wiem, nie jest to zachowanie godne nauczyciela, ale wcale się jej nie dziwię. Ile razy można powtarzać to samo?

Kiedy przeczytałam to, co napisała, zaczęłam się śmiać. Próbowałam być cicho, ale niestety poległam z kretesem.

Nauczyciel urwał zdanie i podszedł do naszej ławki. Zerknęłam na Alison. Dziewczyna też chichotała z pochyloną głową, trzymając rękę na ustach. Pewnie myślała, że dzięki temu nic nie słychać. Szturchnęłam ją i pokazałam głową pana Whitera. Szybko schowała kartkę do swojej białej, skórzanej torby.

— Jak widzę, panna Jackson i panna Beckett mają ciekawsze rzeczy do roboty niż słuchanie jakże nudnego wykładu. Więc obydwie zgłoszą się do mnie po lekcjach.

— Ale... — odezwała się Alison, lecz nauczyciel jej przerwał.

— Teraz proszę o ciszę. A więc... jak już wspomniałem, łańcuch oddechowy jest to ostatni etap oddychania wewnątrzkomórkowego, przebiegający...

Alison skupiła się na lekcji, a ja próbowałam nie wpaść w panikę. To miała być moja pierwsza odsiadka.

Autobus szkolny odjeżdżał piętnaście minut po zakończeniu ostatnich lekcji.

Anioł Łez. Podcięte skrzydłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz