Rozdział 8

1.7K 161 17
                                    

W ciągu kilku kolejnych miesięcy pracy w Domu Uciech, miałem szansę przyzwyczaić się do nowych zajęć, jakie stały się moimi obowiązkami. Tak – obowiązkami. Odkąd zgodziłem się na pierwszą noc z Aomine po gwałcie, oficjalnie zostałem męską kurtyzaną. Co prawda „oficjalnie", to raczej za dużo powiedziane – większość klientów nie interesowała się mężczyznami, toteż nie wiedzieli, iż w ogóle są oni sprzedawani.

W obliczu moich nowych zadań, stając się osobą niemal na równi z innymi prostytutkami, Aida-sama postanowiła nadać mi przydomek, podobnie jak to było z innymi pracownikami tego pokroju. Byłem nieco zaskoczony, że także mężczyznom nadaje się imiona kwiatów. Kiedy zapytałem o to moich współlokatorów, ci przyznali, że także takie posiadają – Reo był Różą, a Kuroko Fiołkiem.

– Ponieważ od dziś zakres twych obowiązków się poszerzył, winnam nadać ci odpowiedni przydomek – powiedziała tamtego dnia Riko, wezwawszy mnie do siebie.- Mój mąż zwykle robi to osobiście, według własnego gustu, jeśli tak to mogę nazwać, ja jednak zawsze pytam o to, jakim kwiatem chciałaby być kurtyzana. Możliwe jednak, że nie interesujesz się tym tematem, toteż po prostu jakoś dojdziemy do porozumienia. Wysunę ci kilka propozycji, a ty wybierzesz jedną z nich.

– Dobrze.- Skinąłem posłusznie głową, rumiany na twarzy. Myśl, że miałem otrzymać przydomek, który nadawano prostytutkom, nieco mnie zawstydzała i żenowała.

– Myślałam między innymi o Żonkilu, ponieważ kolor twoich włosów bardzo przypomina jego płatki. Podobnie także Forsycja. Jeśli jednak żadne z tych ci się nie podoba, możemy pójść w inne kolory: Aster, Storczyk lub Lawenda.

Zastanowiłem się przez chwilę, rozważając każdą z opcji. Rzeczywiście nie interesowałem się zbytnio kwiatami, wiedziałem jednak jak wyglądają te przedstawione mi przez Aidę. No, może prócz forsycji i storczyka. Astry mi się podobały, podobnie jak żonkile, zaś zapach lawendy bardzo mnie pociągał – sam nawet jako dziecko dbałem o niewielki zagajnik lawendy na wzgórzu nieopodal mego domu.

Mimo to jednak nie byłem w stanie zdecydować się na jeden konkretny kwiat – miał to przecież być przydomek na najbliższe lata. Mimo pracy, jaką musiałem wykonywać, pragnąłem być dumny z wyjątkowości i znaczenia kwiatu, którym miałem się nazwać.

– Aida-sama?- Uniosłem głowę, patrząc na nią nieco zawstydzony.- Czy... czy te kwiaty mają jakieś znaczenie?

– Oczywiście – odparła Riko.- Każdy kwiat ma jakieś znaczenie. Czy chcesz je poznać?

– Szczerze mówiąc...- Poruszyłem się nerwowo na poduszce, na której siedziałem, nie będąc do końca pewnym w jaki sposób powinienem powiedzieć to, co chodziło mi po głowie odkąd dowiedziałem się, iż zostanę nazwany.- Myślę teraz o... o twojej opowieści...

– Mojej opowieści?- powtórzyła, patrząc na mnie nieco chłodno.

– Tak.- Skinąłem głową, zacisnąłem pięści na kolanach.- Chodzi o historię pani i pani córek... oraz nienarodzonego syna, któremu dała pani na imię Kiku.

Zwykle Aida-sama nie dawała poznać po sobie jakichkolwiek emocji, teraz jednak ujrzałem w jej oczach wyraźne zaskoczenie. Zamrugała kilka razy, przyglądając mi się uważnie.

– Ryouta...- zaczęła powoli.- Czy chcesz się nazwać właśnie Kiku? Chryzantema?

– Uhm... tak.- Znów skinąłem głową, z nieco większą stanowczością.- Sporo o nim myślałem w ciągu tych kilku miesięcy. Być może to dosyć niestosowne, by to właśnie mężczyzna nazywał siebie w ten sposób... jednak z racji tego, że opowiedziała mi pani o tamtych wydarzeniach, wziąłem je sobie głęboko do serca i zinterpretowałem na własny sposób.

Chryzantema ||Aomine x Kise||Where stories live. Discover now