22.

7.7K 710 75
                                    

Wróciłam do domu, ciesząc się, że już dziś jest piątek. Szybko ten czas leci, lada moment będzie już połowa drugiego semestru za nami. Czasem przeraża mnie to jak szybko to wszystko się dzieje, ile błędów zdążyłam popełnić przez ten "krótki" czas.
Pomyśleć, że jestem w tej szkole już prawie półtora miesiąca, a czuję się jak bym dopiero co chodziła tam dwa tygodnie. Czas nas nieoszczędza, ale co robić? Trzeba żyć dalej, przyzwyczaić się do tego, że to wszystko przeminęło. Trzeba nauczyć się cieszyć się życiem, cieszyć się z tego co mamy.

– Dzień dobry mamo! - krzyknęłam, odkładając plecak pod szafkę.
Nikt się nie odezwał. Cisza.
– Tato? Jesteście tu? - zawołałam. Nadal nic. Poszłam do kuchni, nikogo nie ma, spojrzałam do salonu, też nikogo. Wyjęłam telefon i dopiero teraz zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia i sms'a.
Z treści sms'a wynikało, że rodzice wyjechali na paręnaście godzin do sąsiedniego miasta, by pozałatwiać parę spraw. Ostatnie zdanie trochę mnie zaskoczyło.

"Słyszałam, że jakiś kolega ma do ciebie przyjść, grzecznie proszę."

Z nikim się nie umawiałam, Charlie miał przyjść dopiero wieczorem. Zresztą nawet to nie było pewne, bo jego mama  zachorowała i musi się nią zająć.

Wzruszyłam ramionami i weszłam na górę, zabierając uprzednio plecak.

...
Zbliżał się wieczór, ja siedziałam na łóżku zajadając się popcornem. Oglądałam film Split, trochę straszny, ale jakoś dałam radę. Po obejrzeniu połowy filmu skończył mi się mój przysmak, więc postanowiłam, że zejdę na parter i zrobię nowy.
Wyszłam z pokoju i ustałam przy schodach. Usłyszałam grający na dole telewizor.
Odrazu zbiegłam.

– O hej już wróciliś... - przerwałam, widząc nie moich rodziców, a jakiegoś chłopaka siedzącego na sofie.

– O, hej skarbie, już myślałem, że do mnie nie przyjdziesz. - odwrócił się w moją stronę, zagryzając wargę.

– Kto cię tu wpuścił? - spytałam, podchodząc do niego. – Wiesz, że wtargnięcie do cudzego domu jest karalne?! - ustałam naprzeciwko niego. – Czemu ty kurwa nie masz na siebie bluzki? - spojrzałam na jego tors.

– Gorąco tu macie. - oparł ręce na zagłówkach kanapy.

– Dobra spadaj stąd, moi rodzice zaraz tu będą. - rzuciłam jego bluzkę mu na brzuch.

– Szybko to oni tu nie wrócą, wypadek był na granicy miast. - uśmiechnął się do mnie, stając naprzeciwko mnie. – Widzę, że ślad po naszym ostatnim spotkaniu jeszcze jest. Co ty na to, by go poprawić? - spytał, mocno przyciągając mnie do siebie.
W pierwszej chwili nie wiedziałam o co mu chodzi, dopiero później zdałam sobie z tego sprawę.

– Zostaw mnie i wyjdź. - zaparłam się o jego barki, próbując go odepchnąć.

– Najpierw kochanie, to trochę się pobawimy. - rzucił mnie na kanapę, szybko na mnie siadając. Przycisnął mnie całym swoim ciałem i złapał za nadgarstki, mocno je ściskając.

– Zostaw mnie czubku. - nachylił się nade mną i znów zaczął robić mi malinki, jego chore oznaczenia.
Szarpałam się, próbowałam go zrzucić, ale był za silny. Chłopak po tym jak zrobił parę fioletowych śladów na mojej szyi, zatrzymał się przed moją twarzą.

– Mam nadzieję, że jeszcze nie miałaś swojego pierwszego razu, skarbie. - oblizał swoje usta, przyciskając swoje krocze do mojego. Jęknęłam z bólu. – Wolałbym być pierwszy. - zaczął całować moją szyję, robiąc mokry szlaczek aż do piersi.

– Zostaw mnie zboczeńcu! - zaczęłam wiercić nogami. Nie wiem czemu, to podniecało chłopaka, to jak się próbowałam uwolnić.
Złapał moje nadgarstki w jedną rękę i sięgnął do swojego rozporka, szybko go odpinając.

Kolejny raz zaczęłam się wiercić, krzyczeć. Chłopak chciał bym się zamknęła, więc złączył nasze usta. Nie chciałam tego robić, nie z nim. Widziałam jak odpinał swój pasek od spodni i powoli je zdejmował.
Chłopak cały czas mnie całował, władał język do buzi, korzystając z okazji ugryzłam go.

– Ała, kurwa. - mówił nie wyraźnie. Jest jeden plus, odsunął się ode mnie i zszedł.

Szybko wstałam z kanapy i ustałam przy drzwiach.

– Ty mała suko. - wysepleniał.  Brunet stał w samych bokserkach. Szczerze? Bałam się go.
Złapałam za klamkę drzwi i nacisnęłam ją. Są zamknięte. Odwróciłam się w stronę wyjścia, sprawdzając, czy klucz jest w zamku. Nie było go.

Zobaczyłam dwie dłonie obok mojej głowy. Stał za mną. Mocno przycisnął swoje biodra do moich, ocierał się o moje pośladki.
Wkońcu zebrałam swoje siły i odwróciłam się do niego.

– To jak kochanie, rozbierasz się sama czy mam ci pomóc? - zaśmiał się. Nie wytrzymałam i uderzyłam go z całej siły w policzek. Leondre ustał naprzeciwko mnie, łapiąc się za czerwone miejsce.

– Czy cię kurwa do reszty pojebało? Tak chcesz się bawić? - brunet pociągnął mnie za włosy, tak, że padłam na kolana. – Przeproś mnie. - powiedział, ja zaczęłam łkać. – Nie rycz tylko przepraszaj! - krzyknął. Wystraszyłam się go.

– Prze... Przepraszam. - zająkałam się.

– Wrócę tu, tylko wtedy dasz mi tego czego ja chcę. - pogroził mi i poszedł po swoje spodnie.
Ubrał się i wkońcu wyszedł z mojego domu.
Czułam się jak dziwka, prawda, do niczego większego nie doszło, ale to i tak dla mnie za dużo.
Rozpłakałam się, nadal siedząc na podłodze.

Witam mam dla was 784 słów. Mam nadzieję, że jako tako wam się podoba.
Przepraszam za błędy, sprawdzałam to ale mogłam coś przeoczyć

Naughty Leo •PL•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz