Rozdział 33

421 41 2
                                    

Moje kroki odbijały się echem w szarym, więziennym korytarzu. Słyszałam ciężki oddech strażnika, który prowadził mnie do celi.

Słyszałam nawet brzęczenie kamer i linii wysokiego napięcia za tymi grubymi murami.

Ta cisza mnie paraliżowała.

Chciałam jak najszybciej dotrzeć do celu naszej wędrówki.

Kiedy za moimi plecami zamknęły się masywne drzwi do mojej celi odetchnęłam z ulgą. Aż do pory obiadu było spokojnie. Jedyną dziwną rzeczą było to, że Mandy po śniadaniu nie wróciła do celi.

Jednak możliwe było że trafiła do izolatki. Trafiała tam nie rzadziej niż ja. Ta dziewczyna kochała awantury i bójki. Więc nie przejęłam się za bardzo tym, że nie jest obecna.

Po paru godzinach strażnik przyszedł po mnie i ruszyliśmy do stołówki na obiad.
A tam było wszystko jak dawniej. Wszystkie stoliki zajęte a gwar rozmów obecny. Westchnęłam z ulgą widząc ten obraz i zaśmiałam się w duchu ze swojej głupoty. Podeszłam po tace i skierowałam się w stronę mojego stolika. Jednak coś a raczej ktoś mi przeszkodził. Przede mną wyrosła postawna osoba.
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że to Ash, a tuż koło niego Sam.
Uśmiechali się do mnie w dziwny i pokrętny sposób.
Już wiedziałam co mnie czeka. Sam wytrącił mi tace z rąk a potem zadał pierwszy cios wymierzony w moją twarz.
Za tym ciosem potoczyła się lawina.

Bomba eksplodowała.

By marzycielka543

WięzieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz