Jemioła

2.9K 235 38
                                    


A//N: Na wstępie. Jesteś pomocnicą Mikołaja ( nie pytaj dlaczego, po prostu ) :D

(t.i) - twoje imię

Dzisiaj była wigilia, a ty pilnowałaś, by przypadkiem w zamku Mikołaja nie zapanował totalny chaos. Papier prezentowy w jeden kąt, narzędzia w drugi, węgiel i niepotrzebne śmieci do spalarki. Wszystko na swoim miejscu. Jak narazie.  Jedyne o co prosiłaś, to żeby ten nieznośny Jack się nie zjawił. Sam w sobie nie był zły ale jego zachowanie...ugh. Nie dość, że było głośńo, bo zawsze musiał sprzeczać się o coś z zającem, to jeszcze zawsze musiał coś zniszczyć, zamrozić, zaśnieżyć. Kto musiał to naprawiać? Oczywiście ty. Przecież nie masz nic ciekawszego do roboty.

Dzień mijał szybko i miło. Był szybki i miły dopóki nie poczułaś tego chłodnego wiatru.

- No nie - mruknęłaś spuszczając głowę. Było tak pięknie.

- Siemasz, (t.i.). Co tam? - Jack siedział przed tobą na swojej lasce, po której wjechał do środka zostawiając za sobą mroźny ślad.

- Jack! - syknęłaś zirytowana - Myślisz, że to zabawne? Jak nie potrafisz kontrolować mocy w tej lasce, to ją wywal. Albo trzymaj w powietrzu - rzuciłaś mu złowrogie spojrzenie i ruszyłaś do magazynu mając nadzieję, że Frost chociaż dzisiaj sobie odpuści uprzykrzanie ci życia. Stanęłaś przed maszyną pakującą. Trzeba ją naoliwić. Szybko to zapisałaś w notatkach trzymanych w ręce.

- (t.i.)  - przeciągnął twoje imię. Nawet na niego nie spojrzałaś - Lubisz mnie prawda?

- Czego ty odemnie oczekujesz? Nudzi ci się? - gwałtownie się obróciłaś w jego stronę. Mało co na niego nie wpadłaś. Nie spodziewałaś się, że jest tak blisko.

- Może spojrzysz w góre? - trzymał ręcę za plecami i lekko kołysał się na pięcie. Wyglądał jak aniołek. Ale wiedziałaś, że to tylko pozory. 

- W górę, nie na mnie - uśmiechnął się łobuzersko gdy nie spuszczałaś z niego wzroku. Nie odpowiedziałaś, tylko ruszyłaś przed siebie. Nie daj się sprowokować.

- (t.i.)! - słyszałaś, że idzie za tobą.

- Jack, nie wiem co kombinujesz ale odpuść sobie, wyobraź sobie, że jestem zajęta w przeciwieństwie do ciebie - byłaś zła. Czasami ten białowłosy chłopak naprawdę cię irytuje.

- Ja już znikam, tylko najpierw chcę, byś spojrzała w górę - uśmiechnął się niewinnie. Tylko westchnęłaś i uniosłaś głowę do góry. Jemioła.

- Co? - po chwili do ciebie dotarło o co chodzi - Nie, nawet o tym...mmm - chłopak oczywiście nigdy cię nie słuchał i już po chwili czułaś jego usta na swoich. Oraz jego ręce, które trzymały twoje. Najwyraźniej zabezpiecza się przed ewentualnym uszkodzeniem swojej facjaty.

- Ty przebiegły, zboczony, ... - zaczęłaś gdy tylko się od ciebie odsunął na bezpieczną ( dla niego ) odległość.

- Też cię lubię (t.i.). Spotkamy się wieczorem - mrugnął do ciebie i wyleciał przez okno. Wróciłaś do pracy starając się zapomnieć o tym, co się tutaj zdarzyło.

- Idiota- mruknęłaś do siebie zła, jednocześnie wmawiając sobie, że ta czerwień na policzkach to z zimna jakie zawsze towarzyszy temu irytującemu Frostowi.

Jack Frost x ReaderWhere stories live. Discover now