Rozdział 6

1K 67 8
                                    

Minęło już kilka dni przez, które nie widziałam matki. Oczywiście wróciłam do domu. Nie mogłam siedzieć Ashton'owi na głowie. On jednak nalegał, ale się nie zgodziłam. Teraz wychodzę z łazienki ubrana jak zwykle w czarne rurki z dziurami na kolanach, t-shirt'em zespołu "Arctic Monkeys" i biało czarnych air max'ach. Włosy miałam rozczesane i upięte w byle jakiego koka. Wzięłam plecak i jak co dzień wyjechałam na longboard'ie kierując się do szkoły.

****

Jako, że pierwszy mam wf, poszłam do szatni, w której już siedziały wszystkie inne dziewczyny.

-No no no. Nasz piesek przyszedł?

-Piesek? -spytałam z niedowierzaniem - Lepszej ksywki nie potrafisz wymyślić?

-Nie moja wina, że nie dość, że zachowujesz się jak wychowana przez wilki to jeszcze te oczy...

-No cóż. Ja przynajmniej nie robię z siebie czegoś co nawet na człowieka nie wygląda... 

Mówiąc to wyszłam z szatni i skierowałam się na boisko. Dzisiaj zaliczamy biegi. Dobrze, że przynajmniej ćwiczymy z chłopakami. Tak to pewnie biegałabym jako jedyna i zanudziłabym się na śmierć. 

-To co chłopaki? Biegniemy? -spytałam na co oni tylko kiwnęli głowami. Zaczęliśmy bieg. W pewnym momencie wyprzedziłam chłopaków, bo biegli za wolno. Gdy została mi już tylko połowa okrążenia, mijając Amber upadłam.  Ona natomiast zaczęła się śmiać.

-Nie masz już nic do roboty? -krzyknął Luke podbiegając do mnie i pomagając wstać.

-Ojoj... Nasz haski (nie wiem jak to się pisze xd) znalazł sobie ochronę?

-Zamknij się -powiedziałam zaciskając zęby. 

Blondi po chwili odeszła.

-Ja pierdole... znowu coś mi jest... a tak dobrze mi szło...- Luke zadał mi pytające spojrzenie -później ci powiem.

Gdy już stałam odwrócił się do mnie tyłem i ugiął kolana.

-Yyy... Luke? Co ty robisz?

-Czekam aż wskoczysz mi na barana.

-Nie. Nie wskoczę. Jestem za ciężka.

-Matylda nawet mnie nie denerwuj. Jesteś lekka jak piórko. Już cię nosiłem.

-Ugh.. no dobrze.

-No i to mi się podoba.

Wskoczyłam na niego a on zaczął biec.

-Jedź mój rumaku! -krzyknęłam wyciągając do przodu rękę jak superman.

-Ihaha! -krzyknął Lukey udając konia.

Gdy już dokończyliśmy okrążenie myślałam że Luke się zatrzyma abym zeszła. Ale nie. Ten idiota zaczął kręcić się wokół własnej osi.

-Nie! Luke! Przestań! -wrzeszczałam na niego, a ten tylko odpowiadał śmiechem.

W końcu się zatrzymał i dał mi zejść. Ja już stojąc na ziemi cofnęłam się o kilka kroków i upadłam.

-Mat! Nic ci nie jest?! -krzyknął przerażony Calum.

-Spytaj się tego idioty co kręcił się w kółko przez 5 minut ze mną na barana.

Potrząsnęłam głową na boki, bo zaczęłam widzieć mroczki. Nie zemdlejesz Matylda! Przetarłam twarz dłońmi i wstałam. Poszłam do szatni się przebrać. Tym razem wyjątkowo poszło bez sprzeczki. Poszłam na stołówkę gdzie mieli już czekać chłopcy. Dosiadłam się do chłopaków.

✏Daredevil / 5SOSWhere stories live. Discover now