Rozdział 2

1.4K 76 5
                                    

Gdy weszłam do domu od razu poszłam do pokoju. Przebrałam się w sportowy top sportowy i szare dresy. Tak ubrana pokierowałam się do garażu. Na sam początek sprawdziłam to dzieje się pod maską. Od razu wiedziałam, że naprawienie wszystkiego zajmie mi masę czasu i jutro w szkole będę wyglądać jak zombie. No ale cóż. Zabrałam się od razu za robotę. Gry zrobiłam już połowę rzeczy była 12pm. Uznałam, że warto zajrzeć jak trzyma się podwozie.Położyłam się plecami na longboard'ie i wjechałam pod auto. To co tam zobaczyłam mnie dosłownie przeraziłam. Od razu się za to wzięłam. Siedziałam nad podwoziem 6 godzin. Na masce zostawiłam samoprzylepną karteczkę z informacją dla mamy że auto nie jest jeszcze gotowe i żeby wzięła dzisiaj bmw. O 6am poszłam się wykąpać co zajęło mi godzinę. Zjadłam śniadanie ubrana już w czarne rurki z dziurami na kolanach i koszulką AC/DC. Wzięłam moją deskę i wyszłam z domu. Po drodze słuchałam The offspring żeby się chociaż trochę przebudzić ale to nic nie zdziałało.

****

Ledwo co doszłam do klasy. Otworzyłam drzwi i nawet nie racząc się na "dzień dobry" usiadłam w ławce. Udawałam, że słucham nauczyciela od maizy a tak na prawdę moją głowę zaprzątała mrożona kawa waniliowa ze Starbucks'a.

***

Na stołówce podpierałam głowę prawą ręką. Chłopaki coś tam gadali ale ja tylko mamrotałam na tak.

-Ej  Mat, odrobisz za mnie matme?- spytał Luke

-Yhm.

-Ej Matylda, zrobisz mi jutro kanapki do szkoły?-tym razem powiedział Ash chichrając się głupio.

-Yhm.

-Ej Matylda, napiszesz za mnie sprawdzian z chemii?-spytał Calum

-Yhm.

-Ej Matylda czy to prawda, że jesteś w ciąży?-powiedział Michael dusząc się ze śmiechu.

-Yhm.

Chłopaki zaczęli między sobą szeptać. Po chwili Ashton siedzący po prawo od Daredevil usiadł bliżej niej. Zaczaił się i szturchnął rękę Mat tak, że jej głowa z hukiem upadła na stół.

-Ała! Przez was będę miała guza na czole-powiedziałam masując obolałe miejsce.

-Hahahahhah!-każdy z chłopaków śmiał się nie mogąc aż złapać powietrza.

-Ugh... walcie się.

Gdy tylko zadzwonił dzwonek na lekcję wyszłam ze szkoły i podążyłam do kawiarni, która znajduje się na przeciwko szkoły. Zamówiłam kawę i odczekałam chwilę. Po chwili znowu byłam w szkole. Maszerowałam do sali od fizyki popijając życiodajny napój. Weszłam do sali.

-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.-już miałam kierować się do ławki gdy baba zabrała głos.

-Dzień dobry. Czy mogę wiedzieć dlaczegóż to się spóźniłaś?-jestem teraz wdzięczna temu że umiem kłamać doskonale.

-Yyy....Oczywiście. Pan dyrektor zatrzymał mnie i zaczął się pytać jak mi się podoba w szkole. Potem zaczęliśmy rozmawiać o lekcjach wf.

-Rozumiem... A skąd ta kawa? -czemu ta bab musi się tak wszystkiego czepiać?

-Mój brat mi ją przyniósł. Nie chciałam wychodzić ze szkoły więc poprosiłam go żeby mi ją przyniósł tutaj.

-Yhm... A twój brat nie ma szkoły?

-Nie. Naukę skończył 2 lata temu i jak na razie ani nie studiuje ani nie pracuje.

-Dobrze. Siadaj.

✏Daredevil / 5SOSWhere stories live. Discover now