[7] Spóźnieni

Zacznij od początku
                                    

Był taki ciepły. Czułam to nawet przez materiał koszulki.

– Chyba już – oznajmił, na co otworzyłam oczy. – Ubierz się, pojedziemy na wycieczkę.

Wycieczka? Nigdy nie lubiłam jeździć bez celu, ani zwiedzać zabytków, ale z Michaelem wszystko wydawało się ciekawsze.

Nagle wstał i poszedł do komody, żeby wyciągnąć dla mnie jakąś koszulkę. Po chwili grzebania, rzucił mi czarny T-shirt z nadrukiem. Było na niej logo Nirvany. Spojrzałam na to, co on miał na sobie – Green Day.

– Chcę taką jak ty – powiedziałam, odrzucając mu tę, którą trzymałam w ręku.

Wywrócił oczami, ale dał mi to, co chciałam. Z satysfakcją wymalowaną na twarz, zmieniłam bluzkę.

Teraz wyglądaliśmy jak para.

Zawstydziłam się na samą myśl o tym.

– Idź do łazienki, a ja zrobię ci coś do jedzenia.

Na ostatnie słowo, wykrzywiłam usta w grymasie obrzydzenia. Jednak wiedziałam, że bez śniadania, Michael nie wypuści mnie z domu.

Razem wyszliśmy z pokoju. Ja poszłam na lewo, a on zszedł po schodach na prawo.

W łazience, przemyłam twarz, lekko ubrudzoną od krwi. Następnie, spojrzałam w lustro i nie wierzyłam własnym oczom. Pierwszy raz nie przeraziło mnie moje własne odbicie.

Wciąż miałam cienie pod oczami, lecz policzki zdobiły zdrowe rumieńce. Zazwyczaj blada jak ściana, tego dnia byłam wyjątkowo ożywiona.

Pierwszy raz uśmiechnęłam się do siebie, zadowolona ze swojego wyglądu.

Popatrzyłam w dół, no logo Green Day i postanowiłam, że ta bluzka już na zawsze pozostanie moja. Nie miałam zamiaru jej oddawać.

Odetchnąłem głęboko, po czym wyszłam z łazienki, żeby pójść do kuchni. Czułam zapach smażonego sera, który niegdyś uwielbiałam. Jednak tym razem, nie było mowy bym to zjadła.

– Ja nie zjem tostów – oznajmiłam Michaelowi.

– Więc zrób sobie coś, co zjesz.

Bez zastanowienia nalałam sobie wody do szklanki. Jak na zawołanie, zostałam zmierzona pogardliwym spojrzeniem. Posłusznie wzięłam do ręki kromkę chleba.

– Nie żartuj sobie...

– Nie żartuję. Zjem to albo nic. – Nie zamierzałam ustępować i właśnie tym sposobem zwyciężyłam.

Michael tylko westchnął ciężko, ale zaraz po tym ruszył w stronę drzwi na prawo. Prowadziły one do jadalni, której jeszcze nie miałam okazji odwiedzić.

Gdy tylko weszłam do środka, zaparło mi dech w piersi. W centrum pomieszczenia stał długi stół, a przy nim osiem krzeseł. Nigdy nie widziałam tak pięknego stołu. Blat był szklany, osadzony w ramie z jasnego, lakierowanego drewna. Rogi miał półokrągłe, a nogi artystycznie zakrzywione. Siedzenia krzeseł zdobiły miękkie poduszki, obite w beżowy materiał ze złotą nitką.

Pokój był urządzony bardzo skromnie, nie licząc ceny wszystkich mebli i szklanego żyrandolu, zawieszonego nad stołem. Na żadnej ze ścian nie wisiał nawet jeden obraz, ani chociażby kalendarz. Zwykłe kremowe ściany, od połowy do podłogi wyłożone jasnymi deskami.

Ostrożnie położyłam moją szklankę na blacie stołu. Krzesło również odsunęłam nadzwyczaj ostrożnie. Bałam się, że gdy tylko czegoś dotknę, rozsypie się w pył w nieznanych okolicznościach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 10, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Exhausted ✖ m.c.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz