3

45 5 0
                                    

Spróbowałam otworzyć lekko oczy. Jednak od razu zrezygnowałam z tego pomysłu, gdyż rażące światło zadawało ból moim oczom. Westchnęłam głęboko i spróbowałam stłumić wciąż towarzyszący mi ból głowy. Najwyraźniej nieśmiertelność nie wyklucza cierpień fizycznych. Ból nie był już przynajmniej tak nieznośny jak wcześniej... Zaraz- przerwałam sama sobie.- Co się wydarzyło?

Zaczęłam wydobywać z pamięci kolejne obrazy, aż dotarłam do postaci Christophera i ból głowy nasilił się momentalnie. Postarałam się go jednak zignorować i podążyłam dalej za wspomnieniami. Och... zemdlałam? Gdy tylko uświadomiłam sobie, że straciłam przytomność przed samym diabłem... poczułam wstyd i irytację. Nie sądzę, by Demon mdlący przy szatanie wzbudzał szacunek i respekt, a co dopiero strach. Poczułam ogarniającą mnie powoli złość. Cholera. Westchnęłam raz jeszcze i postanowiłam kolejny raz spróbować otworzyć oczy. Tym razem poszło lepiej. Powoli rozchyliłam powieki i rozejrzałam się wkoło. Światło wpadało przez ogromną okiennicę po prawej stronie. Rzucało jasne cienie na całe pomieszczenie. Jednak nie było to żadne miejsce, które bym już znała, które dane mi było widzieć. Dotychczas spotykałam się z surowym urządzeniem wnętrz pałacu. Co prawda nieczęsto zdarzało mi się otwierać nowe drzwi, jednak przywykłam do tego, że pokoje są skromne, a wszędzie panowały odcienie szarości, czerni i brązu. Wyjątkiem były dywany. Rozciągały się one na każdym korytarzu, schodach oraz w każdym pokoju. Krwistoczerwonej barwy, tworzyły na kamiennej podłodze szeroką miękką drogę. Tutaj... wszystko wyglądało inaczej. Elegancja. To słowo idealnie opisywało wnętrze pokoju, w którym się znalazłam. Czułam pod palcami materiał jedwabnych poduszek. Wokół mnie, na wielkim łóżku z mahoniowego drewna leżało pełno poduszek w przeróżnych odcieniach purpury i granatu. Odbijający światło materiał sprawiał wrażenie połyskującego. Pościel także była z jedwabiu. Na ścianach natomiast wisiały ametystowej barwy kotary, ze złotymi, wyszywanymi w nieznanym dla mnie języku słowami. Przez to otoczenie, czułam się dziwnie nie na miejscu, a jednak w mojej głowie nagle obudziła się Askali.

~To w języku Piekieł.- szepnęła podekscytowana, szybko wyrywając się z letargu w którym wcześniej tkwiła. Najwyraźniej omdlenie podziałało na nią mocniej niż na mnie.

Język Piekieł? Potrafisz to rozszyfrować?- pomyślałam zdziwiona. Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że przecież z nas dwóch, to Askali ma już tysiące lat jako Demoniczna istota.

~Nie dam rady odczytać tego dosłownie. Ten język już dawno wyszedł z użycia. Tylko Starsi znają go idealnie. W końcu sami go stworzyli.

Postanowiłam nie pytać tymczasowo o Starszych. Bardziej interesowało mnie co zostało zapisane na jedwabnych płótnach.

~Dobrze, że nie pytasz. I tak nie sądzę, że mogłabym powiedzieć ci zbyt wiele. Ja żyje tysiące lat. Oni miliardy. Są niezniszczalnymi istotami żyjącymi tu od czasów Pierwszego Diabła. Wiesz... tego, który wcześniej był Aniołem, ale sprzeciwił się Bogu, wiec strącił go za to do Piekła wraz z tymi, którzy stanęli za nim.

Więc Marcus nie jest oryginalnym, że się tak wyrażę- Szatanem, tylko którymś pokoleniem Rodziny Piekieł?

~Tak. Więcej nie jest rozmową na dziś i na teraz. Chcesz usłyszeć tłumaczenie?

Prawie bym zapomniała. Po prostu istnienie tutaj jest równoznaczne z uczeniem się życia od nowa, na nowych zasadach. Tłumacz.-zwróciłam się do niej.

~Raczej nie możemy brać dosłownie tych słów, bo wielu nie rozumiem, a niektóre mogę pomylić... Ale zasadniczo jest tutaj zapisana... przepowiednia? Hm.. tak, coś w tym stylu. Mówi o Istniejącym w Istnieniu Demona Egzystencji Życia z Ziemi Pochodzącym... Nigdy nie lubiłam tego języka... nie mam pojęcia o co w tym chodzi. Przejdźmy dalej... Dziewczyna bielą rażąca, zatopi kły w strumieniu życia, unicestwiając co żyjące, wskrzeszając co złe, uwolni Piekło spod władzy... Wiesz... to nie ma sensu. Lepiej chodźmy się rozejrzeć.

AskaliWhere stories live. Discover now