- Ona jest urocza. Podoba ci się? Czy to on? Nie mam pojęcia.
- Ona jest słodka. - ruszył dalej wzdłuż klatek, jego oczy natychmiast powędrowały do dolnej klatki, gdzie samotny kociak leżał zwinięty w kulkę, drżąc. - On nie ma włosów.
- O mój Boże. CO to jest?
- To jest kot, Scott. On potrzebuje domu, jest mu zimno.
- Ale on jest... um... chyba są bardziej urocze z futrem.
- Ja nie mam tak wiele. Cóż, więcej niż ty, oczywiście. Czy ty mnie lubisz? - zapytał.
- Bardziej niż lubię, chłopcze, i ty o tym wiesz. Łowisz komplementy.
- Ty masz obsesję na punkcie moim i łowienia.On jest idealny.
- Cóż, on jest dla ciebie, więc powinieneś kochać tego, którego weźmiemy. Chcesz go potrzymać?
- TAK!
- Poczekaj tu, pójdę zapytać o jakąś pomoc.
Kilka minut później Midge siedział na podłodze, z już nie drżącym kociakiem zwiniętym na kolanach.
- Ja go kocham.
- Bardzo się cieszę. Jego bracia i siostry byli wzięci już dwa tygodnie temu, ale z jakiegoś powodu nikt nie chciał ostatniego.Jak go nazwiecie?
- Ja chciałbym nazwać go Wyatt - zaoferował Midge.
- Więc jest Wyatt. Wyatt Blue, po córce Beyonce - dodał Scott.
- Czy macie kuwetę, jedzenie, zabawki, wszystkie rzeczy których on potrzebuje?
- Nie, czy mogłabyś nam z tym pomóc?
- Jasne, chodźmy urządzić was i Wyatta.
Scott załadował około 194 kg kocich rzeczy do auta i otworzył drzwi Midge'owi, by on i Wyatt mogli wślizgnąć się na siedzenie. Uśmiechnął się do siebie, widząc, jak Midge ostrożnie Midge się zachowuje i jak szybko wpadł po uszy. To był dosłownie najlepszy pomysł na świecie.
Midge'owi nie podobało się trzymanie go w jego transporterze, ale wiedział, że był wystraszony i nie chciał, by uciekł i zrobił sobie krzywdę. Siedź spokojnie, nie skrzywdzimy cię. Wiedział, że powinien pomóc Scottowi z rzeczami, ale wiedział też, że ten mu na to nie pozwoli,więc tym razem nie marnował czasu na oferowanie się.
- Weźmy go do domu i ułóżmy wszystko, a potem zajmiemy się obiadem dla twojej przyjaciółki. - ruszył w drogę i parkował mniej niż 10 minut później. - Zaniesiesz go na górę?
- Tak. Ja mogę pomóc z resztą jeśli ty byś chciał.
- Nie, zajmę się tym. Jedzenie wniosę później, mówiła, żeby nie karmić go od razu - ruszył za Midge'm, wdzięczny, że ten trzymał mu drzwi. - Klucze mam w kieszeni. Łów - zaoferował, uśmiechając się.
- Znów ryby? Tu są rzeczy lepsze niż klucze, ale to tego potrzebujemy. - powiedział, łapiąc je i otwierając drzwi. - Gdzie powinienem go dać?
- Może w twoim pokoju? Powiedziała, że gdzieś gdzie jest cicho i spokojnie,żeby za bardzo się nie bał. Zostaw drzwi uchylone i wyjdzie, kiedy będzie gotów, tak myślę.
Midge ułożył go w swoim pokoju i ustawił kuwetę, wołając do niego łagodnie, by wybawić go z transportera. Wyatt był bardziej niż chętny, by wyjść i wskoczyć na kolana Midge'a, ale uciekł pod łóżko, gdy ten się roześmiał.
- Przepraszam, że cię wystraszyłem, kociaku. Ja muszę pójść sprawdzić, co u mojego Scotta, ale niedługo wrócę - wyszeptał.
- Jak się ma? - zapytał Scott, klepiąc kanapę obok siebie.
- Wyatt będzie się miał dobrze. Jest już poza swoim transporterem i zwiedza.
- Musimy coś zjeść, a ty chcesz spróbować z parkiem, racja? Wolałbym to zrobić nim zrobi się za ciemno. Wiem, że ty będziesz widział, ale będę się lepiej czuł, jeśli ja też.
- Ooch, nuggetsy. Tak, proszę. My niedługo wrócimy, Wyatt - zawołał delikatnie i założył buty.
Przejechali przez drive-thru, Scott zamówił dla nich trojga i ruszył w stronę starego mieszkania.
- Nie mogę powiedzieć, bym był zadowolony z tego pomysłu, Midge, ale jeśli to dla ciebie ważne, to to zrobimy. Tylko trzymaj się blisko, dobrze?
- Tak zrobię - odparł, wysiadając z auta, z jedzeniem dla dziewczyny w ręce. Chwycił dłoń Scotta swą wolną ręką i ruszył w stronę swojego drzewa. - To tu przyszedłem, kiedy byłem zły.Ja nie wiem, czy ona zawsze tu przychodzi, ale... Hej! - zawołał, zauważając ją, opartą o pień.
- Czego do diabła chcecie? - zapytała obronnie.
- Ja przyniosłem ci obiad, żeby ci podziękować. Ty mnie pamiętasz?
- Nie. Ja cię znam? Po prostu je tu rzuć.
- Twój napój się rozleje, ale tu jest twoje jedzenie - powiedział, rzucając je. - Byłem na twoim drzewie kilka tygodni temu. Powiedziałaś, że mogę zostać na noc, ale wróciłem do domu.
- Jesteś dziwakiem z parady! Tak, pamiętam cię. Więc, dał ci wrócić, co? - otworzyła torebkę i wgryzła się w burgera.
- Chciałabyś swój napój?
- Tak, ale tylko ty. Nie twój tatuś, czy jak go tam nazywasz.
Scott pokręcił głową i wywrócił oczami, gdy Midge do niej podszedł.
- Więc, ukarał cię?Masz się dobrze? - zapytała.
- Nie, on tego nie zrobił. On się bardzo o mnie martwił. A ja martwiłem się o ciebie podczas burzy.
- Była cholernie mocna. Jechałam busem podczas tego, jestem za mądra, żeby siedzieć na zewnątrz w taką pogodę.
- Ja się cieszę, że ty byłaś bezpieczna. Och, ja przyniosłem ci kilka batoników musli do zatrzymania. - Midge sięgnął do swojej bluzy i wyjął cztery batoniki.
- Jesteś słodki, naprawdę.
- Jak masz na imię? - zapytał.
- Ashley. a jak ty się nazywałeś?
- Midge. Masz piękne włosy, Ashley, ja nigdy nie widziałem tak długich.
- Tak, jak je rozpuszczę, to sięgają mi za tyłek. Twój pan wygląda na niezadowolonego.
- Tak, ja powinienem już iść.
- Hej, dzięki za obiad. Nie musiałeś tego robić i ja... cóż... dzięki.
- Proszę bardzo. Ja postaram się przyjść znów, jeśli to w porządku.
- Jak przyniesiesz mi jedzenie, możesz przyjść zawsze, dzieciaku.
CZYTASZ
Neko Midge
FanfictionTRANSLATION to Polish of amazing story 'Midge the Neko' by DeanneAdams. For the cover I've used an edit made by somaj_fcute on instagram. Scott znajduje dziwnego chłopaka, który potrzebuje jego pomocy. Midge okazuje się jednak być czymś o wiele wię...
Rozdział 33
Zacznij od początku