Rozdział 33

433 41 1
                                    

Scott nie był pewien, dlaczego Midge nie odstępował go na krok. Było tak odkąd obudził się rano i nie przeszkadzało mu to, ale był ciekaw, czy był tego jakiś powód. Jedynym momentem, gdy Midge znajdował się dalej niż pół metra od niego, było gdy poszedł do łazienki, a nie był nawet pewien, czy chociaż to będzie mógł zrobić sam. Gdy odwrócił się od lodówki i wpadł na niego, wreszcie zapytał.

- W porządku?

 - Tak. Ja nie chciałem stać ci na drodze. - odparł, cofając się kawałek.

 - Nie, mam na myśli, ze wszystkim? Jesteś dziś bardzo... lgnący. Potrzebujesz czegoś ode mnie? Komfortu? Martwisz się o coś?

 - Och, ty martwisz się o mnie? Ja nie jestem przyzwyczajony...

  - Do bycia kochanym? - Scott zamknął dystans między nimi i oparł go o swoją klatkę, dłonie lekko układając na ramionach Midge'a.

 - Tak - wyszeptał.

 - Chodzi o wczorajszą noc? Nie jesteś pewien, albo martwisz się tym, co się stało?

 - Nie, ja dobrze się bawiłem w nocy i ty jesteś szczęśliwy, ja wiem. Chyba... Chyba ja jestem trochę samotny po weekendzie i ja wiem, że ty niedługo znów pojedziesz i ja rozumiem, że ty musisz, ale ja chcę być blisko ciebie dopóki mogę.

 - Może potrzebujesz pupila. Wiem, że masz Marley do dotrzymywania ci towarzystwa kiedy mnie nie ma, ale może... Nie wiem, chciałbyś kociaka albo chomika, czy coś? Czy zjadłbyś chomika?

Midge posłał mu niezadowolone spojrzenie.

 - Ty mnie o to nie zapytałeś. Ty żartujesz, prawda?

 - O chomiku, tak. Ale byłem poważny jeśli chodzi o kota, chyba, że to obraźliwe, w takim razie żartowałem na temat wszystkiego i po prostu o tym zapomnij.

 - Ty jesteś zabawny - powiedział Midge, patrząc, jak Scott się rumieni i lekko kiwa się w dyskomforcie.  - Ja lubię koty. Może to byłoby zabawne, mieć coś, żeby się bawić, kiedy ciebie nie ma.

 - Może powinniśmy pójść do sklepu zoologicznego i zobaczyć, czy ktoś chce z nami wrócić do domu.

 - Dzisiaj?

 - Co masz zrobić jutro, zrób dziś. Poza tym, jutro mamy próbę i czas w studiu. Dalej jesteś chętny do piosenki, racja?

 - Tak, ja postaram się z całych sił. Ja mam nadzieję, że was nie zawiodę.

 - Twoje najlepsze rzeczy zapierają dech w piersiach, więc nie martw się o to. Chcesz się wybrać do sklepu?

 - Jasne. Czy to jest blisko parku?

 - Och, twoja przyjaciółka. Jasne, możemy się tam zatrzymać, to niedaleko. Może kupimy jakiegoś McDonalda, czy coś i zawieziemy jej gdy już kupimy kociaka?

 - To byłoby miłe. Dziękuję ci, Scott.

Midge był nieco nerwowy, gdy wchodził przez drzwi, które trzymał Scott, prowadzące do sklepu zoologicznego. Pierwszą rzeczą, którą zauważył, był zapach; tak wiele zwierząt w jednym, dużym pomieszczeniu. Kolejną rzeczą, która go uderzyła, były dźwięki. Słyszał gryzonie żujące i biegające w swoich kołowrotkach, kilka stworów drapiących, ptaki piszczące i kraczące.

 - Wow, mają ich pełno. Chodźmy znaleźć kocięta. - chwycił dłoń Midge'a i pociągnął go za sobą w głąb sklepu.

Midge wiedział natychmiast, gdy Scott zobaczył tego, który się mu spodobał. Wyjrzał mu zza ramienia i uśmiechnął się do małego perkalowego kociaka przed sobą. Kotka ocierała się o przednią szybę szklanej klatki, podczas gdy jej towarzysze spali z tyłu, zwinięci w kłębek. Podeszła wyżej i uderzyła głową w dłoń Scotta, miała pyszczek rozdzielony na pół przez uroczą plamę na oku.

Neko MidgeWhere stories live. Discover now