5.

108 14 2
                                    

Jestem w domu. W miejscu do którego pragnę wracać za każdym razem.

Z lotniska odebrała nas ciocia Veronica.

Teraz siedzę w moim starym pokoju i próbuję zasnąć choć na chwile. W mojej głowie toczy się wojna myśli. Niektóre to pomysły na nową książkę, za to inne to rozmyślenia. Zawsze byłam  inna. Dziwna. Szalona. Wstałam z łóżka wzięłam moją książkę. Główną postacią była Liv. Czyli ja. Sama nie wiem czemu się do niej porównuję. Jesteśmy swoimi przeciwieństwami. Ona pewna siebie, zawsze wesoła i nigdy się  nie poddaję. Ja za to wszystko robię na odwrót. Chciałabym być inna. Taka jak Rose czy Daniell.

Po policzku spłynęły łzy. Popatrzyłam na moje blizny na rękach. Każda miała swoją historię. Nagle moje drzwi się otwarły. W nich stał Dylan Moon ( pewnie kojarzycie z Porwanej xD)

- Hej piękna- popatrzył się na mnie- Co się stało kotek?

- Hej Dyl- odpowiedziałam i przytuliłam się do chłopaka

- Nie płacz... Nie lubię gdy płaczesz.

- Dobrze- popatrzyłam mu w oczy. Stęskniłam się  za nim. Po chwili byłam przewieszona przez ramię.

- Ty idioto puść mnie!- wrzeszczałam na cały dom. Nic nie mówię,że była 8 rano. Oczywiście jak to Dylan nie robi nic z moich próśb. Zeszedł ze mną ze schodów do kuchni. Przez ten cały czas biłam go rękami po umięśnionym torsie. Musiałam wyglądać jak idiotka.

-Skarbie!- usłyszałam głos mamy- Tak dawno cię tu nie widziałam.

Dopiero teraz sobie uświadomiłam , że nie widziałam jej dzisiaj. Dylan puścił mnie i odłożył na ziemie. Podbiegłam do mamy i mocno ją przytuliłam. Brakowało mi jej.

Po paru minutach do kuchni weszli Mel i Ash ( też kojarzycie xD). Uśmiechnęłam się do nich. Po dobrych 10 minutach zebrał się cały dom czyli: Sasha, Dylan, Mark ,Rose, Danny i tata.

- Jemy bo jestem naprawdę głodny- zawołał Danny. Popatrzyłam na niego. Stał przed nami w samych dresach. Następny kaloryfer. Czy każdy z moich znajomych ma wysportowane ciało.

- Idźcie do jadalni! Ja z Kitty zaraz przyniesiemy śniadanie - powiedziała mama i pociągnęła mnie za rękę do kuchni.

- Mamuś tak się za tobą stęskniłam-powiedziałam i dałam mamie buzi w polik

- Ja za tobą też, ale teraz się pośpiesz po w jadalni mamy sześciu głodnych mężczyzn.- powiedziała po czym dała mi tace  z dwoma bochenkami chleba, dzbankiem herbaty i paroma dżemami.Położyłam rzeczy na stole. Usiadłam na miejscu obok Danny'ego i Dylana. Poczekałam na mamę i zaczęłam jeść.

Po skończeniu śniadania mama ogłosiła, że jedziemy do Ivanów na obiad.

( jest godzina 12)

Powoli zaczęłam się ubierać. Otwarłam szafę i wyciągnęłam czarną sukienkę takiego samego koloru kurtkę i lity. Wzięłam kosmetyczkę i pobiegłam do łazienki zrobić makijaż. Nie malowałam się normalnie, ale gdy gdzieś szłam... Zrobiłam mocne kreski, policzki brązerem  i pomalowałam usta fioletową pomadką.

Popatrzyłam na zegar 13.Mam dużo czasu. Podeszłam do mojego parapetu i zajrzałam za okno. Na dworze padał śnieg. Pomyślałam on tym, że zobaczę dziś całą rodzinę. Na moje usta wpełz uśmiech

,, Ludzie, którzy są szaleni rzadko zastanawiają się nad tym,czy są szaleni" ( ~ Akademia Wampirów)

.......................

Hej sorry, że nie dodawałam nic, ale moje lenistwo jest straszne. Nienawidzę przepisywać :)

  Jako zadośćuczynienie nowy rozdział w niedziele

Marri


Tajemnicza pisarka (pisana wolno)Where stories live. Discover now