VI love you, like you, hate you, Amnesia - 16 chapter

1.4K 164 33
                                    

*Oczami Księcia Balonowego*
Usiadłem na wzgórzu rozmyślając o minionych wspomnieniach i tej przeszłości... Z nim.
Jak mogę przywrócić mu te cholerne wspomnienia? Może cofnę się w czasie i... Kurde.
Odwracając się dostrzegłem skuloną postać... Czyżby Marceli?
- M-Marceli! - krzyknąłem radośnie przecierając oczy piąstkami i próbując podnieść się z ziemi. Podniósł głowę i posłał mi lekki uśmiech. Podbiegłem do niego.
- Co tu robisz? - zapytałem ciekawy z entuzjazmem.
- O to samo mógłbym zapytać i Ciebie - zaśmiał się pod nosem poprawiając grzywkę.
- Racja - odwzajemniłem uśmiech - coś się stało?
- Ach widzisz... Fionna - zaczął spokojnie, jakby nigdy nic po czym z jego przeszklonych oczu zaczęły spływać łezki. Znowu ona ~ pomyślałem - odrzuca mnie coraz bardziej z każdym dniem... Ona woli kogoś innego, powiedz mi KB, co ja mam zrobić? - zapytał cicho spuszczając wzrok.
- Rozumiem.. Marceli.. Nie wiem jak mogę Ci pomóc...

***

Stojąc w laboratorium dostrzegłem szklaną fiolkę z zieloną substancją wewnątrz naczynia. Na przodzie wygrawerowany jest napis SPEŁNIAJ MARZENIA. Ja tego nie stworzyłem, nawet w planach nie miałem, aby coś takiego zrobić. Może to znak? A może ktoś żarty sobie robi. Eh, może gdyby cofnięcie się w czasie stałoby się moim marzeniem i mógłbym zmienić przebieg zdarzeń? Warto? Och...
Na odwrocie jest napisany sposób użycia: Eliksir z szklanej fiolki rozcieńcz z ugotowaną wodą. Wymieszaj to ze sobą dokładnie. Napij się i pomyśl życzenie. Skutki uboczne: ból głowy i brzucha, omdlenia. + PAMIĘTAJ, coś raz zmienione nigdy nie wróci do normy!
O rany... I co ja mam... Dobra, uspokój się KB zrobisz to bezproblemowo!
Na stole rozłożyłem składniki i szkło laboratoryjne.
Do szklanki wlałem trochę zielonej substancji po czym dodałem ugotowanej wody. No to na... Trzy czte-ry...
Wypiłem.
Chciałbym przenieść się w czasie.

Przechodziliśmy przez wielki kanion. Wokół pełno różnej wielkości głazów, kamieni.
- Może tu? - wskazałem na blado brązowe wzniesienie tuż obok krzewów z różami.
- Hmmm... Czemu nie? - Uśmiechnął się lekko podchodząc bliżej wyznaczonego miejsca.
Rozłożyliśmy starannie koc w kratę i położyliśmy na nim koszyk.

CHWILA, NIE!

- Marceli, chodź tam... - wyjąkałem nieśmiało uśmiechając się - wiesz... Nie chcę żeby coś stało się tak przez przypadek - dodałem. Przytaknął.

Przeszliśmy na lewą stronę i zrobiliśmy dokładnie to co wcześniej.

Ach i tak właśnie minął nam wieczór.
Tym razem spokojnie. Wróciliśmy do mieszkania Marcelego w jaskini.
- Kocham Cię, wiesz? - rzekłem.
- Wiem - wtulił się we mnie.
- Że Cię nigdy nie opuszczę - dodałem - tęskniłem za Tobą...
- Przecież jesteśmy ze sobą cały czas, nie pozwalam Ci tęsknić - uśmiechnął się czule obejmują moją szyję.
Po prostu SAMA SŁODYCZ.

I co, to koniec? O nie nie moi drodzy. :)
To jeszcze nie koniec.

______________________________________
Przepraszam Wam bardzo za zwłokę. Nie jest to ostatni rozdział. Pojawią się jeszcze takie, które nie są związane z fabułą. Najbliższy pojawi się na święta/ ewentualnie mikołajki.
 

W ogóle miałam tu reklamę innego yaoi (które by pykło, ale nie miałam cholernej weny te 2 lata temu xd).
Jezusjezus. Przepraszam Was, że kiedyś napisałam ,,tu pisze'' zamiast ,,tu jest napisane'', poprawiam i płaczę nad swoją beznadziejnością.:")

Sama słodycz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz