Day 2 (1/2)

4.1K 495 16
                                    

Wtorek. Piękny wtorek. Jeszcze tylko środa, czwartek, piątek. Jeszcze tylko cztery dni do weekendu Właściwie to aż cztery dni, ponieważ muszę się przemęczyć z tym blondynem o imieniu....zaraz jak on miał na imię?

-Luhan! No tak.-powiedziałem swoje myśli na głos klaszcząc w dłonie dumny, że moja pamięć jednak nie zawodzi.

Była właśnie przerwa śniadaniowa więc szedłem w stronę stołówki. Mimo, że jedzenie tam przypominało kaszki dla dzieci w wyglądzie jak i w smaku to jednak każdy tam przychodził o tej porze, czyli po trzeciej godzinie lekcyjnej. Po dotarciu otworzyłem wielkie wrota, które prowadziły do tej wielkiej jadalni. Wszedłem do środka i chwyciłem za tackę, miskę i sztućce. Czułem wzrok ludzi, którzy teraz najwidoczniej rozmawiali o mnie. No cóż zawsze jakiś temat rozmów musi być a ja to chyba częsty temat w tej szkole. Nie przejmując się nimi podsuwałem swoją tackę, a jak zwykle pełne energii kucharki nakładały jedzenie do misek. Ich pozytywna energia była naprawdę wyczuwalna w całym tym pomieszczeniu. Naprawdę. Koniec końców wydostałem się z tej cholernej kolejki i powędrowałem w stronę stolika na którym zawsze zasiadałem wraz z Chanem, Baekiem, Tao i Krisem. Ku mojemu zdziwieniu przy stoliku znajdował się jedynie Baek. Był pochłonięty jedzeniem, kiedy usłyszał, że siadam obok spojrzał na mnie i skinął głową z ustami pełnymi sałatki.

-Gdzie reszta?-spytałem chwytając sztućce do rąk.

-Kiedy tu szedłem miałem Tao i Krisa jednak nie mam pojęcia gdzie mogli się zapodziać. Natomiast Chan powinien gdzieś mu być.-wyglądało jakby właśnie przypomniał sobie o swoim chłopaku i zaczął szukać wielkoluda w tłumie ludzi, jednak na marne. Zamruczał tylko coś pod nosem i wrócił do jedzenia tego jakże znakomitego posiłku. Spojrzałem w swoją miskę i zmarszczyłem brwi. Chyba jednak nie byłem aż tak bardzo głodny. Odsunąłem tacę od siebie i oparłem swoje łokcie o blat stolika.

-Jak idzie realizacji zakładu? -spytał zaciekawiony Byun, kiedy skończył swój posiłek. Nie wiedziałem czy moja odpowiedź ma być negatywna czy pozytywna. Właściwie z mojego punktu widzenia to pozytywnie, jednak z punktu widzenia Luhana to raczej negatywnie. Spojrzałem na przyjaciela, który cały czas gapił się na mnie tymi swoimi piwnymi oczyma. Uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie.

-Dobrze. Nawet całkiem dobrze.-chłopak pokiwał głową lekko zdziwiony. Siedzieliśmy w ciszy, żadna konwersacja nie była kontynuowana, ale mi to nie przeszkadzało. Siedziałem raz spoglądając w okno a innym razem na ludzi, którzy byli pochłonięci rozmową ze sobą. Moje myśli krążyły po mojej głowie. W końcu z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek sms'a Baekhyuna. Chłopak chwycił telefon i odczytał go. Uśmiech pojawił się na jego twarzy i mgnieniu oka nie było go na sali. Podejrzewałem, że był to sms od Chanyeola, a raczej byłem tego pewien. Zaśmiałem się pod nosem. Zostałem sam. Siedziałem tak dłuższa chwilę kiedy nie usłyszałem czyjegoś głosu.

-Przyszedłem oddać ci zeszyt!-ukazała mi się sylwetka Lu. Nie wiem czemu ale momentalnie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Chłopak położył zgubę na stoliku. Skinął mi lekko głową i obrócił się na pięcie z zamiarem odejścia, jednak powstrzymałem go od tego łapiąc go za rękę. Wstałem i przyciągnąłem chłopaka do siebie i obejmując w pasie.

-Dziękuję-szepnąłem mu do ucha zostawiając tym samym ciarki na jego ciele. Chłopak był spięty, jednak ku mojemu zdziwieniu nie próbował uciec.
-Sehun. Chyba jeszcze nie zdążyłem się przedstawić, prawda?
Jego serce waliło jak oszalałe. Położyłem głowę w zagłębieniu jego szyi i zaśmiałem się lekko przez co poczuł powiew ciepła na jego skórze, co ponownie przyczyniło się do powstania ciarek na jego ciele. Nie wiem czemu ale było to nawet słodkie, te jego zdenerwowanie. Z resztą co ja gadam? Mam go tylko w sobie rozkochać. To wszystko. Przygryzłem dolną wargę na myśl to tym, że być może mi się nie uda. Potrząsnąłem lekko głową i pocałowałem chłopaka w zagłębienie szyi. Zaczął się trochę wiercić próbując uciec jednak zacieśniłem swoje objęcia wokół jego tali. W końcu odpuścił wzdychając.

-Dlaczego to robisz? Przecież my nawet się nie znamy.-powiedział ściszonym głosem po czym spuścił głowę w dół. Przygryzłem wargę. Nie wiedziałem co mam mu na to odpowiedzieć. Przecież nie powiem, że to zakład. To by było nie na miejscu. Rozluźniłem swój uścisk a chłopak zwinnym ruchem wydostał się z niego. Nie dałem mu jednak odejść. obróciłem go przodem do siebie i kazałem na siebie patrzeć sam nie patrząc na niego. W końcu postanowiłem spojrzeć się na chłopaka.

-Dobrze. Wiem, źle zaczęliśmy ale może spróbujemy od nowa? Może zjemy coś razem?-uśmiechnąłem się do niego z pustą nadzieją. Przecież nie mógł teraz uciec a przecież nie miałem zamiaru związać go sznurem i zanieść do swojego pokoju po czym zgwałcić. Chociaż co za różnica czy za jego zgoda czy bez niej? W zamyśleniu wzruszyłem ramionami. Po chwili zdałem sobie sprawę, że chłopak nadal tu jest i że ja czekam na odpowiedź od niego. Chłopak zdjął moje ręce ze swoich barków.

-Sehun.-powiedział jakby litując nie nade mną. Naprawdę myślisz, że jakiś głupi posiłek pozwoli mi zapomnieć o tym, że prawie zgwałciłeś mnie na środku korytarza?-uniósł ręce do góry marszcząc brwi. Chyba faktycznie miał rację. Kurde nie jest taki głupi jak myślałem. Przygryzłem swoją wargę i odwróciłem wzrok od chłopaka.

-Och tak od razu bym cię nie zgwałcił.

Lu teatralnie wywrócił oczami po czym odwrócił się o odszedł. Nie było sensu go zatrzymywać i tak teraz nic bym nie wskórał po za tym wystarczyło mi już to że połowa stołówki patrzyła właśnie w moją stronę. Kiedy spojrzałem na nich jak na zawołanie zajęli się sobą.



Po lekcjach poszedłem do biblioteki. Niestety zostałem zmuszony przez mojego nauczyciela od koreańskiego. Podobno moja postawa na lekcjach była nieodpowiednia a wypożyczenie i przeczytanie jakiejś książki stąd miało być dla mnie karą. To miejsce było całkiem duże a regały sięgały od ziemi aż do sufitu i ciągnęły się od jednego końca sali aż po drugi. Zacząłem szukać czegoś krótkiego i w miarę sensownego. Byłem zbyt leniwy na przeczytanie czegoś dłuższego. Zastanawiałem się czy nie zajrzeć na dział dla dzieci. Być może tam znalazłbym coś dla siebie. Chwila. Czy ja właśnie obraziłem samego siebie? Na mojej twarzy pojawił się grymas. Teatralnie wywróciłem oczami przeklinając własną głupotę. Chodziłem pomiędzy wielkimi regałami. Natrafiłem właśnie na dział "nauki ścisłe". Przy tej kategorii było chyba najwięcej ludzi i był to najobszerniejszy dział. Zdziwiło mnie to, że ludzie naprawdę potrzebują takich książek. Właściwie miałem tą szkołę w dupie może dlatego, że mój ojciec był dyrektorem całego tego kompleksu? Może właśnie dlatego nie chciałem się stosować do wszystkich praw, które on tu ustawiał? Chyba to był właśnie ten powód. Nigdy nie miałem potrzeby brać przykładu kogoś takiego jak on a tym bardziej stosować się do jego zasad. Niby dlaczego moim mentorem miał być ktoś kto zostawił mamę zdradzając ją z innymi, zabierając jej wszystkie środki do życia i zabierając jej mnie. Potrząsnąłem głową by wyrzucić te myśli z mojej głowy. Zacząłem się rozglądać wokół. Było tu zbyt dużo ludzi. Jedni czytali wybraną książkę, inni stali na wysokich drabinach by znaleźć to czego szukali za wszelką cenę, a jeszcze inni chodzi z piętrowo ułożonymi książkami na swoich dłoniach. Zaśmiałem się pod nosem i wyciągnąłem swój telefon. Zacząłem przeglądać portal społecznościowy idąc przed siebie. w pewnej chwili poczułem silne uderzenie. Wszystkie książki runęły na ziemię a osoba która je targała straciła równowagę i upadła na mnie przez co obaj wylądowaliśmy na ziemi. Uderzyłem głową o podłogę przez co poczułem ogromny ból. Zacisnąłem oczy by ponownie je otworzyć. Ukazała mi się sylwetka drobnego chłopaka. Był to nie kto inny jak Lu. Panicznie próbował się podnieść z mojej osoby jednak ja na to nie pozwoliłem. Przycisnąłem go do siebie a chłopak zaczął się miotać jeszcze bardziej.

-Luhan. Spokojnie.-powiedziałem opanowanym głosem dając mu poczucie bezpieczeństwa. Chłopak po krótkiej chwili chyba zrozumiał, że nie chce mu zrobić krzywdy i rozluźnił się w moich objęciach.

-Proszę zostaw mnie.-powiedział z zaciśniętymi powiekami. Westchnąłem głęboko i wstałem z podłogi podnoszą przy tym lekką sylwetkę chłopaka. Wydawał się być zdziwiony moją zwinnością. Położyłem swoje dłonie na jego barkach. Patrzył na mnie swoimi karmelowymi oczami z lekkim przerażeniem analizując moją mimikę twarzy.

-Chyba źle zaczęliśmy.-powiedziałem zdejmując swoje dłonie z jego ramion po czym chwyciłem jedną książkę, która leżała na podłodze.

-Mam na imię Sehun i przepraszam, że na ciebie wpadłem. Może pójdziemy razem na lunch?-wyciągnąłem rękę w stronę zszokowanego chłopaka i posłałem mu ciepły uśmiech.

♥♥♥

Rozdział miał być gdzieś koło godzinie dziewiątej, jednak nie mam pojęcia czemu po opublikowaniu usunęło mi się 3/4 rozdziału. Niestety nie mogłam tego przywrócić i musiałam pisać od nowa. Nawet nie wiecie jak bardzo chciało mi się płakać bo czułam, że tamten rozdział naprawdę mi wyszedł a tu niespodzianka! ;; Pisanie od nowa tego samego to coś okropnego bo zawsze idzie ominąć coś co sprawia, że ta wypowiedź daje TO COŚ. Rozdział raczej beznadziejny ale mam nadzieję, że jako tako wam się spodobał ^^

Komentarze i gwiazdki bardzo mnie zmotywują do napisania kolejnego! ;*



⭐7Days | HunHan⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz